Słońce wkrada się do drobnego pokoju przez otwarte okno. Ten blask pada na twarz pewnego chłopczyka. Słońce rozjaśnia jego rude , poczochrana włosy. Twarz ma bladą, pokrytą licznymi piegami.
-Wstawaj Nathan! - słychać kobiecy krzyk i stukanie do drzwi pokoju. Kobieta nie słysząc żadnej odpowiedzi wparowała do pokoju. Była to tęga kobieta, z włosami spiętymi w obcisły kok. Na sobie miała czerwoną sukienkę, a na nogach miała wysokie, czarne buty.
-Dzisiaj twój pierwszy dzień w szkole! Nie możesz się spóźnić ! - mówiąc to pociągnęła lekko chłopaka za koszulkę nocną.
-I te włosy! Zrób że coś z tymi rozczochranymi włosami! - zaczęła targać mu włosy.
-Dobrze mamo, już...Też nie zamierzam się spóźnić.-zdjął rękę mamy ze swojej głowy i wyjął z szafy lekko pogniecioną szatę.
-No dobrze, dobrze...-oddychała ciężko mama. Widać że była mocno zdenerwowana. Po chwili szybko opóściła pokój. Chłopiec wstał z łóżka i od razu można było zauważyć że jest naprawdę wysoki i szczupły. Ubrał szybko szatę i przejechał włosy grzebieniem. Wrzócił jakąś koszulkę do prawie pełnej walizki stojącej w rogu pokoju. Szybko zamknął walizkę i biorąc ją pod ramię opóścił pokój. Zbiegł szybko po krętych schodach i wbiegł do salonu. Jego mama już tam czekała trzymając w ręce obskurną torebkę.
-Dalej zakładaj buty! -krzyknęła a po chwili gdy chłopak już je założył dodała- Trzymaj! Prawie byś o niej zapomniał! - i rzuciła ładną, czarną różdżkę do chłopaka który ledwo ją złapał i włożył do tylnej kieszeni spodni.
-No to idziemy.-odparła dziarsko kobieta i wraz z synem wyszła z domku. Przed domem już stało auto, do którego chłopak wrzucił walizkę po czym sam wsiadł. Gdy jego mama władowała się do środka, samochód wystrzelił w górę i pomknął przez chmury. Ta podróż trwała raptem godzinę ale dla Nathana trwała wieczność. Wiatr targał jego włosami, było lodowato i wcale nie było przyjemnie. W końcu samochód zaczął opadać w dół a przed nimi ukazał się wielki, stary zamek, wokół którego pociągało się jezioro. Przy jeziorze dało się ujrzeć jakiś stadion gdzie jakaś postać unosiła się na w powietrzu na brudnej miotle. Po błoniach, wokół zamku chodziły różne postacie, lecz tylko jedną poznał Nathan. Był to niejaki Wiktor Krum, zawodnik z drużyny quidicha. Oczy chłopaka rozszerzyły się i stałe patrzyły na Wiktora. Gdy nagle poczuł że coś mu podskoczyło w żołądku i okazało się że już wylądowali obok stadionu.
-No to pa synku. Ja muszę już lecieć. Uważaj na siebie . -odparła matka i przytuliła syna.
-Pa mamo.-powiedział i wyszedł z auta taszcząc za sobą walizkę. Samochód po chwili odleciał a chłopak stało i przyglądał się wielkiemu zamkowi z zachwytem. Po chwili jednak podszedł do niego dyrektor o bardzo wkurzonym wyrazie twarzy.
-Będziesz tak stać? Czy łaskawie wejdziesz? A może czekasz na zaproszenie? - powiedział niemiłym głosem.
-Chyba wole tak sobie postać. -odparł ze spokojem chłopak.
-Właź do środka i nie dyskutuj!-twarz mężczyzny zrobiła się czerwona ze złości.
-Dobrze.-wzryszył ramionami i spokojnym krokiem ruszył w kierunku wielkich wrot zamkowych. Gdy wszedł jego oczom ukazała się wielgaśna sala z kilkoma długimi stołami a na środku przy okrągłym stole siedział dyrektor (nie wiadomo jak tak szybko się tam znalazł skoro przed chwilą był na błoniach) i jak podejrzewał Nathan nauczyciele. Wszystkie stoły były już zapełnione. Przy jednym ujrzał Wiktora Kruma a przy innym inne przestraszone dzieci które jak sądził też pierwszy raz tu były.
-Pierwszoklasiści tam!-usłyszał nagle głos jakiejś kobiety o bardzo spiczastym nosi i ujrzał jak kobieta pokazuje stół pod ścianą. Wszystkie najmłodsze dzieci ruszyły w tamtym kierunku a Nathan za nimi. Usiadł obok jakiegoś chłopca z bujnymi, brązowymi włosami oraz dziewczynki o długich, złotych włosach. Po chwili cała reszta uczniów już też siedziała ze swoimi rówieśnikami. Dyrektor odchrząknął i po chwili powiedział donośnym głosem :
-Niech pierwszoklasiści wiedzą że nie można wychodzić za jezioro, na boisko quiditcha mogą wchodzić tylko osoby które zdobędą moje pozwolenie i nie można omijać żadnych lekcji. Poza pokojami nie można nosić zwykłych ubrań, zawsze gdy jest się poza pokojem należy mieć szatę z godłem naszej szkoły! A teraz możecie jeść .-pstryknął palcami i na stołach pojawiły się samo zdrowe jedzenie.
Wszyscy zaczęli jeść i na sali zrobił się hałas. Gdy za oknami zrobiło się już ciemno dyrektor odrzekł:
-Teraz nauczyciele pokażą pierwszoklasistą gdzie są ich pokoje! Natomiast osoby ze starszych klas idą do tych pokoi co zawsze. Jakaś otyła pani z krótkimi, brązowymi włosami wstała od stołu nauczycielskiego i podeszła do stołu pierwszoklasistów.
-Chodźcie za mną. -odparła miłym głosikiem i ruszyła ku wyjściu z sali. Wszyscy poszli za nią. Kobieta skręciła w wąski korytarz, potem weszła po krętych schodach, znowu skręciła w jakieś małe przejście, pchnęła jakieś drzwi i weszła do środka, ruszyła przez jakąś salę i ponownie wspięła się po jakiś schodach, ruszyła korytarzem i weszła do jakigoś sporego pokoju. W środku stał duży stół i kilka foteli. Po prawej stronie stał kominem w którym palił się ogień a na końcu pokoju stały w rządku duże łóżka, z czerwonymi kołudrami i poduszkami z herbem szkoły.
-To wasz pokój.-odparła nauczycielka i wyszła. Wszystkie dzieciaki wparowały do środka i pozajmowały sobie łóżka. Po chwili wszyscy poszli spać...✨
YOU ARE READING
✨Durmstrang✨
ActionZastanawialiście się kiedyś jak wygląda nauczanie w Durmstrangu? Jednej ze szkół czarodzieji którą poznaliście z książki „Harry Potter" ? Tutaj się wszystkiego dowiecie🦋✨