Mała uwaga na początek.
Poprzedni rozdział trzynasty był tycim żarcikiem z mojej strony.
Przed Wami prawdziwy "rozdział trzynasty".
<3ϟϟϟ
Moje relacje z rodzicami nigdy nie były doskonałe.
Jako dziecko, często się im stawiałam, rozpoczynałam trwające kilka dni kłótnie, czy krzyczałam, że kochają Mariko bardziej niż mnie, bo nie jestem magiem ziemi.
Oczywiście rodzice zaprzeczali, choć ja i tak wiedziałam swoje.Nie mogę powiedzieć, że są złymi ludźmi, wręcz przeciwnie.
Słuchając ich rozmów z sąsiadami, wydają się naprawdę dobrymi ludźmi, którzy nie szukali konfliktów. Zawsze mówili ze spokojem, przy tym przyjaźnie patrząc na rozmówców.Kochałam ich, jednak nie potrafiłam zrozumieć ich myślenia.
Od zawsze powtarzali, że nie ma wojny.
Że w Ba Sing Se wszyscy są bezpieczni.
Wiele razy próbowałam im wytłumaczyć, że nie mają racji, jednak nigdy nie chcieli mnie słuchać. Za każdym razem zmieniali temat, chcąc uniknąć niepotrzebnej, według nich, rozmowy o stuletniej walce z Narodem Ognia.Kiedy wyskoczyli z propozycją wyjechania na rodzinną wycieczkę, z początku bardzo się ucieszyłam. Dostałam szansę, by spełnić moje największe marzenie. Jednak wszystko uległo zmianie, kiedy Mariko opuściła Ba Sing Se.
- Będziemy za tobą bardzo tęsknić, córeczko. - mama przetarła łzę, tuląc do siebie moją siostrę. - Wracaj cała i zdrowa.
- Spokojnie, nie musicie się martwić. - zaśmiała się, podchodząc chwilę później do taty. - Jestem w dobrych rękach.
Stałam kawałek dalej, chcąc uniknąć żenujących, rodzinnych uścisków.
Mariko odjechała kilka minut później, zostawiając mnie z rodzicami.
Dasz radę, przecież to tylko dwa miesiące.
Chyba przeżyjesz...- No to zostaliśmy we trójkę. - powiedział tata, kiedy przestał machać mojej siostrze. - Spędzimy ze sobą więcej czasu, nie uciekniesz Yuki.
Super, ciekawe co wymyśli.
- To może jakiś spacer? - mama otarła ostatnią łzę z policzka i uśmiechnęła się pogodnie.
- Hej, hej, chwilę. - spojrzałam na rodziców podejrzliwie. - Przed chwilą beczeliście jak małe dzieci, a teraz co? Jakby nigdy nic jesteście super-szczęśliwi.
- Yuki, w życiu każdego przychodzi pora, kiedy musi opuścić najbliższych, by wyruszyć własną ścieżką. - tata obiął mnie ramieniem. - Nie ma co teraz płakać, przecież Mariko do nas wróci.
- Tak... jasne, że wróci... - szepnęłam, wciąż smutna.
Chyba tylko ja przejmowałam się faktem, że w siną dal odjechał właśnie klej tej rodziny. Jedyny łącznik między mną, a rodzicami, jedyny most pomiędzy naszymi światami.
To nie wróży nic dobrego.Szliśmy w stronę domu powoli, korzystając z ciepła słońca. Na niebie nie było ani jednej chmurki, przez co mogłam patrzeć na jego piękny błękit. Próbowałam nie myśleć o wyjeździe siostry ani o spotkaniu z Lee, o którym zupełnie zapomniałam, jednak mimo starań, coś ciągle mi o tym przypominało.
- Nawet nie wiem, o czym mamy z tobą rozmawiać, Yuki. - głos mamy wyrwał mnie z zamyślenia.
- Możemy pomilczeć, tak będzie najlepiej. - odpowiedziałam szorstko.
Nie miałam ochoty na rozmowy z rodzicami, niezależnie od tego, co byłoby ich tematem. W głębi duszy wiedziałam, że i tak skończą się kłótnią.
Mimo to, starałam się żyć z nimi w zgodzie.
CZYTASZ
Destiny || Avatar the Last Airbender
FanfictionNie zmienię świata. Nie zakończę wojny. Nie zmienię zasad Ba Sing Se. Nie powstrzymam szerzącej się wokół nienawiści. Mury rosną z dnia na dzień, wciąż oddzielając ludzi od szarej rzeczywistości. Powoli przestaję wierzyć, że cokolwiek może się zmien...