12. Czas to pieniądz

5 1 0
                                    


Mike obudził się tego dnia wyjątkowo niewyspany. Przez większość nocy męczyły go koszmary i nie mógł skupić się na spaniu. Wydawało mu się nielogiczne, że następca piekielnego tronu ma koszmary nocne, albo że w ogóle potrzebuje snu. Poszedł zaspany do łazienki, był już w trakcie mycia zębów, gdy nagle spojrzał na swoje odbicie w lustrze. Kiedy to zobaczył, mało co nie zemdlał. W jego lustrzanym odbiciu, na głowie miał dwa, średniej wielkości rogi, których nie można było pomylić z żadnymi innymi. Były to diabelskie rogi, odruchowo złapał się za głowę, jednak niczego tam nie wyczuł, spojrzał ponownie w lustro, przetarł swoje zaspane oczy, a w odbiciu zobaczył już normalnego Mike'a. Jego przerażenie ciężko byłoby opisać słowami. Michael Nebraska po raz pierwszy poczuł, że naprawdę jest diabłem, wcieleniem zła. Na całe szczęście, będzie mógł wybierać pomiędzy demoniczną, a ludzką postacią. Co prawda tej pierwszej najlepiej nigdy by nie poznawał, bo ani Danny, ani Lucyfer jej nie ujawnili, jedyne co widział to rogi. Bał się, że kiedyś przez przypadek ujawni swoją demoniczną postać, a wtedy ludzie uwierzą w piekło i niebo, a na świecie zapanuje chaos. Zresztą nie było sensu się tym zamartwiać. Uświadomił sobie w tym momencie jedną, bardzo ważną rzecz. Jeśli dzień już od pierwszych momentów zaczyna się źle, to nic dobrego się w nim nie wydarzy. 

Schodząc na dół, potknął się na ostatnim schodku, w zły dzień nawet takie małe rzeczy potrafiły doprowadzić do szału. Tego dnia postanowił zjeść na śniadanie coś innego niż płatki. Podchodząc do stołu przywitał się z mamą, po czym usiadł do stołu. Mama nie mogła wyjść z podziwu, zamiast głębokiego, na stole stał zwyczajny talerz, na którym Mike przygotowywał sobie kanapki.

-Wow, synu! - Agnes zaczęła rozmowę nie kryjąc ani trochę swojego podziwu. - Pierwszy raz od dawna jesz coś innego niż mleko z płatkami. Ależ ta dziewczyna na ciebie dobrze działa.

Chłopak o mało co się nie zachłysnął.

-Jaka znowu dziewczyna? Nie mam żadnej dziewczyny. O co ci chodzi? - Odpowiedział dość agresywnym tonem, zaniepokoiło go to, że jego mama wie cokolwiek o nim i Elise. Przecież stąd już prosta droga do Piekielnego Bractwa

-Spokojnie Michael, nie denerwuj się, to przecież nic złego mieć koleżankę. - Uspokoiła go Agnes. - Jake widział was przed szkołą razem, szliście w stronę parku. Nie denerwuj się Miniu, przecież was nie śledził, po prostu was widział. A poza tym to nic złego, że spędzasz czas z Elise.

Mike zazwyczaj był podejrzliwy, ale coś mu tu ewidentnie nie pasowało. Za żadnym razem kiedy stali z Elise na dworze, nie widział nigdzie swojego brata, a raczej by mu się to rzuciło w oczy. Po dłuższej chwili bez słowa, w końcu odpowiedział.

-Tak, spotykam się z kimś, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi i widujemy się po szkole raz na jakiś czas.

Tym akcentem zakończył całą rozmowę na ten temat. Później jedynie mama rozmawiała z nim o jego zbliżających się urodzinach. On jednak nie był zbyt chętny do rozmów na ten temat. Krótko po śniadaniu, chłopcy zaczęli się szykować do wyjścia. Jake, tak samo jak poprzednio, bardzo sprytnym ruchem sięgnął do plecaka Mike'a i wyciągnął dwa swoje urządzenia szpiegujące. Zaraz po tej operacji zniknął wchodząc po schodach na pierwsze piętro. Tymczasem młodszy z braci wskoczył na swoją deskorolkę i pojechał do szkoły.

Lekcje, tak to zazwyczaj bywa, skończyły się szybko, ale nie obyło się bez spania. Zaraz po ostatnim dzwonku, spotkał się z Elise w tym samym miejscu co zawsze. Zanim zaczęli iść  w stronę parku, chłopak dokładnie się rozejrzał. Nawet w trakcie drogi kilkukrotnie się obejrzał, żeby mieć pewność, że nie ma tam jego wrednego brata podglądacza. Kiedy byli już w domu dziewczyny, ta kazała mu iść na górę, mówiąc, że zaraz przyjdzie. W czasie kiedy Mike szedł rozgościć się w jej pokoju, dziewczyna zrobiła im szybki podwieczorek. Chwilę później już była przed drzwiami do swojego pokoju. Wchodząc kazała Mike'owi zamknąć oczy, i postawiła talerz na stoliku do kawy. Mike pomimo, że nic nie widział, to dzięki zapachowi jedzenia dotarł do stolika bez problemu. Wtedy Elise pozwoliła mu zabrać dłonie z twarzy, a jego oczom ukazały się tosty z serem. Chłopak uśmiechnął się czule. Zrobiło mu się bardzo miło, wcześniej nie przygotowywała im jedzenia na lekcje. Jednak jak to bywa, w trakcie złego dnia, nic nie może się udać, po około dwóch gryzach, światło całkiem zgasło. Za oknem padał deszcz, więc praktycznie nic nie było widać, a w całej okolicy wyłączyli prąd, przez co było zupełnie ciemno. Mike zapytał Elise, czy ma w domu jakieś inne źródło światła. Pokiwała tylko głową i chwilę później była już z powrotem, trzymając w rękach aż 10 świeczek. Postawiła je przed chłopakiem i tylko się uśmiechnęła, a on już wiedział co robić. Zamknął oczy, pstryknął palcami, a wszystkie 10 świeczek zapłonęło zwyczajnym ogniem. Teraz jedli kolację przy świecach. W swoim dotychczasowym życiu nie widzieli tak romantycznej atmosfery w tak nieromantycznych okolicznościach.

Piekielne BractwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz