Podsumujmy moje życie. Po pierwsze: nadal nie mam pracy siedzę Hope na głowie. Po drugie: moje rany po napadzie zagoiły się i nie muszę już nakładać makijażu, aby ukryć posiniaczoną twarz. Po trzecie: unikam Ashtona, ponieważ nie chcę mieć nic do czynienia z klubem motocyklowym. Kogo ja oszukuje? Uciekam sama przed sobą i trzymam się jakiejś głupiej przysięgi z dzieciństwa, którą złożyłyśmy sobie z Hope po tym jak wykorzystał ją jeden z przydupasów naszego ojca. Ugh. Karcę samą siebie w myślach za swoją bezradność i wychodzę z domy i udaje się naprzeciw. Swoją drogą to zaskakujące, że wszystkie domy znajdują się nieopodal głównej siedziby. Z doświadczenia wiem, że członkowie klubu nie chcą mieszać w swoje interesy najbliższych, ale tu jest inaczej.
Znam cztery kluby motocyklowe uważane za największe i najbardziej wpływowe na świecie. Są nimi: Hells Angels, Outlaws, Banditos i Pagans. Inni, albo podlegają tym najsilniejszym wykonując czarną robotę, albo stanowią klub tylko z nazwy, nie prowadząc żadnej działalności. Dla mnie to byli zawsze wyłamujący się poza schemat twardziele, którzy bawią się głośno, jeżdżą ostro i żyją z dnia na dzień chwytając się jednorazowych zadań.
Deth Angels noszą czarne kamizelki z wyszytym na plecach aniołem, przeszytym strzałą, którego białe skrzydła i szaty brudzi krew. Wydają się stanowić wyjątek od reguły. Nocami nie słychać głośnych, pijackich imprez. Choć każdy z członków jest uzbrojony nie zauważyłam przejawów agresji, torturowania, ani przetrzymywania osób. Nie słyszałam żadnych strzałów. Nie kręcą tu się klubowe dziwki. Okej, przyznaje się. Kręcą się, ale wydają się znikać szybciej niż się pojawiają. Jakby mieli jaki regulamin. Nie wiem. Nie potrafię ich zrozumieć. To wszystko wydaje się tak dalekie od tego co znam. Od tego w czym się wychowywałam. Od tego co słyszałam, widziałam i czułam.
Odrzucam myśli, kiedy jestem w połowie drogi do domu klubu. Mijam zaparkowane motocykle, skinieniem głowy witam przebywających na zewnątrz członków klubu. Wchodzę do pomieszczenia i kieruję się w stronę klubowego salonu, jeśli tak to mogę nazwać, ale w wolnych chwilach można tam zastać każdego, więc utrzymując przyjemny obrazek rozkładu domu nazywam to salonem. Zastaję tam wszystkich. Opieram się o futrynę i obserwuję. Widzę staruszka z piwem przy wyspie, żywiołowo komentującego mecz fotbolu. Gdyby nie pozwolił mi wtedy pomóc Hunterowi może wcale nikogo bym nie poznała, skoro moja siostra ukrywała fakt, że jest z członkiem klubu motocyklowego. Szukam jej wzrokiem i widzę jak siedzi wtulona na kolanach Huntera, który obejmuje ją ciasno w pasie uważnie obserwując telewizor. Dalej siedzi Ashton, moja zmora. Nie mam z nim nic wspólnego prócz spotkania w ciemnej ulice, krótkiej rozmowy w knajpie i spotkania w drzwiach. Staram się nie przebywać z nim sam na sam w żadnym z pomieszczeń, bo wiem, że znów będzie próbował ze mną rozmawiać. A ja będę próbowała ukryć jeszcze więcej niż powinnam. Obserwuję go i widzę jak z zainteresowaniem śledzi jak rozgrywający próbuje zdobyć przyłożenie. Jego oczy są przymrużone, a z ust wydobywa się cichy pomruk niezadowolenia, kiedy dochodzi do przejęcia piłki. Niestety dostrzegam też jeszcze jeden element przy nim. Nową zdobycz. Całkiem zgrabną. Siedzi przy jego boku i wodzi ręką po jego udzie, za każdym razem coraz bliżej jego krocza. Kręcą głową i prycham przez co zwracam na siebie uwagę zgromadzonych.
- W końcu jesteś. - odzywa się Hope.
- Przyszłam sprawdzić jak ma się mój pacjent. - Mówię i zerkam na piwo w ręce Huntera.
- Nic mi już nie jest. - Mruczy w odpowiedzi i upija łyk. -
- Nie umiem go upilnować. - Dodaje moja siostra i lekko klepie go w rękę, jakby chciała skarcić dorosłego faceta za picie piwa. Wygląda to tak zabawnie, że wywołuje to mój śmiech.
- Usiądź przy mnie. - Odrywam od nich wzrok i spoglądam na Nico z którym złapałam całkiem dobry kontakt. Uśmiecham się i przechodząc obok kanapy mijam Ashtona. Tak próbuję na niego nie patrzeć, że niemal potykam się o jego nogę. Karcę siebie w myślach, żeby nie robić z siebie idiotki i siadam na podłodze obok Nico.
- Tu jesteś zdrajco. – Mówię, kiedy dostrzegam wyciągniętego przy jego nodze Mufę.
- Nie obrażaj mojego ziomeczka. – Mówi i lekko klepie psisko po głowie z czego ten jest wyraźnie zadowolony, bo macha ogonem.
- Śmieje się, ale i opieram się plecami o róg kanapy i wyciągam nogi, by było mi jak najwygodniej. Siedzę w cichszy i śledzę mecz. Choć fotbol mnie nie interesuje to coraz częściej doceniam obecność tych ludzi. Co jakiś czas czuje jak Nico mnie zaczepia. Trąc stopą moją, przypadkowo kładzie dłoń na moim udzie, a teraz załapał mnie za dłoń i bawi się moimi palcami.
- Co robisz? - Szepczę do niego, ale nie zabieram dłoni.
- Odpręż się. Czuję jak jesteś spięta.
- Mhm. – Mruczę w odpowiedzi i próbuję zabrać dłoń, ale on wzmacnia uścisk i zaczyna zataczać kciukiem małe kręgi na wierzchu mojej dłoni, a następnie wewnątrz, masując ją. Przymykam na chwilę powieki i nabieram powietrza. Ma rację. Powinnam się rozluźnić, ale nie potrafię. Cały czas czuję na sobie palący wzrok Ashtona. Zerkam przez ramię i nie mylę się. Mój wzrok spotyka się z moim. Patrzy na mnie cholernie intensywnie. Odwracam spojrzenie i staram się zapomnieć o tym i odepchnąć od siebie to wrażenie. Wysuwam dłoń z uścisku Nico. Nie jest głupi, dobrze widział na kogo zerkałam. Wiedząc, że i tak już niedługo koniec, szepczę mu:
- Pójdę już. – Podnoszę się tak, by nie narobić hałasu i opuszczam pomieszczenie. Wychodzę na świeże powietrze. Na szczęście nikogo nie ma prze budynkiem. Chwilę stoję za zamkniętymi drzewami i oddycham głęboko, by pozbyć się z umysłu przeszywającego spojrzenia Ashtona. Nie jest mi dane długo cieszyć się spokojem, ponieważ czuję dłonie, które oplatają mnie ciasno w pasie, mocno chwytając za biodra.
- Moja cierpliwość się skończyła Faith. – Słyszę gardłowe mruczenie Ashtona i czuję jego gorące ciało za moim. - Pora wyjaśnić sobie kilka rzeczy..
CZYTASZ
learn the rules.
Romanceprzeszłość ma wiele odcieni. potrafi wrócić niczym karma w najmniej spodziewanym momencie, może również stać się początkiem do stworzenia czegoś wielkiego. Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia. _______ Do...