Akcja rozgrywa się podczas 2 dnia pobytu w Kioto.
Rin widział, jak jedne drzwi po drugich zamykają się mu tuż przed nosem, teoretycznie, dziś wieczorem drzwi domu Shima zostały otwarte dla nich wszystkich. Dla Bon'a, Rin'a, Yukio, Renzo i Koneko. Zostali oni zaproszeni na noc.
Kolacja poszła dość dobrze, kiedy Kinzo i Shima ożywili kłótnię o kobiety. Ale wkrótce sytuacja stała się patowa i grupa przypomniała sobie, że syn Szatana był pośród nich.
Koneko ostatnio był z nim taki zdystansowany i dzisiaj właściwie ich relacja jeszcze bardziej się pogorszyła, kiedy Rin próbował z nim porozmawiać w ogrodzie. Czarnowłosy gdzieś głęboko w sobie wiedział, że jest dobrym człowiekiem i że ktoś go tam lubi, przynajmniej Sheimi i prawdopodobnie jego brat, choć czasami trudno było to stwierdzić.
Kiedy siedzieli po obiedzie, Bon był okrutny dla chłopaka, a Konekomaru cofnął się i wycofał. Rin próbował pozostać twardym i niewzruszonym, nawet próbował rzucić kilka żartów tu i tam, ale tylko pogorszył sytuację. Rin spojrzał na różowowłosego, który powiedział cicho.
- Hej, Bon, daj spokój. Nie bądź taki ostry.
Renzo przez cały czas był taki miły, ale jego oczy tylko zerknęły na te jego, a potem odwróciły się, by odwrócić wzrok pod różową grzywką. Niesamowity smutek opadł na ramiona czarnowłosego i zdecydował, że najlepiej będzie położyć się do łóżka, gdyż nikt nie chciał go w pobliżu.
---------------------------------------------------------------------------Shima ujrzał światło księżyca, wchodząc do cichego ogrodu małej świątyni swojej rodziny. Jako dziecko zawsze budził się w środku nocy, całkowicie rozbudzony i lubił tu wychodzić, spacerować po mchu i słuchać śpiewu cykad.Kiedy wszedł głębiej do ogrodu pod nisko wystającymi konarami drzew, kolejny dźwięk wkradł się pod nocne owady. Brzmiało to jak płacz dziewczyny. Coś poruszyło się w piersi Renza i odważnie ruszył w kierunku dźwięku. Poruszając się pod koronami drzew i ostrożnie stawiając bose stopy na odpowiednich kamieniach, zobaczył postać siedzącą na starym kamiennym znaczniku. W ciemności nie był w stanie stwierdzić, kto to był, ale potem zauważył falę ciemnych włosów.
Chłopak podszedł do niego i nawet w głębokich ciemnościach wiedział, że jest to Rin. Przez ułamek sekundy rozważał odwrócenie się i wymknięcie się.
Nie tylko nie wiedział, jak poradzić sobie z Rin'em, który jest teraz synem Szatana i jego rzekomym wrogiem, ale na pewno nie wiedział, co zrobić, gdy napotka płaczącą osobę, a zwłaszcza chłopaka.
Okumra odwrócił się nagle, słysząc dźwięk, a Shima został oślepiony szokującą wizją oczu Rin'a pełnych po brzegi łzami, oświetlonych jedynie blaskiem księżyca. Świeciły intensywnie jak latarnia morska w ciemnym gaju.
- Sh-Shima ja... ja - Rin wstał, jąkając się.
- Nie, jest w porządku - Renzo podniósł rękę, by skłonić Rin'a do dopuszczenia go. Czuł, że nie może oderwać wzroku od tych oczu, przyciągały go. Nigdy nie widział czarnowłosego z takim wyrazem twarzy. Takim przeciwieństwem jego zwykłego triumfu, uporu, śmiechu i wrzeszczenia.
- Nie sądziłem, że ktoś tu wejdzie - Rin spojrzał w dół, wślizgując się z powrotem na wielki granitowy blok.
- Przychodziłem tu też, żeby być sam - powiedział cicho Shima, wyciągając rękę, by oderwać liść od gałęzi. Rin spojrzał na niego w mroku, a działanie sprawiło, że kilka łez wyciekło i spłynęło po jego bladych policzkach, tworząc srebrzyste smugi mokrego światła księżyca pod jego ciemnymi włosami.

CZYTASZ
One-Shot / Rin Okumura x Renzo Shima
FanfictionAkcja rozgrywa się koło 2 dnia pobytu w Kioto