Rozdział 6.

26.2K 1K 454
                                    

Maya

     Poniedziałkowy poranek spędzam w biurze. Tym razem jestem w nim sama, więc, ciesząc się nieobecnością Gibbsa, popijam mocną kawę, odpisując jednocześnie na maile od klientów.

Błogi spokój zostaje zakłócony przez pojawienie się Trishy, sąsiadki z pokoju obok.

- Cześć – rzuca, maszerując w stronę mojego biurka i wymachując trzymaną w dłoni kartką. - Wpisujesz się na listę?

Odkładam kubek i spoglądam na nią z lekkim zdziwieniem. Muszę chyba częściej integrować się z zespołem, bo jak zwykle dowiaduję się o wszystkim ostatnia.

- Jaką listę?

Kładzie przede mną kartkę, na której widnieje długa kolumna odręcznie wpisanych nazwisk.

- Chodzi o ten wyjazd do Włoch. Bonetti kazał stworzyć listę chętnych. Ma podobno zrobić jakiś test, żeby zdecydować, kto najlepiej nadaje się na jego asystenta.

- Szefuńcio chce zabawić się w profesora? - prycham. - Nie zamierzam brać udziału w jakiś śmiesznych eliminacjach.

Przesuwam kartkę w jej stronę.

- Twoja strata. - Trisha wzrusza ramionami. - Ja tam chętnie mu potowarzyszę. Choćby i po godzinach.

Zabiera swoją listę i szybko ulatnia się z pokoju.

Biorę duży łyk kawy.

Całe szczęście, że przynajmniej ja nie mam słabości do naszego szefa.

     Po południu jestem już po kilku spotkaniach z klientami i czuję się nieco przeżuta. Wracam do biura i siadam do laptopa, co jakiś czas zerkając na zegarek. Piętnaście minut przed długo wyczekiwanym końcem pracy, do mojego biura wpada z impetem Lily.

- Masz nie po kolei w głowie? - parska na dzień dobry.

Krzyżuję ręce na piersi i odsuwam się od biurka.

- Ciebie też miło widzieć.

Lily opada na krzesło po drugiej stronie.

- Och, daruj sobie. Dlaczego nie wpisałaś się na tę cholerną listę?

Unoszę brwi.

- Skąd wiesz? To dotyczy tylko naszego działu.

- Gadałam z Trishą. Jesteś jedyną frajerką, która nie zgłosiła chęci udziału w tym wyjeździe. Jeśli chcesz się wyróżnić, wybrałaś kiepski moment. Chyba nie muszę tłumaczyć, jaka szansa przelatuje ci koło nosa? - Pochyla się, wbijając we mnie spojrzenie ciemnych oczu. - Wytłumacz mi, dlaczego nie... - Jej wzrok wędruje w kierunku pierścionka na moim palcu, po czym bardzo powoli wraca do mojej twarzy. - Kurwa, nie wierzę. Proszę, powiedz, że to nie to, co myślę.

Ukrywam dłoń pod pachą.

- No co? Oświadczył mi się.

Dlaczego wciąż czuję się z tym odrobinę dziwnie? Powinnam skakać z radości, a zamiast tego biję się z myślami. Od chwili, gdy Nolan wsunął pierścionek na mój palec, mam chyba jeszcze więcej obaw związanych z naszą przyszłością, niż przed oświadczynami.

Lily ciężko wzdycha i zapada się na siedzisku.

- Powinnam ci chyba pogratulować, ale jakoś nie mogę. Mam nadzieję, że to nie zaręczyny są powodem, dla którego oddałaś bez walki możliwość wyjazdu do... - Jej oczy robią się nagle wielkie, jak spodki. - Maya, czy ty jesteś w ciąży?!

Patrzę na nią ze ściągniętymi brwiami.

- Nie bądź głupia. Po prostu... Bonetti jest na mnie cięty. Nie dam mu satysfakcji odrzucenia mnie w przedbiegach tylko dlatego, że od początku nie przypadliśmy sobie do gustu.

Asystentka (WYDANA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz