Story 1

3 1 0
                                    

Każda historia zaczyna się i kończy, w tej będzie podobnie. Przedstawię Wam zwyczajnego chłopaka z małego miasta w naszym kraju, państwie w którym jest więcej cierpienia niż prostego szczęścia. Tomek miał wtedy 16 lat i chodził do pobliskiego liceum zaledwie pięć minut od jego mieszkania na małym osiedlu, gdzie wszyscy się znają i wiedzą o sobie wszystko, jako nastolatek szybko zdał sobie sprawę, że nie pasuje do tego środowiska. Wychodząc każdego dnia z tej klatki, w której każdy jego czyn był oceniany przez rodzinę, sąsiadów, a nawet bogatszych kolegów. Tomek wiele razy myślał jak to jest żyć w świecie pełnym akceptujących go ludzi i pełnych zaufania do jego decyzji, bardzo często odczuwał brak bliskości z choć jedną osobą, której mógłby się szczerze zwierzyć. Chłopak uwielbiał spacerować ciemnymi ulicami słuchając klasyki, patrzył na neony ulic myśląc o tym jak skończyć z cierpieniem, które powracało za każdym krzykiem, każdym uderzeniem w ścianę swojej klatki, z której nie potrafił uciec. Wiele razy opuszczał lekcje nie chcąc pokazać słabości, w której trwał od wczesnego dzieciństwa. Jako mały chłopiec nie lubił towarzystwa rówieśników, tych psów gryzących jego marzenia, lęki, troski, uczucia. Mały Tomek zawsze bał się mówić szczerze i okazywać uczucia, wytworzył w ten sposób kopułę pozornego bezpieczeństwa. Miał najlepszego przyjaciela, ale innego niż wszystkie radosne dzieci, uwielbiał bawić się sierpem, który oddał mu wiecznie kochający go dziadek, niestety popełnił samobójstwo po stracie swojej ukochanej córki, a jednocześnie matki Tomka. Chłopiec pilnował prezentu na każdym kroku, trzymał go w ukryciu i dbał o niego jak o złoto, które zapewne było by mniej cenne od wspomnień z jedyną ukochaną mu osobą . Żył jedynie wspomnieniami, bo tylko one trzymały go na powierzchni szlaku, które nie przypominało życia. Włóczył się między myślami, brudną rzeczywistością, w którym chciał zniknąć i zostać zapomnianym. Nasz bohater może nie jest Wam bliski, ale on był do tego przyzwyczajony więc nie myślcie o tym tylko wysłuchajcie tego jak to wszystko niszczyło go z dnia na dzień coraz bardziej, cały czas pchnąc ku temu co nigdy nie powinno się wydarzyć. Pewnego dnia, nasz bohater idąc do szkoły postanowił przeżyć ten dzień najlepiej jak się da. Wchodząc do klasy, do ogniska, które pożerało całą jego nadzieję pozostałą po wszystkim co złe dając mu szansę poznać coś co pomogło by mu odczuć radość, której tak bardzo pragnął od niezliczonych godzin, dni, lat. Tracąc jej za każdym coraz więcej zbliżał się do klifu, pięknego, stromego klifu, który był jego najbardziej skrytym marzeniem. Dzień okazał się być promykiem światła prowadzącym do źródła światła. Tomek napisał w myślach testament swoich szczęśliwych przeżyć, których było niewiele. Szedł przez korytarz długi jak jego droga do realizacji celu postawionego na początku stanowiącym koniec. Wydusił ostatnie słowa błagające o pomoc i otrzymał pięć tabletek poleconych przez jego ulubionego kolegę, z którym ostatnio bardzo dużo rozmawiał, bardzo to lubił, bo rozumieli się bez słów, znali swoje oczekiwania. Ostatnie słowa były dla Tomka najpiękniejszym co usłyszał w życiu, usłyszał że dostanie szczęście, którego tak bardzo pożądał całym swoim sercem. Po szkole słuchając swoich ulubionych utworów podkreślających tą piękną chwilę, poczuł spokój i opanowanie jakiego nie czuł nigdy wcześniej. Stanął naprzeciwko ulubionego neonu, wpatrzony w jego oślepiający blask wyciągnął antidotum z kieszeni plecaka i wziął po raz ostatni sierp do ręki po czym schował go jednocześnie popijając tabletki ulubionym trunkiem smakującym niczym abrozja, który zawsze uśmierzał ból tylko niestety na krótką chwilę. Tym razem z uśmiechem na twarzy, łzami płynącymi po policzkach i widokiem dziadka przed oczami Tomek poczuł radość przeszywającą go wskroś pośród wszystkich jego zmartwień. Był swoim bohaterem, poczuł to czego pożądał, nie musiał cierpieć, odczuwał szczęście upadając na bruk z którego nigdy już nie wstał, na jego telefonie rozbrzmiewał jego ulubiony utwór chopina, doniośle mówiący o jego szczęściu nieskończonym, wiecznym. Tak jak wiatr wiejący podczas pięknego wiosennego dnia problem Tomka zostanie jedynie niewidzialnym elementem istnienia zwanego życiem. Łatwo zapominamy, lecz czasem warto stanąć w miejscu, rozejrzeć się dookoła i spróbować dostrzec coś więcej od czubka swojego nosa. 

SkokOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz