- Jacob, zostaniesz tu do wieczora, prawda? Nie będziesz siedział sam - powiedział Newt, kiedy Bunty już wyszła, a humor Jenny znacznie się poprawił.
- Tak, tak... - odparł mugol i opadł ciężko na jedno z krzeseł przy stole Scamandera. - Muszę odpocząć.
- Nawet ja mogę zaraz zrobić coś do jedzenia, ale błagam, zobaczmy najpierw zwierzęta - powiedziała Jenna błagalnym tonem w stronę Newta, który uśmiechnął się delikatnie.
- Chodźmy - odparł krótko i gestem nakazał jej za sobą ruszyć w kierunku drzwi, zza których wcześniej wyszła Bunty. Jenna pobiegła za nim niczym podekscytowane dziecko.
Wykonała zaledwie kilka kroków za nim do środka, gdy zaparło jej dech w piersiach. Zobaczyła pod sobą ogromną piwnicę pełną najróżniejszych kreatur każdego rozmiaru i koloru, a każda z nich miała swoje własne mieszkanko.
- Uszczypnij mnie... - Jenna złapała się za głowę. - Czy ja umarłam? Bo to wygląda jak niebo...
Newt zaśmiał się kolejny raz, choć nie patrzył jej w oczy.
- Nie, raczej jeszcze żyjesz - odparł nieśmiało.
- Racja. - Jenna pokiwała głową, wciąż rozglądając się wokół z otwartą buzią. - Gdybym umarła, pewnie wylądowałabym w piekle.
Te słowa ponownie rozbawiły magizoologa.
- Sprawdzę je zaraz wszystkie, ale Bunty już pewnie się nimi zajęła - powiedział Newt, a wtedy Jennie ponownie zrzedła mina.
- Och, na pewno - mruknęła, ruszając z powrotem do wyjścia. Imię tamtej kobiety działało na nią niczym płachta na byka, a Newt nie zrozumiał jeszcze źródeł jej wściekłości i zdezorientowany podążył za nią.
- To ja coś przygotuję - zaczęła Jenna, kiedy znaleźli się w kuchni.
- Nie, nie... Ja zrobię, wy się rozgośćcie - powiedział od razu Newt, na co dziewczyna zmierzyła go zdumionym wzrokiem. W zasadzie nie miała nic przeciwko temu, by jej coś ugotował, usadowiła się więc naprzeciw Jacoba.
Zapadła chwila ciszy, w czasie której Newt zaczął szukać czegoś w swoich szafkach, aż nagle odezwał się Jacob.
- Możecie mi... Jeszcze raz wytłumaczyć, o co chodzi z tą krwią?
Patrzył na oboje smutno, wręcz z błaganiem w oczach. Czarodzieje wymienili spojrzenia, jakby się zastanawiając, czy na pewno powinni mu o tym wszystkim mówić i dobijać go bardziej - Jenna stwierdziła jednak, że należała mu się ta wiedza.
- No to tak... - zaczęła, wzdychając. - Zasadniczo w naszym świecie panuje podział na pięć grup. Mugole to wszyscy ludzie niemagiczni, tak jak ty. - Jenna wskazała na Kowalskiego. - Czarodzieje czystej krwi to na przykład ja. Ktoś, kogo oboje rodzice są czarodziejami czystej krwi. I to właśnie ta grupa... Najczęściej uważa się za lepszą od innych.
Jacob pokiwał głową. Słuchał dziewczyny z pełną uwagą, jakby chcąc w pełni chłonąć wiedzę, którą mu przekazywała. Newt spoglądał na nich od czasu do czasu, skupiając się jednak na tym, co robił przy blacie.
- Później są czarodzieje półkrwi - kontynuowała. - Jeden rodzic czarodziej, jeden mugol. I wreszcie mugolaki, czyli dzieci mugoli, które wykazują magiczne zdolności.
- Zaraz - to tak się da? - zapytał zaskoczony Jacob.
- Tak. Magia jest dziedziczna i czasem się ukrywa przez wiele pokoleń, a w którymś w końcu się ujawnia - wyjaśnił Newt, nie patrząc na nich, lecz wciąż przygotowując coś na blacie i wymachując przy tym różdżką.
- A... - Jacob pokiwał głową ze zrozumieniem. - Czyli gdybym ja i Queenie mieli dzieci, to...
- Byłyby półkrwi i miałyby ogromną szansę na bycie czarodziejami. Ale zdarza się, rzadko, ale zdarza, że dzieci czarodziejów nie mają mocy... Wtedy są charłakami - wyjaśniła Jenna spokojnie.
- Czyli wasze dziecko mogłoby być charłakiem? - zapytał Kowalski, wskazując na magizoologów.
Oboje zamarli wtedy na moment. Newt stanął jak wryty z patelnią w jednej, a różdżką w drugiej dłoni, natomiast Jenna miała ochotę zasłonić się włosami. Czuła się bardzo zażenowana, a perspektywa posiadania dzieci, i to jeszcze ze Scamanderem, w tamtym momencie wydawała się jej po prostu... Absurdalna.
- Um, no tak - powiedziała, odchrząkając niezręcznie. - Tak mogłoby być. Hipotetycznie, rzecz jasna.
Newt myślał, że zapadnie się pod podłogę i nie chciał się odwrócić do swoich gości za wszelką cenę. Jacob natomiast przyglądał im się wymownie.
- Newt, ja... Potrzebowałabym... Gdzie jest łazienka...? - zapytała Jenna, wstając nagle, chcąc jakoś pozbyć się niezręcznej atmosfery.
- Och... Tam. Pierwsze drzwi po lewej - Newt wskazał na wyjście na korytarz po jego prawej, a wtedy dziewczyna z prędkością światła ruszyła we wskazanym kierunku. Kiedy było słychać, że zamknęła za sobą drzwi, Jacob zwrócił się do Newta dramatycznym szeptem:
- Newt! Co ty robisz?
- Co? - Scamander spojrzał na mugola nieznacznie.
- Czemu wspominałeś przy niej o tej Betty czy jak jej tam? - wyszeptał Jacob wręcz z pretensją w głosie.
- Ale Bunty tylko pomaga mi ze zwierzętami...
- No właśnie! - argumentował Kowalski, wstając i podchodząc do przyjaciela. - Ona teraz pomyśli, że tamta jest lepsza od niej, przecież też zwierzęta...
Newt zawiesił na moment wzrok gdzieś w próżni, głęboko zamyślony. W ogóle nie wpadł na to, o czym mówił mu przyjaciel.
- Ja wiem, teraz jest świetnie, jesteście tu razem i w ogóle, ale jedno słowo i możesz to zepsuć. - Jacob poklepał Newta po ramieniu, wciąż myśląc o swojej kłótni z Queenie, która ostatecznie doprowadziła do jej ucieczki z Grindelwaldem.
- To... Co powinienem teraz zrobić? - zapytał Newt niepewnie.
- Udobruchaj ją - odparł Jacob, upewniwszy się, że Jenna wciąż była w łazience. - Pochwal, jak ona się zajmuje tymi waszymi zwierzakami i w ogóle.
Kilka chwil później Jenna wróciła do kuchni, a Newt miał zamiar zastosować się do rad Jacoba, dlatego też prędko przed jej wejściem wypuścił małe niuchacze w pomieszczeniu.
- Ładnie tu pachnie - powiedziała Jenna zgodnie z prawdą, wyczuwając niezwykle przyjemny, trochę paprykowy zapach.
- Prawda, że Newt świetnie gotuje? - powiedział Jacob tonem dumnego ojca i znowu klepnął Scamandera w plecy, czym mocno go zaskoczył.
- Tak... - Scamander odchrząknął i odwrócił się tyłem do blatu. - Jenna, chciałabyś... Zobaczyć małe niuchacze?
- Co to za pytanie? No pewnie! - odparła od razu rozentuzjazmowana dziewczyna, a w oczach zalśniły jej iskry radości.
- Powinny się gdzieś tu szwendać i trzeba je nakarmić mlekiem...
- Już ja je znajdę. - Jenna od razu wyjęła różdżkę, gotowa na poszukiwania. Od razu rzuciła się na kolana na podłogę, rzuciła Lumos i zaczęła sprawdzać przestrzeń pod szafkami.
- Dasz radę sama? Mogę ci zaraz pomóc, one potrafią być psotliwe - powiedział Newt, na co Jacob od razu uderzył się dłonią w czoło. Zastanawiał się, czego nie zrozumiał w słowie "pochwalić".
Jenna podniosła się nieco i założyła ręce.
- Czy to jest wyzwanie, Scamander? - zapytała dumnie, po czym machnęła różdżką, a na jej końcu pojawił się złoty łańcuszek, którym zamierzała zwabić zwierzaki.
Jacob pokręcił głową z niedowierzaniem.
CZYTASZ
Wytresuj sobie węża • Newt Scamander
Fanfiction🐍 Jenna Wharflock nie jest w stu procentach sympatyczną osobą z krystalicznie uczciwą przeszłością. Jednak jeśli już komuś pomaga - a jako magizoolog pomaga najczęściej zwierzętom - robi to dobrze. Jako Ślizgonka jest zdeterminowana osiągnąć każdy...