1. Pasowałby mi do torebki.

2 0 0
                                    

SARAH POV

- A te? Co myślisz? - Zapytała Chloe wymachując kolejną parą szpilek od Alexandra McQueena.

Popatrzyłam na nią znudzonym wzrokiem. Odgarnęła swoje pofalowane blond włosy cierpliwie czekając na moją opinię. Chociaż, w zasadzie nie wiem na co ona liczyła, buty były tak brzydkie, ze nawet bezdomny by ich nie wziął.

- Jesteś poważna? - Przechyliłam głowę w lewą stronę by spojrzeć na jej głupotę z innej strony. - Zielone szpilki nie będą do niczego pasować. No, chyba, że będziesz robić za krasnala w przedstawieniu Bożonarodzeniowym. Ta rola akurat by Ci pasowała. - Sarknęłam a Chloe głośno się roześmiała.

Westchnęłam ciężko i podparłam rękami swoją twarz uważając na wcześniej wykonany makijaż. Siedziałyśmy w tym cholernym butiku od dobrej godziny. Nie to, że nie lubiłam zakupów, bo szczerze mówiąc je uwielbiałam. Byłam dzisiaj po prostu zdenerwowana. Ojciec odwołał moją wycieczkę na Bali, gdzie mieliśmy świętować urodziny Cody'iego. Oczywiście, miała to być wycieczka niespodzianka, a teraz musiałam w kilka dni zorganizować coś na miejscu. Tutaj, w Jakcsonville. Że też akuart ojciec wtedy znalazł sobie czas na wycieczki...

- Musisz być trochę milsza, inaczej Jake Cię rzuci. - Powiedziała na co przewróciłam oczami.

Jake Conner był moim chłopakiem od prawie roku. Grał w szkolnej drużynie futbolowej, zresztą tak jak i jego ojciec w przeszłości. Był we mnie szaleńczo zakochany, raz prawie wytatuował sobie moje imię jak próbowałam z nim zerwać, ale ten gest przekonał mnie, ze zrobiłby dla mnie wszystko. Ojciec zawsze mi powtarzał, że powinnam otaczać się lojalnymi ludźmi i tak też robiłam.

Poza tym ja byłam miła. No, a przynajmniej miła, dla ludzi, których IQ było powyżej 2.

- Dobra, już, koniec. Po prostu chcę iść do Prady. - Usprawiedliwiłam się a blondynka pokręciła głową z uśmiechem. - Twój ojciec już wrócił?

Chloe zmarszczyła czoło, więc wnioskuję, że szukała odpowiednich słów. Oczywiście, tyle razy jej mówiłam, żeby tak nie robiła, bo będzie mieć zmarszczki, ale jak zwykle wolała robić po swojemu.

Jej ojciec niedawno został właścicielem Hondy i w związku z jego awansem musiał pojawić się w kilkunastu miejscach podopinać wszystko na ostatni guzik. Chloe była zżyta ze swoim ojcem, zresztą tak jak i ja, więc mogłam to zrozumieć.

- Tak i nie. - Mruknęła przeglądając kolejne modele butów. - Wczoraj przyleciał z Niemiec przepakować walizkę i dzisiaj rano wyleciał do Chin. - Zmarszczyła brwi przyglądając się kiczowatemu obcasowi. - A, powiedz swojemu ojcu, że mój przywiezie mu coś o co prosił. Nie wiem o co chodziło, ale przekaż. Zresztą, sama wiesz - interesy. - Wzruszyła ramionami a ja skinęłam głową. - O boże, a te? Spójrz na te cudowne buty! I kosztują tylko 790$! - Zachwyciła się kolejnymi szpilkami na co prychnęłam.

- Przestań, są tandetne. - Mruknęłam patrząc na modele butów. - Ale patrz na te. - Wskazałam na buty obok. - Te są prześliczne. - Zabrałam czarne szpilki ze srebrnym, przezroczystym obcasem z półki z zamiarem przymierzenia ich. W zasadzie miałam 10 par bardzo podobnych do tych, ale skoro mnie stać to dlaczego miałabym sobie odmawiać? Pieniądze są po to, by je wydawać.

Godzinę później mój szofer Bernard odwodził nas do rezydencji. Nie kupiłyśmy wiele, zaledwie kilka par butów, sukienek i chyba jakieś bikini.

- Do mojego pokoju. - Nakazałam lokajowi gdy tylko nasza limuzyna podjechała pod dom.

Rezydencja w jakiej mieszkałam wraz z rodziną była ogromna. Typowa amerykańska willa, ale utrzymana w delikatnie hiszpańskim stylu. Jasna cegła, ciemne dachy, wielkie okna. Trawniki przed rezydencją były idealnie i równo skoszone, ojciec nienawidził gdy coś było niedokładne, toteż zatrudnił najlepszych ogrodników. Było też kilka drzewek i innych krzaków pięknie wystrzyżonych w przeróżne kształty. Od razu w oczy rzucały się wielkie drewniane drzwi wejściowe, praktycznie jak od zamku. Oraz, nad nimi był mój balkon. To było moje ulubione miejsce w całym domu. Fakt, zbyt wielki to on nie był, mieścił się tylko biały stolik kawowy z dwoma krzesłami i kilka roślin doniczkowych, ale ten balkon był mój. Przede wszystkim, był z niego widok na ogromną, ale cudowną miedzianą bramę wjazdową, niczym z filmów.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 10, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Black On WhiteOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz