22

1K 48 7
                                    

Vanessa

Obudziłam się i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jeden bukiet róż, który zostawiłam na biurku.

Wstałam i zaczęłam się ubierać w czarne leginsy a następnie zastanowiłam się jaki założyć crop top.

Spojrzałam jeszcze raz na róże.

Wybrałam czerwoną koszulkę i założyłam ją na siebie a następnie wyszłam z pokoju na śniadanie z telefonem w ręce.

Schodząc po schodach zawibrował mi. Sandy do mnie napisała.

Przyjadę po ciebie :D

Okej ^^

Weszłam do kuchni, gdzie siedzieli moi rodzice.

- Ktoś tu wstał nie w humorze - zaśmiał się tata.

Ktoś tu ma taki humor od piątku w nocy.

Właściwie to już była sobota.

Nieważne.

- Trochę - uśmiechnęłam się delikatnie.

Jeszcze tylko brakuje tego, aby się pytali przez co mam taki humor.

- Coś się stało? - zapytała mama z troską w głosie.

A no stało.

Ten sam chłopak, który dał mi wczoraj róże jest powodem mojego cierpienia.

- Nic takiego - westchnęłam.

Po chwili ciszy postanowili zmienić temat.

- Masz dzisiaj zawody? - zapytał tata.

- Tak - odpowiedziałam.

- Życzyłbym powodzenia, ale to nie jest ci potrzebne - uśmiechnął się.

Odwzajemniłam delikatnie uśmiech.

Akurat ostatnio szczęście mi nie dopisuje.

Przez kilka kolejnych minut ogarniałam się, żeby wyglądać jak człowiek.

Zarzuciłam na siebie czarną bluzę i wyszłam z domu.

Potem usiadłam na schodkach przed domem i czekałam na Sandy.

Przyjechała po jakiejś minucie.

- Jest lepiej? - zapytała z delikatnym uśmiechem.

- Może trochę - odpowiedziałam, również lekko się uśmiechając.

Dojechałyśmy na miejsce i od razu skierowałyśmy się pod autokar.

Grupka Nialla z nim na czele spojrzeli na nas. Tylko Zayn uśmiechnął się w stronę Sandy, ale od razu uśmiech mu przygasł, patrząc na mnie a następnie na Nialla.

Odwróciłam wzrok i widząc kilka metrów dalej Cindy nie mogłam powstrzymać parsknięcia śmiechem, gdy zobaczyłam zadrapanie pod jej lewym okiem.

- I co rżysz suko! - warknęła, podchodząc do mnie.

- Poprawić ci pod drugim? - zapytałam z delikatnym uśmiechem.

- Cindy! 10 złoty! - krzyknął trener.

Przeklnęła pod nosem, na co trener uniósł jedną brew do góry, pokazując tym gestem, że to również usłyszał.

Drzwi autokaru się otworzyły a chłopaki nawet nie ruszyli się z miejsca.

Zrobili to dopiero, gdy byłyśmy już w autokarze.

Point for me | N.H Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz