Dzisiaj miał się odbyć coroczny festiwal sztucznych ogni w Salt Lake City, na który właśnie się szykowałam. Adeline wraz z Dannym mieli do mnie przyjść, by wspólnie pojechać na miejsce.
Zerknęłam na siebie w lustrze, będąc z siebie całkiem zadowolona; był środek wiosny, więc nadal nie mogłam sobie pozwolić na coś lżejszego do ubrania, lecz nie przeszkadzało mi to. Na sobie miałam luźne, szare spodnie i białą kurtkę wraz z czarnym golfem. Włosy zaplotłam w dwa warkocze, a makijaż wyróżniały jedynie kreski na powiekach.
Założyłam małą torebkę na ramię, wrzucając do niej najpotrzebniejsze rzeczy, nie zapominając o papierosach i scyzoryku.
Wzięłam klucze od samochodu z biurka, po drodze obiecując, by dzisiejszego dnia nie pić alkoholu.
W domu natomiast znów było pusto. Matka zapewne była w pracy, a Max w szkole. Nie zaprzątając sobie tym głowy, ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych, słysząc dzwonek. Gdy zauważyłam za nimi swoich przyjaciół, na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
Chyba byli jedynymi osobami, przy których naprawdę szczerze się uśmiechałam...
— To auto jest twoje? — Danny przytulił mnie entuzjastycznie, widocznie podekscytowany.
Jedynie skinęłam, dumna ze swojego nowego nabytku.
— To się dorobiłaś. — Adeline zaśmiała się dźwięcznie. — Gratulacje.
Danny natomiast przytulił mnie jeszcze mocniej.
— Złaź, łajzo. — Uniosłam brew, nie kryjąc rozbawienia.
Przyjaciel oderwał się ode mnie i podbiegł do mojego samochodu, wyglądając przy tym jak podekscytowane dziecko.
— Piękny! — krzyknął.
Wraz z Adeline przyglądałyśmy się tej scenie z uniesioną brwią.
— Tylko go nie pobrudź tymi łapami! — zawołałam, widząc jak zaczyna przyglądać się autu szczegółowo.
— Mogę prowadzić? — zapytał.
Prychnęłam.
— Marz dalej, słonko.
Mężczyzna spojrzał na mnie ze zbolałą miną i wsiadł do samochodu, gdy tylko go otworzyłam przyciskiem od kluczyka.
Zerknęłam kątek oka na Adeline, która zakrywała usta rozbawiona. Uniosłam jedynie brew, kiwając głową na boki.
Chwilę potem zasiadłam za kółko, w połowie drogi zatrzymując się na światłach. Obok podjechało BMW, w którym muzyka była tak głośno, że aż uszy mi więdły. Mężczyzna w środku zaczął chwalić się pomrukiem własnego auta, patrząc na mnie bezczelnie.
Jedynie uniosłam brew, biorąc głębszy wdech.
— Co za idiota — odparła Adeline, przewracając oczami.
Cóż, nie mogłam się z nią nie zgodzić.
— Gustu muzycznego też nie ma. — Zauważyłam w lusterku jak Danny wykrzywia usta w grymasie, na co jedynie uniosłam kącik ust.
— Chce się prawdopodobnie ścigać — westchnęłam.
— Co ci tak właściwie szkodzi? — Adeline uśmiechnęła się dwuznacznie.
Mocniej zacisnęłam palce na kierownicy.
— To nie jest dobry pomysł.
Wiedziałam, że mam rację; może i byliśmy na jednej z większych ulic w Salt Lake City, aczkolwiek nie widziało mi się przypadkowo spowodować wypadek, w którym ucierpielibyśmy my i inni cywile. Znajdywaliśmy się jednak w dość ruchliwym mieście i nie było to do końca bezpieczne.
CZYTASZ
Zapadnia Przeszłości [Poprawa]
Детектив / Триллер[Korekta, poprawione rozdziały mają swoje tytuły] Życie Tracy Lee powoli zaczynało przypominać jeden, wielki schemat. Pragnęła jedynie zaznać upragnionego spokoju, lecz zakończyło się to dla niej trwaniem w miejscu, wraz ze swoją paroletnią chorobą...