Miłego czytania ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Myślisz, że powinniśmy powiedzieć Vincenzo? - wypaliłam gdy w ciszy, gdy siedzieliśmy na tarasie, jedząc naleśniki na śniadanie, które przygotowała gosposia Edoardo. Miała na imię Martina i była małomówną, ale bardzo miłą osobą.
- Powiedzieć, co? - mężczyzna spojrzał na mnie, nie rozumiejąc o co mi chodzi.
- No... - odłożyłam sztućce i westchnęła. - To wszystko. Że znałam jego siostrę tylko, że pod innym imieniem, pod którym się ukrywała, i że byłam przy tym jak ten mężczyzna ją zgwałcił.
- Chcesz żeby Vincenzo cię znienawidził? - uniósł lekko brwi, po czym oparł się o krzesło. - Chyba zdążyłaś się zorientować, że ma trudny charakter, i gdy na nie miałem pretensji, że nie pomogłaś Zicie, tak dla niego, to że się bałaś i nie wiedziałaś co robić, nie będzie żadnym argumentem.
- No tak... ale w sumie nie zależy mi na jego sympatii ani trochę, więc co mi zależy. - wzruszyłam ramionami. - Uważam po prostu, że powinien wiedzieć. Już i tak wystarczająco długo żył w kłamstwie, a wiem, że to nie jest fajne. Wiem z autopsji. I może jak się dowie, udowodnimy mu, że to nie byłeś ty.
- W jaki sposób? W końcu nic nie pamiętasz.
- Przecież mogłabym trochę skłamać i powiedzieć, że widziałam tego mężczyznę.
- I nie zgłosiłaś tego na policję? Tutaj niestety też tłumaczenie, że się wystraszyłaś, by nie przeszło.
- Cholera, no tak... - zacisnęłam usta. - Boże, dlaczego to wszystko musi być takie skomplikowane? - jęknęłam i osunęłam się po krześle.
- Dlaczego tak bardzo chcesz mi pomóc? - przechylił głowę, a ja wzruszyłam ramionami.
- Po prostu wydaje mi się, wiadomo może mnie okłamałeś, ale sądzę, i mam taką nadzieję, że tego nie zrobiłeś. Wiem, że ci przykro, że zostałeś oskarżony o takie rzeczy. Wiadomo, najlepszymi przyjacielami już nie zostaniecie, ale może Vincenzo choć trochę odpuści.
- Nie ufasz mi? Uważasz, że kłamię? - mężczyzna przygryzł lekko wargę
- A czy ty byś ufał facetowi, którego znasz zaledwie kilka dni, i który został oskarżony o gwałt? - skrzywiłam się.
- No nie. - roześmiał się.
- No widzisz, sam sobie odpowiedziałeś na pytanie. - puściłam mu oczko, na co on tylko się uśmiechnął.
Odpowiedziałam mu tym samym, po czym zapadła cisza, podczas której tylko się na siebie patrzyliśmy.
Musiałam przyznać, że Edoardo był naprawdę atrakcyjnym mężczyzną. Bardzo atrakcyjnym. Najpiękniejsze były jego oczy, błękitne i cholernie hipnotyzujące.
Oj tak, potrafiły hipnotyzować. Wczoraj bardzo dobrze się i tym przekonałam. I mimo iż chciałam, nie żałowałam żadnej rzeczy, która zaszła między nami zaszła.
- Czemu się tak patrzysz? - zagadnęłam i oparłam głowę na dłoni.
- Bo piękne dziś wyglądasz. - stwierdził od razu.
Spojrzałam w dół, na zwykłą, zwiewną, białą sukienkę na ramiączkach, w którą byłam ubrana. Włosy związałam w zwykłego kucyka i nawet nie zrobiłam makijażu, bo nie miałam tutaj kosmetyków. Nic nadzwyczajnego, ale skoro jemu się podoba.
- Ah, czy nie jest tak zawsze? - zapytałam pewnie, powodując jego uśmiech.
- Masz rację. - nachylił się nad stołem i spojrzał na mnie zagadkowym wzrokiem. - Jednak wczoraj przebiłaś samą siebie. - powiedział po chwili, co zupełnie zbiło mnie z tropu.
CZYTASZ
MAFIOSO / ZAKOŃCZONE
RomanceZ jednej strony wielki MAFIOSO, który nikomu nie ujawnił swojej prawdziwej twarzy, z drugiej szarmancki PRAWNIK z czarującym uśmiechem, a pomiędzy nimi szalona OSIEMNASTOLATKA, która lubi popełniać błędy. Każdy z nich ukrywa pewne tajemnice, które...