Rozdział 3

239 28 1
                                    




— Vittoria, mówię do ciebie!

Zdanie wypowiedziane przez Veronicę wybudziło z krótkiego zamyślenia starszą od niej blondynkę. Ta skupiła na młodszej swoją uwagę i posłała w jej stronę promienny uśmiech, by nie wyglądało to dość podejrzliwie – odkąd Tori pamiętała, siostra od zawsze lubiła szperać i wtykać nos w nie swoje sprawy.

     — Wybacz, ostatnio bywam zdekoncentrowana — przyznała szczerze.

     Veronica przyjechała do niej na weekend, tydzień po tym dziwnym wydarzeniu, które miało miejsce. Od tamtego momentu wszystko zdało się wrócić do normalności, a wstając rano do pracy dziewczyna nie widziała już przed swoim oknem podejrzanych samochodów, które krążyły wokół okolicy. Jedynie Vigo zdecydował się na spanie przed drzwiami w razie niebezpieczeństwa, które mogło nadejść w każdej chwili, jednakże również zachowywał się spokojnie.

     — Ostatnio jak rozmawiałyśmy przez telefon też byłaś strasznie rozkojarzona — wytknęła.

     — To nic takiego — westchnęła starsza. — Mój szef stracił połowę firmy przez własną głupotę i cały czas o tym myślę.

     Wydawało się to tak nieprawdopodobne.

     — Razem z mamą przewidywałyśmy, że stanie się to prędzej czy później — oznajmiła z leniwym uśmiechem. — Nawet kura jest od niego mądrzejsza. Podobno mają bardzo małe móżdżki. 

     — Bez przesady — parsknęła, przez przypadek uderzając ręką w miskę popcornu, która leżała obok. — Szlag by to. Tak myślałam, by postawić go na stoliku.

     — Nie bez powodu jesteś i będziesz największą niezdarą w rodzinie — dodała młodsza, śmiejąc się pod nosem, a następnie zaczęła zbierać pojedyncze ziarenka, wpychając je sobie do buzi. — Ale przyznam, że wyszedł bardzo dobry. Nie przesoliłaś go jak zazwyczaj.

     Dziewczyny spędziły ze sobą całą sobotę oglądając seriale i ze sobą rozmawiając. Dopiero w niedzielę rano Vittoria stwierdziła, że musi odwieźć swoją młodszą siostrę, bo zniecierpliwiona mama już na nią czekała, a oprócz niej również projekt na geografię, który – jak to stwierdziła – sam się przecież nie zrobi.

Na zegarku wybiła druga po południu, gdy Tori znalazła się z powrotem w swoim mieszkaniu. W zasadzie do posprzątania pozostał jej tylko salon, ponieważ razem z siostrą przebywała w nim przez cały wieczór. Biorąc się do pracy, odrazu złapała za szufelkę. Pozmiatała pozostałości po popcornie, które chwilę wcześniej leżały pod kanapą, przy okazji znajdując jedną z zabawek Vigo, a raczej – jej kawałek. Z całego zielonego misia została jedynie odgryziona głowa. Bez jednego oka. I ucha.

     Podnosząc się z ziemii, Vittoria wrzuciła kawałek pluszaka do worka na śmieci, kątem oka dostrzegając plamy po soku wiśniowym na białym kocu, który kupiła chwilę przez przeprowadzką. Odrazu ściągnęła tkaninę z nadzieją, że nie ubrudził się również materiał pod spodem. Na szczęście nie zostawił żadnej plamy, a głębokie westchnięcie po chwili wydobyło się z ust kobiety.

W całym domu panowała cisza, jedynie od czasu do czasu słychać było oddech Vigo, który spał pod drzwiami. Romano zdecydowała się włączyć radio, które miało zagłuszyć natrętne myśli w jej głowie. Całe pomieszczenie wypełniła piosenka popularnego w tym momencie artysty, jednakże blondynka nie zdawała się pamiętać jego pseudonimu.

Gdy nuty utworu delikatnie ją rozproszyły, zielonooka postanowiła przygotować posiłek, ponieważ głód nagle dał się we znaki. Mała pizza była idealnym wyborem – nie była czasochłonna, a wszystkie składniki do niej potrzebne kobieta miała już w domu, dzięki czemu nie musiała jechać do sklepu.

Sinister ObssesionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz