~ Rozdział 8 ~

50 11 3
                                    

Siedzimy w tym miejscu już godzinę. Może dłużej? Przestałam zważać na czas i zaczęłam cieszyć się tą chwilą. W sumie ciężko się nią nie cieszyć, który koło ciebie siedzi książę z bajki, prawda?
- Dobra piękna! Zbieramy się. - Co? Widzę jak blondyn wstaje z koca i podaje mi rękę, żebym zrobiła to samo.

- Ale już? Dlaczego? Jeszcze 5 minut, proszę.... - Patrzę na niego oczami zbitego szczeniaka.

- Jak dla mnie możemy tutaj zostać całą noc. To ty chciałaś iść na pizze ze swoimi znajomymi. - Siada z powrotem lecz niestety przypomniał mi o tym małym zdarzeniu, które ma się wydarzyć... Która jest kurde godzina? Wyjmuje telefon z tylnej kieszeni spodni i widzę godzinę 14:07. Kurwa mać! Zrywam się na równe nogi i zaczynam zbierać nasze rzeczy, przy okazji sprawiając tym, że Luke zaczną się śmiać.

- Nie śmiej się! Wstawaj i pomóż mi tu ogarniać! Za kilka minut mamy być w pizzerii! - Blondyn, mimo że nadal się śmiejąc, wstaje tak jak mu rozkazałam i pomaga mi - Zdążymy?

- Zamkniesz oczy, przytulisz mnie i mi zaufasz. Wtedy tak z ewentualnością 5-10-minutowego spóźnienia - Oczywiście zrozumiałam przesłanie jego słów. To będzie szybka podróż. Uuu dobra spokojnie. To nic strasznego. Przecież mu ufam.

- Wierze, że nie pozwolisz, żeby stała mi się krzywda - Widzę jak chłopak zaczyna się rumienić. Podchodzi do mnie i przytula. Oczywiste jest, że odwzajemniam tę czynność.

- Nigdy nikt ciebie przy mnie nie skrzywdzi promyczku - Odczepiam się od chłopaka i patrze na niego lekko rozbawiona.

- Promyczku? A co z piękną?

- Jesteś taka piękna, że promienie słońca to przy tobie ciemna noc. Powinny brać przykład z takiego promyczka światła, jakim jesteś - Romeo się znalazł. Zaczynam się śmiać z niego, mimo iż to, co powiedział było przesłodkie. Muszę się pilnować, bo jeszcze sir zakocham. Ta znajomość trwa zdecydowanie za krótko, żebym tak po prostu zaczęła go traktować, jak kogoś więcej.

- Dobra romantyku, złóżmy ten koc i lecimy - Chłopak pomaga mi zrobić to co musimy i idziemy w stronę motoru. Chyba. - Nie chcesz zasłonić mi oczu? Przecież to twoje tajemne miejsce.

- Ufam ci. To może być przecież nasze miejsce. - Luke łapie mnie za rękę, a ja jej nie odsuwam. Rozglądam się dokładnie po każdym centymetrze, który przechodzimy. Chce zapamiętać jak najwięcej z tego miejsca. Chce, żeby było nasze. Schodzimy z górki i idziemy przez pole. Nie ma nim kwiatów ale za to jest pełno chyba zboża. Nie jestem do końca pewna. Widzę nawet krowy! Są daleko fakt, ale są! Po chwili jesteśmy koło maszyny. Luke zakłada mi kask na głowę. Wsiada na motor i robi tę samą czynność. Ja wsiadam zaraz za nim. - Przytul mnie mocno i nie puszczaj. Mam zamiar naprawdę szybko jechać.

- Poczekaj! Napisze do Nialla, że możemy się spóźnić - Znów wyciągam telefon i piszę smsa do przyjaciela. Następnie chowam urządzenie do plecaka i przytulam chłopaka. Startujemy. Luke na początku jedzie ostrożnie i wolno ale gdy tylko wyjeżdżamy na autostradę zaczyna jechać bardzo szybko. Przytulam go mocniej. 1-2-3 spokojnie. Wie co robi. Widzę na czymś nie znam sie na motorach, że jedziemy 150 km/h i ta liczba się zwiększa z każdym kolejnym spojrzeniem na nią. Nim się orientuje jedziemy prawie 250 km/h. Nie wiedziałam nawet, że tak można. To bardzo szybko. Zamykam oczy tak jak mówił wcześniej Luke. Lekko się boje ale rzadko kto lubi szybką jazdę. Co ja gadam, rzadko kto wsiadłby w ogóle na tą maszynę. Ja jestem z tych co wsiadły, nie żebym miała jakiś wybór, ale nie lubię szybkiej jazdy. Niestety albo stety. Otwieram oczy i widzę, że wjeżdżamy do miasta. Trwało to dużo krócej niż wcześniej. Ale co się dziwić skoro jedziemy 5 razy szybciej. Luke jedzie w stronę naszych domów. Po 5 minutach jesteśmy w tym samym miejscu co wcześniej, żeby nie zauważyła mnie Kat.

- Piękna, odniosę te rzeczy i jedziemy do tej knajpki - Kiwam głową na znak zrozumienia. Chłopak idzie w stronę domu. Ani śladu po jego bracie. Ugh nigdy już nie wracaj. Niech cię dziki zjedzą przystojny chuju. Luke wraca bardzo szybko i praktycznie od razu ruszamy. Szybko znajduje trasę do miejsca naszego spotkania. Na szczęście. Wjeżdżamy na parking i pierwsze co rzuca mi się w oczy to motor Harr'ego... Nie, nie, nie... On mnie zabije jak zobaczy, że jestem z blondynem. Jezu... Chłopak czując mój mocniejszy uścisk szybko zaparkował, zszedł z maszyny i lekko mnie przytulił - Lil on ciebie nawet nie dotknie. Obiecuje piękna - Próbuje mnie uspokoić jak zawsze ale tym razem to nie działa tak jak zawsze. Najzwyczajniej boje się tego człowieka. ,,Następnym razem będziesz rozmawiać z moim chujem". A co jak mi zrobi krzywdę? Albo coś innego? Mam milion myśli na sekundę co zrobi brunet jak zobaczy mnie ze swoim bratem znowu. Boje się tego jak diabli. Zsiadam z dwukołowca, a Luke dla dodania mi otuchy bierze mnie za rękę. Wchodzimy do baru, a ja dostaje plaskacza w ryj. Nie dosłownie, oczywiście. Harry i jego znajomi siedzą równolegle do naszego stoliku. Jezu. Blondyn mimo moich lekkich zawahań ciągnie mnie w stronę moich przyjaciół, a ja coraz bardziej się stresuje. - Hej wszystkim! Jestem Luke - Mówi uśmiechnięty od ucha do ucha blondyn, a ja od razu czuje na sobie zielone oczy. Jestem rozjebana... Na sto procent. Jestem pewna, że jak na niego spojrzę zostanę postrzelona laserem czy czymś w tym stylu.

- Hej stary! Jestem Niall, a to Bella, Mike i Zack - W tym momencie nawet Zack mi nie przeszkadza wole go niż prawie 2-metrowego potwora. No dobra przesadziłam może ma z 180? 85? Serio? Typ prawdopodobnie rozmyśla teraz plany jak ciebie zabić, a ty rozmyślasz ile ma wzrostu. Chora jesteś Lilith. Widzę jak chłopak podaje rękę każdemu z osobna. Po czym każe mi usiąść. I los chciał, żebym usiadła naprzeciwko wzroku Harr'ego. Głupie pół okrągłe kanapy! Nienawidzę was! Przez chwilę mam odwagę spojrzeć z te zielone tęczówki i od razu tego żałuję. Jego wzrok mnie niszczy. Jego o dziwo teraz ciemnozielone oczy mnie zabijają od środka. Odwracam twarz i patrze na menu leżące przede mną. Wiem, że Harry a tym momencie uśmiecha się na myśl, że wygrał ten mały pojedynek na spojrzenia. Jego kolejne zwycięstwo nade mną. Jestem beznadziejna. - Lilith kurwa! - Krzyczy Niall

- Tak? - Jestem taka nieogarnięta... Co ten człowiek ze mną robi.

- Od 3 minut pytam co chcesz zjeść - Mówi poirytowany.

- Pizze, najzwyczajniej - Uśmiecham się lekko. Czuje jak ręka Luka obejmuje moje ramię i przysuwa bliżej siebie. Przez co czuje, że jeszcze bardziej zostanę zniszczona.

- Skarbie, japierdole... Jaką

- Nie wiem. Byle jaką - Mówię szybko. Naprawdę się boje. Mam dziwne wrażenie, że ktoś jeszcze się na mnie patrzy. Nie wiem dokładnie kto, ale czuje to. Patrzę jeszcze raz w stronę Stylesa już na mnie nie patrzy. Jego uwaga skupia się na całowaniu rudowłosej... Chwila... Nie wierzę... Skyler. Ble. Patrze, na jego towarzyszy i od razu rozpoznaje prawie wszystkich. Dwaj bruneci, srebrnowłosa dziewczyna, ona jest nowa. Przytula mulata, który popijając piwo cały czas mi sie przygląda. Kiedy zauważa, że robię to samo, zaczyna się uśmiechać. Mam się bać? - Luke - Pytam dyskretnie.

- Tak?

- Jak ma na imię ten mulat? - Luke patrzy od razu na towarzystwo swojego brata i macha lekko.

- To Zayn, obok niego jest Pheople jego dziewczyna, a dwaj bruneci, którzy prowadzą zaiste interesującą i zmieniającą życie bitwę na kciuki to Liam i Louis - Mówi szybko - A czemu pytasz?

- Z ciekawości. Jestem w końcu kobietą. - Uśmiecham się uprzejmie. - Przepraszam was ale muszę iść do toalety. - Odchodzę od moich przyjaciół i idę w stronę łazienek. Wchodzę do ubikacji i wchodzę do wolnej kabiny. Po 2 minutach z niej wychodzę i myje ręce. Lekko przy okazji moczę twarz zimną wodą. Spokojnie Lil. Jesteście w lokalu pełnym ludzi. Nawet na ma jak cię dotknąć. Wzrokiem na szczęście też cię nie zabije. Wycieram ręce i twarz, po czym wychodzę z toalety.

- Masz tupet wiesz? - Słyszę zachrypnięty głos bruneta za sobą - Inne by się ostały i spierdoliły, a ty przyszłaś specjalnie do mnie kurwo. - Czuje jego gorący oddech na mojej skórze. To chyba koniec. Zostanę zabita.

---------------------------------------

Tak jak obiecywałam rozdział jest szybko 😇 miłego czytania i zachęcam do zostawienia czegoś po sobie. To strasznie motywuje!
Miłego czwartku kochani!

Boys next doorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz