rozdział 20.

651 28 0
                                    


         Wracałam do domu po długim dniu w swoim nowo wyremontowanym gabinecie lekarskim. Byłam szczęśliwa i pełna radości z powodu urodzinowego prezentu, który przygotowali dla mnie Ashton i przyjaciele. Jednak ta przyjemna atmosfera zmieniła się, gdy w kieszeni znalazłam tajemniczy liścik.

Liścik był napisany nieczytelnie, a na jego stronie znalazły się pogróżki. Serce zaczęło mi mocniej bić, a ręka zacisnęła się na papierze. Przeczytałam kilka niewyraźnych słów, które wywołały chłód na moich plecach. Ktoś wyraźnie chciał mnie zastraszyć.

Opieka nad ludźmi to nie twoje miejsce. Lepiej będzie, jeśli zrezygnujesz, zanim coś się stanie. Zdajesz sobie sprawę, że nie jesteś bezpieczna. 

W tej chwili czułam przerażenie i bezsilność. Kto mógł mnie prześladować w taki sposób? Czy to było związane z moją pracą jako lekarki? Nie wiedziałam, ale jedno było pewne - nie mogłam  nikomu zaufać, dopóki nie dowiem się, kim jest ten tajemniczy nadawca.

Nie powiedziałam o liściku nikomu. Zdecydowałam się zachować to dla siebie, próbując samej sobie pomóc.

Nocami liścik spędzał mi sen z powiek, ale wciąż zachowywałam pozory normalności przed Ashtonem i siostrą. Głęboko w sercu wierzyłam, że to tylko jakiś nieprzyjemny żart, który wkrótce minie.

W międzyczasie zaczęłam stawiać kroki, aby zwiększyć swoje bezpieczeństwo. Zamówiłam dodatkowe oświetlenie na podwórku, zainstalowałam nowy system alarmowy w swoim pokoju i zwróciłam się do miejscowych władz, by poinformować ich o incydencie.

Jednak nieustanne zagrożenie sprawiło, że czułam się niespokojnie. Chowałam liścik w specjalnym miejscu, w zupełnej tajemnicy, obawiając się, że ktoś może go znaleźć. Nie chciałam, żeby Ashton dowiedział się o pogróżkach, bo obawiałam się, że to tylko jeszcze bardziej go zaniepokoi.

Dni mijały, a ja czułam się zagrożona i poddenerwowana. Próbowałam zapomnieć o liściku i skupić się na swojej pracy, ale strach wciąż we mnie tlił.

Wiem, że Ashton zauważył, że jestem bardziej skryta i zamyślona. Czuł, że coś mnie trapi, ale nie wiedział, co to jest. Pytał mnie, czy wszystko w porządku, ale  zawsze odpowiadałam, że tak.

Byłam gotowa walczyć o swoje bezpieczeństwo, ale równocześnie musiałam zachować ostrożność i dbać o swoje najbliższych. Ostatnią rzeczą, jaką chciałam, było włączenie Ashtona w niebezpieczne spirale. Byłam gotowa stanąć do walki i odkryć tożsamość nadawcy, ale musiałam działać ostrożnie i zdecydowanie.

***

          Kiedy zakończyłam wizyty w moim gabinecie, spojrzałam na zegarek i zauważyłam, że czas na koniec pracy. Nie mogłam się doczekać, aż Ashton przyjdzie po mnie. Ostatnio czułam się lekko zestresowana, a jego obecność zawsze działała na mnie kojąco.

Wychodząc z budynku, zobaczyłam Ashtona czekającego na mnie przy swoim motocyklu. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy nasze spojrzenia się spotkały.

- Hej, piękna! Jak minął twój dzień?

- Cześć! Dzień był dość intensywny, ale z tobą wszystko wydaje się lepsze.

Wsiadłam na tylnie siedzenie motocykla, a on zapiął mi kask. Zanim ruszyliśmy w drogę i mogłam poczuć jak wiatr delikatnie będzie rozwiewał moje włosy i poczuje się tak swobodnie i wolna. 

- Coś cię trapi, prawda?

- Skąd wiesz?

- Widzę to po tobie. Co się dzieje, Faith? Możesz mi powiedzieć.

Zerknęłam na niego i poczułam, że mogę mu zaufać. Opowiedziałam mu o liściku z pogróżkami, o którym dowiedziałam się po imprezie urodzinowej. Powiedziałam mu o swoich obawach, że to ktoś chce mi zaszkodzić, ale nie wiem kto i dlaczego.

-Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś wcześniej?

- Obawiałam się, że będziesz się martwił, a chciałam cię ochraniać.

- Wiem, że chciałaś mnie chronić, ale nie możemy tego ukrywać przed sobą. Musimy działać razem, aby ci pomóc. To może być poważna sprawa.

- Nie chcę, żebyś się z tego powodu niepokoił. Obiecuję, że będę uważać i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby się zabezpieczyć.

- Dobrze, ale ja również chcę cię chronić. Nie pozwolę, żeby komuś zaszkodziło ci.

Resztę drogi do domu milczeliśmy. Byłam wdzięczna za jego wsparcie i zrozumienie. Wiedziałam, że będziemy razem walczyć z tą tajemniczą groźbą, która wypełniała moje myśli niepokojem.

Gdy weszliśmy do domu, Ashton trzymał mnie za rękę i uśmiechał się czule.

- Faith, jestem tu dla ciebie. Nie musisz tego robić sama.

- Wiem, Ashton. Dziękuję, że jesteś przy mnie. To bardzo wiele dla mnie znaczy.

Objął mnie mocno i czułam, że jestem w bezpiecznym miejscu. Wiedziałam, że razem damy sobie radę z tym wyzwaniem, które stanęło przed nami. Nie musiałam się już martwić o to, że jestem sama w tym wszystkim. Byłam z nim, a to wystarczyło, by poczuć się silniejszą i odważniejszą.

***

         Wieczór w klubie bikerów był zawsze pełen emocji i atmosfery, która wypełniała każdy kąt tego miejsca. Kiedy przyszłam, Ashton i reszta bikerów przywitali mnie serdecznie, jak zawsze. Wiedziałam, że jestem wśród swoich przyjaciół, którzy stali się moją drugą rodziną.

Spędzaliśmy czas razem, śmiejąc się, tańcząc i wspólnie ciesząc się obecnością siebie nawzajem. Pomagałam w przygotowaniu posiłków i podtrzymywaniu dobrej atmosfery, nabierając wrażenia, że to miejsce i te osoby są dla mnie jak dom i rodzina.

Podczas jednej z przerw, zauważyłam, że Ashton jest podekscytowany, kiedy rozmawiał z resztą bikerów o jakimś planie. Nie wiedziałam, co to było, ale wiedziałam, że jestem gotowa wesprzeć go w każdy sposób.

- Dobra, ludzie, jesteście gotowi na niespodziankę?

Bikerzy z entuzjazmem huknęli - Tak!

- Faith, potrzebuję twojej pomocy.

- Jasne, z czym mogę ci pomóc?

- Chodź ze mną.

Za nim podążyłam do jednego z pokoi, gdzie zobaczyłam sterty starych pluszaków. Nie wiedziałam, co on ma na myśli, ale po chwili pojęłam, kiedy powiedział, że potrzebuje ich na jutrzejszą akcję charytatywną dla dzieci.

- Wspaniały pomysł, Ashton. Chętnie ci pomogę.

Przez resztę wieczoru, zajmowaliśmy się segregowaniem, praneim i przygotowywaniem pluszaków do akcji. Było to bardzo wzruszające widzieć, jak wszyscy zaangażowali się w tę akcję i jak ważne było dla nich pomaganie innym.

Gdy wieczór zbliżał się do końca, wróciliśmy do głównego pomieszczenia klubu, gdzie bikerzy rozdzielili się, by wrócić do swoich codziennych czynności. Jeden z członków klubu, Billy, podszedł do nas i przekazał mi coś.

- Faith, to zostało podrzucone przed klubem. Wydaje mi się, że powinnaś to zobaczyć.

Wręczył mi poharatanego pluszaka. Wzrok mi się zaciął na tej szmacianej zabawce, bo doskonale rozumiałam, co to sugeruje. Mufasa.. To było kolejne ostrzeżenie, które miało mnie zastraszyć.

- To niedopuszczalne. Nie pozwolę, żeby mnie ktoś zastraszał.

Odczuwałam gniew i obawę, ale wiedziałam, że muszę zachować spokój i podejść do tego z determinacją. Wiedziałam, że mam wsparcie Ashtona i reszty bikerów, a to dało mi siłę, by stawić czoła tej sytuacji.

Poczułam, że klub bikerów stał za mną, gotowy wesprzeć mnie w każdy możliwy sposób. Więzi, które nas łączyły, były silne i niewzruszone, a ja wiedziałam, że w tej rodzinie zawsze znajdę wsparcie i bezpieczeństwo.

learn the rules.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz