Piękno Płomieni

17 2 0
                                    

Dwie figury na niebie widniały, większe od chmur były. Piękne pomarańczowo-niebieskie niebo zachodu powodowało że, widok był przecudowny. Ale nikt nie patrzył. Sylwetki ze skrzydłami nie wyglądały jakby miały do siebie przyjazny stosunek. Ten unoszący sie wyżej ruszał skrzydłami coraz szybciej probując zdmuchnąć i zdezorientować drugiego. Ten z różdżką trzymaną w skrzydle upadł na chmury i był już zbyt wykończony by starać się znowu unieść, wycelował drżąc w stronę latającego i wystrzelił z różdzki płomień. Położył się na chmury i umarł w spokoju. Latający próbując ugasić swoje skrzydła z których płomień za chwilę przejdzie na jego ciało uświadomił sobie że, nie da już rady. Chciał umrzeć spektakularnie. Postanowił skończyć swoje życie tak jak mu się marzyło. I tak tańczył z gracją, powoli zapominając o czasie. Przestał obchodzić go ból, z jego pamięci znikały wspomnienia które dopiero co zdobył. Jedyne co był w stanie wykonywać, to taniec. Łzy spływające po jego polikach próbowały go ugasić lecz były zbyt małe by zrobić cokolwiek. Taniec robił się coraz mniej dokładny i obrazował coraz bardziej rozpacz. Jakiekolwiek dźwięki były zagłuszane przez piękne jak melodia odgłosy ognia. Jedyny zapach który czuł był słodki ale gorzki jednocześnie. Wszystko leciało wolno i spokojnie. I wtedy gdy wykonał ostatni ruch, upadł na miękkie białe chmury, wtulił się w nie i w spokoju spłonął. Kiedy słońce przegrywa z księżycem podczas zachodu tak u nich żaden nie przegrał. Nie cierpieli, umarli pieknie  i w spokoju. Nie czuli agonii. Czuli cudowność miejsca i pory swojego spoczynku.

płonący taniec niebios Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz