~ Rozdział 9 ~

48 9 7
                                    

- Chyba spodobała ci się obcja, którą tobie dałem, że jak zobaczę cie z Lukiem to będziesz sie dławić moim kutasem - Brunet kontynuuje, a ja stoję jak sparaliżowana. Chce uciec ale nie mogę się ruszyć. - Spełnię twoje pragnienia szmato - łapie mnie za bark i wprowadza do łazienki, w której przed momentem byłam. Zatrzaskuje drzwi czymś, żeby ktoś przypadkiem tutaj nie wszedł, a ja wykorzystuje tę sytuację i uciekam do jednej z kabin od razu się w niej zamykając - Błagam cię. Nie utrudniaj życia. Przecież dobrze wiemy, że tam wejdę. - Może i tak lecz nie przemyślałeś tego iż mam telefon. Wyciągam urządzenie i pisze szybkiego smsa do Nialla. Słyszę jak Harry wchodzi do kabiny obok i wspina się do pomieszczenia, w którym jestem ja. Co robić? Niall szybciej! Biorę do ręki szczotkę do mycia toalety i rzucam nią w chłopaka jak tylko widzę jego wyłaniającą się za ścianki twarz - No teraz to cię rozpierdole - Słyszę. Otwieram kabinę w miarę cicho i biegnę w stronę drzwi wejściowych od ubikacji.

- Lil! Gdzie jesteś?! Lilith! - Słyszę jak krzyczy Luke i Niall.

- Chłopaki tutaj! Szybko! - Wale w drzwi niestety nie mam na tyle siły by zniszczyć barykadę Harr'ego i uciec.

- Nie ma chuja, że uciekniesz - Harry łapie mnie za włosy i rzuca na podłogę. Zaczynam płakać ze strachu. Brunet zaczyna rozpinać spodnie, a ja nie wiem co robić. Chce uciec ale chłopak siada na mnie okradkiem przez co nie mam nawet jak się ruszyć. Zbliża swoją twarz do mojej i wpycha swój język do mojej buzi. Opieram mu się jak tylko mogę i staram się wyrwać ale to nie ma sensu. Jest zbyt silny. Płaczę jeszcze bardziej, a po chłopakach ani widu, ani słychu. - Przestań ryczeć, rozprasza mnie to. - Zaczyna znów pchać swój język do mojej buzi ale tym razem mu się to nie udaje bo drzwi zostają wyważone z zawiasami. Do łazienki wchodzi dwóch blondynów. Luke odciąga ode mnie Harr'ego i wymierza mu cios prosto w szczękę. W tym czasie Niall podbiega do mnie i mocno tuli do siebie widząc mój obecny stan. Patrzę jak Luke bije się z Harrym i kierują do siebie ciosy. Nie chciałam skłócić ich ze sobą. Nie zrobiłam tego specjalnie. Do pomieszczenia wchodzą znajomi chłopaków, dwaj bruneci zaczynają odciągać od siebie Luka i Harr'ego, a mulat podchodzi do mnie.

- Hej, wszystko okey? - Mimo groźnego wyglądu, ma bardzo przyjazny głos. Widzę, że patrzy na mnie z troską.

- Przed chwilą twój koleżka o mało jej nie zgwałcił, a ty pytasz, czy jest z nią okey!? - Krzyczy Niall.

- Spokojnie, blondasku - Teraz zaczął patrzeć prosto w moje oczy - Zapłaci za to - Patrze na Zacka? Zika? Zona? Z... ZAYNA! I zastanawiam się co ma na myśli mówiąc te słowa. Zrobi mu krzywdę? Chociaż po tym, co się stało szczerze uważam, że na to zasługuje, ale nie chce chce mieć go na sumieniu. Niall pomaga mi wstać i prowadzi w stronę wyjścia. Bella i Mike czekają na nas ale jak tylko widzą moją buzie od razu strach zagęszcza na ich twarzach.

- Trzeba ją zabrać do domu, bez zbędnych pytań - Mówi blondyn. Mike od razu idzie w stronę samochodu razem z Bell.

- Co? Nie pójdę nigdzie bez Luka - Oznajmiam szybko.

- Skarbie on sobie poradzi to duży chłopak - Niall ma rację. To duży chłopak. I nie dla mnie. Idę z grupciem do samochodu.

- Lil! - Słyszę za sobą. Odwracam się i widzę jak Luke biegnie w naszą stronę.

- Niall, poczekaj w samochodzie - Rozkazuje blondynowi nie patrząc na niego.

- Ale...

- Niall poczekaj w samochodzie - Powtarzam ale tym razem chłopak nie dyskutuje tylko robi co mu każe. W tym czasie blondyn dobiega do mnie.

- Lilith wszystko...

- Nie Luke, nie jest wszystko okey. Twój straszy brat o mało mnie nie zgwałcił, a to tylko, dlatego że mam z tobą kontakt. Wybacz ale ja nie chce takiej znajomości skoro mam się bać każdej kolejnej minuty, bo Harr'emu coś odwali. Dzisiaj to, a następnym razem co będzie? Zadźga mnie nożem? Zastrzeli? - Nie chce tego robić, ale wiem, że mam rację. Harry jest nieprzewidywany. Nie mogę ryzykować swoim życiem, tylko dlatego że lubię Luka. Wiem, że on nie jest niczemu winny, ale co jak zacznie coś zagrażać Victorii lub Kate? Nie darowałabym sobie, gdyby coś im zrobił. Jest niezrównoważony psychicznie, a ja nie będę kusić losu. Mam nadzieję, że Luke to zrozumie.

- Lil, piękna... - Widzę, że czuje się winny. Jest mu źle przez to co się stało - Heh. Obiecywałem ci, że nikt cię przy mnie nie skrzywdzi i tego samego dnia dzieje się coś takiego. Nie umiem dotrzymywać obietnic. Rozumiem cię. Też bym nie chciał się zadawać z takim kimś jak ja. Jeżdżę bez prawka, pije na umór, pale po 3 paczki fajek dziennie i czasami zajaram trawkę. Nie jestem idealny. Myślałem, że może ty mnie zmienisz i jestem pewien, że by ci się to udało, ale nie warto ryzykować. Nie kosztem twojego zdrowia.

- Luke nie mów tak. Nie jesteś jak on. Po prostu to mnie troszkę przerasta. Potrzebuje czasu do przemyślenia tego. Zresztą nie znamy się tak długo, żebyś musiał bóg wie jak żałować tej znajomości.

- Lil! - Słyszę jak Niall mnie woła z auta.

- Przepraszam ale muszę już iść - Odwracam się i odchodzę. Wchodzę do samochodu i ostatni raz patrzę na blondyna. Jest smutny. Mogłabym przysiąc, że widzę łzy w jego oczach ale jestem za daleko, żeby to teraz stwierdzić. Odjeżdżamy, a ja patrzę na szybę.

- Kochanie - Mój wzrok pada na Nialla - Tuli? - Pyta niepewnie. Kiwam głową na „tak" i kładę się na ramieniu chłopaka. Niestety w samochodzie nie ma zbyt dużo miejsca do tulenia. Jedziemy tak w ciszy do momentu aż dojeżdżamy pod mój dom. Nie wiem, czy powinnam mówić Kat o dzisiejszych przeżyciach. Lepiej nie jeszcze są mi problemy potrzebne albo przygody z policją za próbę gwałtu. Zaraz... Moje rzeczy. Luke zabrał je do siebie, świetnie. Wysiadam z auta i żegnam się z przyjaciółmi przy okazji dziękując za pomoc. Nie powinnam chyba bać się wejść do własnego domu. Dobra muszę do niego wejść. Drzwi frontowe są otwarte. Wchodzę i zmierzam od razu w stronę schodów.

- Lili? To ty? - Słyszę Kat z kuchni.

- Tak, ale jestem zmęczona idę się położyć - Chyba uwierzyła bo nie zadaje więcej pytań. Idę do swojego pokoju i od razu idę w stronę okna. Otwieram je, po czym zmierzam w stronę pianina. Oczywiście musiałam zeszyt zostawić w torbie... Siadam przy nim i od razu zaczynam grać i śpiewać.

Muszę powiedzieć, co jest w mojej głowie. Życie utrzymuje nas w przekonaniu, że kiedykolwiek, kiedy próbowaliśmy, jakoś ten plan nigdy nie wypala. Tak trudno to powiedzieć, ale muszę robić to, co jest dla mnie najlepsze. Nie będziesz się martwił. Muszę iść dalej i być sobą. Nie pasuję tutaj. Mam nadzieję, że zrozumiesz. I może kiedyś znajdziemy nasze miejsce na tym świecie. Ale teraz muszę iść swoją drogą. Nie chcę zostawiać tego wszystkiego za sobą. Ale przypominają mi się moje nadzieje I nie mogę patrzeć, jak za każdym razem spadają. Kolejny kolor przemienił się w szarość. I to jest za trudne, oglądać to wszystko powoli zanikające. Odchodzę dzisiaj, ponieważ muszę robić to, co jest dla mnie najlepsze. Nie będziesz się martwił. Muszę iść dalej i być sobą. Nie pasuję tutaj. Mam nadzieję, że zrozumiesz. I może kiedyś znajdziemy nasze miejsce na tym świecie. Ale teraz muszę iść swoją drogą.*

Kiedy kończę słyszę parkujące motory. Więc już wrócili. Wstaje i zamykam okno, przy okazji zasłaniając zasłony. Robisz dobrze Lil. Na to procent. Podchodzę do szafek i wyciągam jakąś bluzkę i spodenki. Idę do łazienki i nalewam wody do wanny. Wchodzę do niej cały czas nucąc piosenkę, którą przed chwilą grałam. Jutro będzie lepiej. Musi być.

------------------------------------------

*Vanessa Hudgens - Gotta go my own way
Hej wszystkim 😇 tak to znowu ja. Można powiedzieć, że staram się wam wynagrodzić ten czas, kiedy nie było ani słowa z mojej strony. Mam nadzieję, że podobają wam się rozdziały i że was nie nudzą. Miłego dnia, kochani 😍

Boys next doorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz