Pisane Inaczej

2.4K 97 23
                                    


-Pansy-

Dryń dryń dryń dryń.

Dokładnie o szóstej dwadzieścia zadzwonił budzik. Wkurzająca melodyjka stawała się coraz głośniejsza.

Zaspana dziewczyna usiadła na brzegu łóżka. Sięgnęła ręką do stolika na którym leżał grający telefon. Od razu go wyłączyła. Spojrzała się na wciąż śpiącego Anthonego. Postanowiła go jednak nie budzić. Przed nim ciężki dzień. Powolnie się podniosła. Oczy same jej się zamykały. Była cholernie nie wyspana. Tej nocy nie spała dobrze, ba praktycznie w ogóle nie zmrużyła oka. Zasnęła jakąś godzinę temu, ale jak widać sen nie był jej pisany. Nieustanie myślała o dzisiejszym dniu i nadchodzących wydarzeniach. Może to być jej sukces, albo porażka. W swoim życiu nie uznawała przegranej. Była to dla niej tylko źle zakończona runda. Wiedziała, że musi postarać się bardziej, aby zwyciężyć. Od dziecka była uczona takiego rozumowania. Musiała dawać z siebie sto procent. Tak jak teraz. Wszytko musi pójść idealnie. Wiedziała, że tym razem nie może sama odegrać najważniejszej roli. I może to właśnie był powód jej zmartwień i nie przespanej nocy. Nie była w stanie kontrolować przebiegu zdarzeń. Zostało jej tylko czekać.

Dziewczyna postanowiła zabrać się za
,,specjalne" śniadanie, musiała się czymś zająć bo w przeciwnym razem zwariuje. Ruszyła do kuchni cicho otwierając drzwi. Padma podała im wczoraj miejsca w których Chang często jada. Vege Bagel, bo tak nazywała się jedna z knajpek znajdowała się stosunkowo blisko. Otwierała się o szóstej trzydzieści. Pansy zdecydowała się do niej wybrać.
Z suszarki ściągnęła dresy. Na fotelu znalazła bluzę chłopaka. Ubrała się w wybrany zestaw, umyła zęby i wyszła z mieszkania. Spacerem droga powinna zająć jakieś piętnaście minut. W komfortowym dla siebie tępię skierowała się do celu. Chłodne powietrze delikatnie muskało jej twarz. Pomimo, że nie było zimo, zawinęła rękawy bluzy na dłonie.

Wychodząc za uliczki zauważyła mały niebieski budynek. Na dachu widniał napis ,,𝑽𝒆𝒈𝒆 𝑩𝒂𝒈𝒆𝒍 !". Na małym podwórku było kilka pustych stolików. Ładnie tu. Wchodząc do środka usłyszała cichy dzwonek. Jednak zauważyła nikogo. Podeszła do kasy i chwilę czekała na jakiegoś pracownika.

-Halo? Jest tu ktoś?- zapytała w końcu.

Z za zaplecza wychylił się młody chłopak. Żwawo podszedł do kasy.

-Przepraszam, zazwyczaj o tej godzinie nikogo nie ma- posłał jej serdeczny uśmiech.

-Nic się nie stało-odpowiedziała mu tym samym- domyślam się, normalnie przewracała bym się na drugi bok.

Blondyn cicho się zaśmiał.

-No więc co mogę podać ślicznej pani?- zapytał.

-Szczerze to nie mam pojęcia, daj cokolwiek- nie miała zamiaru brać czegoś specjalnego bo przecież zjeść to miały te suki.

-Hmm, może z twarożkiem, rzodkiewką i szczypiorkiem?- zaproponował nie spuszczając z niej wzroku.

-Przekonałeś mnie, biorę dwa- odpowiedziała.

Blondyn zniknął. Po chwili wróci z papierową torbą.

-Proszę, specjalnie dla słodkiej...

-Pansy- uśmiechnęła się.

-Will, może chciałabyś się jeszcze spotkać?- zapytał z nadzieją w głosie.

-Cóż spóźniłeś się jakiś rok-ręką uwydatniła brzuch- ale jesteś naprawdę uroczy, napewno szybko jakąś znajdziesz- uśmiechnęła się i wszyła.

𝙰𝚍𝚞𝚕𝚝 𝙻𝚒𝚏𝚎 ♡︎ 𝙸𝚗𝚜𝚝𝚊𝚐𝚛𝚊𝚖 𝚙𝚊𝚛𝚝 𝚝𝚑𝚛𝚎𝚎 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz