IV

456 71 8
                                    

W Malfoy Manor Voldemort był zawsze obecny. We wspomnieniach, w listach, na przedramionach. Zakradał się do salonu i biblioteki, zatruwał sny i powodował kłótnie. Od momentu jego pierwszego poważnego upadku Lucjusz mógł udawać, że to wszystko minęło, ale dobrze wiedział, jaka była prawda.

Gdy Draco zaczynał swój pierwszy rok w Hogwarcie, zaczęły się również plotki o Czarnym Panu i niefortunnie naznaczyły to, co młody panicz Malfoy uważał za drogę ku wolności. Choć słuchał wywodów ojca o ty, jak ma się zachowywać, uczyć i jakie zawierać znajomości, nocami rozmyślał o swoich pierwszych krokach w szkole. I marzył. Kreował całe scenariusze, wyimaginowane sceny z papierowymi przyjaciółmi, pochwały nauczycieli. A potem to wszystko spłonęło. Przemieniło się w pył. Ludzie nie wybaczyli Malfoyom.

Już wiele razy cierpiał z powodu rozczarowań, były to jednak rozczarowania bezpośrednio wybrane przez rodziców, więc miały inny smak niż te, które dopiero na niego czekały.

Wstydzi się tego wspomnienia, ale jest tak niebywale ostre, że mimowolnie wysuwa się na pierwszy plan.

Początek nauki w Hogwarcie. Ciepłe światło przykurzonych lamp, blask księżyca i blade czoło pełne obaw. Pamięta, że poczuł wtedy taki dziwny poryw odwagi. Palił mu język i sprawiał, że cały czas przebierał nogami. Wreszcie bez chłodnych spojrzeń ojca. Wreszcie bez drżących dłoni matki. Wreszcie sam. I może właśnie dlatego zaproponował przyjaźń Harry'emu Potterowi. Może właśnie dlatego niespodziewanie wyciągnął ku niemu dłoń, choć ojciec wyraźnie zaznaczył, by się z nim nie zadawał. Może dlatego zrobił to, mimo że w uszach brzęczały mu groźby Lucjusza.

Och, jakież gorzkie to było rozczarowanie! Jak wpatrywał się w te śmiałe zielone oczy, jak oddychał z trudem i wychodził, unosząc dumnie głowę, chociaż wcale nie czuł dumy. Został odrzucony. Kolejny raz, ale gorszy od pozostałych.

Potem w nocy, po Wielkiej Uczcie, całą noc niespokojnie przewracał się pod kołdrą i myślał, mimowolnie wsłuchując się w spokojne oddechy innych chłopców. To wtedy już całkiem porzucił myśl o jakimkolwiek buncie. Jedynie przez niego cierpiał — nie chodziło nawet o Pottera, chodziło o jego gest. Chodziło o to, że pierwszy raz, kiedy Draco sprzeciwił się w ten sposób ojcu, zakończył się tak słoną porażką, która doszczętnie zniweczyła resztki sennych marzeń o nowym szkolnym życiu.

Która niosła za sobą jedynie zniszczenie.

Dusza grzeszna ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz