7. Pobij albo sam zostaniesz pobity

519 19 6
                                    

Wchodzimy na salę treningową. Widzę Erica i zbiera mi się na wymioty. Automatycznie sięgam ręką do szyi i posyłam mu nienawistne spojrzenie. On chce zabić mnie, a ja jego. Dość toksyczna relacja nie powiem, że nie.

Patrzę na tablicę i przeżywam szok: walczę z Molly. Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać. Chcę jej przywalić, ale troszkę się boję.

Obserwuję walki innych. I kiedy nadchodzi moja kolej lekko przerażona, ale pewna staję na arenie.

Molly mnie nie znosi. Jest powolna. Wystarczy, że przestanie myśleć, a podda się agresji i pójdzie jak z płatka. W tym momencie cieszę się, że jestem Niezgodna, a w wynikach miałam Erudycję, bo dokładnie wiem co zrobić.

Molly się zamachuje, ale robię unik i zaczynam ją drażnić. - Piłaś coś, że nie umiesz trafić?

Robię kolejny unik i myślę co mi matka powiedziała o Niezgodności:
,,Myśl jak Erudyta", ,,Bądź miła jak Serdeczna".

- But ci się rozwiązał - jestem miła. Ona mi wierzy mimo, że nawet tych sznurówek nie ma i patrzy w dół. - Pomogę ci.

Walę ją otwartą dłonią w tył głowy, więc ta upada. Co tam było dalej? A no tak: ,,Altruistyczna bezinteresowność jest najważniejsza".

Łapię ją za dłoń co mogłoby wyglądać jakbym chciała pomóc jej wstać, ale ja ją jej wykręcam i powalam na ziemię. Dziewczyna syczy i ciągnie mnie za nogę, więc sama ląduje na glebie.

Słyszę szum w głowie kątem oka widzę, że Eric daje coś Tris, ale ignoruję to i się podnoszę. Teraz obie stoimy. Dalej było:
,,Jak Prawy to i szczery".

- Nienawidzę cię - wyrzucam z siebie najprawdziwszą prawdę czym trochę ją dezorientuję. Ostatnia myśl: ,Walcz jak Nieustraszona".

Kopię ją w brzuch. Ona powala mnie znów na ziemię co wykorzystuję i ją podcinam. Szybko wstaję i skaczę na nią. Uderzam ją na tyle mocno, że traci przytomność.

Wstaję i z uśmiechem na twarzy patrzę w stronę Erica. Schodzę z areny, a Cztery zabiera Molly. Kiedy stoję już wśród przyjaciół zauważam wzrok Petera, więc uśmiecham się do niego triumfalnie. Mogłabym przysiąc, że widzę w jego oczach dumę i szacunek, a może mi się przywidziało.

- Peter i Tris - mówi Eric. Oboje idą na arenę.

- Jak tam, Sztywniaczko? Wyglądasz jakbyś miała się zaraz rozpłakać. Może będę dla ciebie łagodniejszy jeśli się popłaczesz - prowokuje ją chłopak.

Ona nie ma z nim żadnych szans i on o tym dobrze wie.

- No dalej, Sztywna. Chociaż jedna łezka. Może trochę skamlenia.

Dziewczyna ani go nie atakuje ani nie robi nic innego tylko łapie się za brzuch i zatyka usta.

- Niedobrze mi - mówi, a ja już wiem czyja to wina.

- To idź, bo nie chcę oglądać twoich wymiocin - rozkazuje lider, a ona wybiega z sali treningowej. - No dobrze w takim razie Ellie może zastąpisz Tris?

- Nie dziękuję - odpowiadam wiedząc, że pewnie to nie było pytanie, ale zawsze warto spróbować.

- To rozkaz! - nie myliłam się. Obdarzam go zimnym spojrzeniem i podchodzę do Petera.

Z nim nawet z moją tajną techniką Niezgodnej nie wygram.

Chcę go kopnąć, ale jest szybki i łapie mnie za nogę przewracając. Znów słyszę szum. Chłopak kopie mnie w bok, a ja wykorzystuję to i także go przewracam. Z trudem podnoszę się z powrotem na nogi. Peter także wstaje. Uderzam go w brzuch. Jęczy. Sama dostaję w szczękę. Czuję posmak krwi. Czerwona ciesz spływa mi z warg.

Jestem NiezgodnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz