Prolog

1.7K 53 6
                                    

Od jakiegoś czasu czułaś, że ktoś Cię obserwuje. Że ktoś idzie za tobą krok w krok... Jedyne o czym myślałaś, to rodzice... Twoi martwi rodzice, którzy zginęli w wypadku samochodowym dwa tygodnie temu. To nadal nie dawało Ci spokoju. Dręczyła Cię myśl o tym, że bez rodziców nie poradzisz sobie tak dobrze, jak z wujostwem. Nie to, że ich nie lubiłaś. Kochałaś ich z całego serca, ale... Mimo wszystko tęskniłaś za rodzicami... Wyciągnęłaś z kieszeni bluzy zdjęcie z tobą i twoimi rodzicami. Czułaś, jak łzy spływają Ci po policzkach i widziałaś, jak spadają na kartkę. Otarłaś łzy rękawem i schowałaś zdjęcie spowrotem do kieszeni. Wstałaś z ławki i poszłaś w zdłuż ścieżki przez park. Znowu to uczucie. Uczucie ciągłego patrzenia na Ciebie. Czyjś oddech na karku. Odróciłaś się na pięcie i rozejrzałaś. Nikt za tobą nie szedł. Nie ma co się dziwić. Jest 5 nad ranem, a ty chodzisz sama po parku przy wschodzie słońca. Westchnęłaś i znowu wolnym krokiem ruszyłaś w stronę domu. Stanęłaś przy przejściu dla pieszych i czekałaś, aż światło będzie zielone, pomimo, że nic nie jechało. Znudzona czekaniem wyszłaś na ulicę. Nagle zobaczyłaś, że jakieś auto jedzie z dużą prędkością wprost na Ciebie i nagle zobaczyłaś ciemność. Przed sekundą czułaś, że serce wali Ci jak młot. Teraz nic nie czułaś. Otworzyłaś oczy. Byłaś gdzie indziej. Nadal na środku ulicy, ale... Innej... Szybko wbiegłaś na chodnik z małym trudem, jakby coś przyczepiło Ci się do pleców. Rozejrzałaś się po okolicy. Wszystko miało róźne odcienie krwi. Spojrzałaś na budynek, koło którego stałaś. Był wielki, a na dachu był ogromny napis "HAZBIN HOTEL". Niepwenie otworzyłaś drzwi. Zobaczyłaś tam wiele dziwnych stworzeń. Niektóre miały rogi, inne uszy zwierząt, inne skrzydła, i wiele było jeszcze innych stworzeń. Poszłaś w stronę czegoś, co wyglądało jak recepcja. Stała tam blondynka, o białej cerze w czerwono - czarnym mundurku.
- Dzień dobry - zaczęłaś rozmowę - Nazywam się [Imię] i... Nie do końca wiem, gdzie jestem - dziewczyna wydała się zmieszana. Patrzyła na Ciebie i chyba prubowała znaleźć jakieś słowa do opisania zdarzenia.
- Umarłaś - odpowiedziała Niepwenie po chwili - Jesteś w piekle. A konkretniej w Hazbin Hotel. Nazywam się Charlie. Mam nadzieję, że Ci się tu spodoba - dokończyła bardziej entuzjastycznie z uśmiechem na twarzy.
- Umarłam?... Ale jak to? - nie wiedziałaś do końca, co tu właściwie zaszło. W końcu zaczęłaś sobie wszystko układać. Pod czas życia byłaś po prostu zimną suką. Przed chwilą uderzył w Ciebie samochód i teraz jesteś w piekle, bo jakiś baran nie uważał jak jeździ. - Dobrze, już rozumiem - dziewczyna uśmiechnęła się
- Nie masz nic przy sobie? - zapytała
- Nic... - odpowiedziałaś
- A więc proszę - Charlie podała Ci kluczyk z zawieszką z numerem 193 - Hej, Al! - zawołała, lecz nie widziałaś do kogo - Em... Ej, Vaggie? - zwróciła się do dziewczyny z szarymi włosami i krzyżykiem na grzywce na lewym oku - Widziałaś gdzieś Alastora? - zapytała
- Nie. Jak chcesz, mogę ja ją zaprowadzić do pokoju - odpowiedziała dziewczyna w stroju kelnerki
- Pewnie! - wykrzykmęła z uśmiechem Charlie - No. Vaggie zaprowadzi Cię do pokoju - skończyła z tobą rozmawiać i podeszła do Ciebie Vaggie. Weszłyście do windy i Vaggie wcisnęła guzik z numerek 4.
- Vaggie, tak? - zaczęłaś rozmowę
- Tak - odpowiedziała dziewczyna
- Ja jestem [Imię] - powiedziałaś z uśmiechem i wyciągnęłaś do niej rękę. Vaggie uśmiechnęła się lekko i chwyciła ją
- Miło mi
- Nawzajem
W końcu dojechałyścue na to 4 piętro i Vaggie zaprowadziła Cię do twojego pokoju. Pożegnałyście się, a ty weszłaś do środka. Był to nawet duży pokój w którym było śliczne czerwone światła. Łóżko było usadowione na przeciw małej pułku z lustrem. Spojrzałaś w nie i zobaczyłaś swój dziwny wygląd. Twoje [kolor] włosy były teraz czarne. [Kolor] oczy czarne z czerwonymi zierenicami w krztałcie błysków. Skóra była czerwona. To co po przybyciu tu utrudniało Ci chodzenie, to były wielkie, czarno - białe skrzydła. Pióra były ułożone w dziwny sposób. Na samej górze rząd czarnych piór, niżej białych, jeszcze niżej znowu czarnych i tak dalej...

Piekło nie jest takie straszne, jak je malująOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz