Part 3

772 35 3
                                    

Nie do końca wiedziałaś, czemu tak twierdził, ale zaśmiałaś się. Nadal rozmawialiście. Rozmawiałaś z nim dłużej, niż z kim kolwiek z Hotelu. Wszyscy goście powoli wstawali i Alastor musiał wracać do pracy. Sama postanowiłaś udać się na śniadanie. Po podsłuchaniu wczorajszej kłutni Dusta i Vaggie, nie byłaś pewna, czy chcesz wiedzieć, co dostaną te wszystkie dusze, w tym ty. Czekałaś na śniadanie, gdy nagle zobaczyłaś kilka dusz, które przyczepiły się do Huska. Podbiegłaś tam i podsłuchiwałaś, co się dzieje
- Oddawaj forsę ty pieprzony dachowcu! - krzyknął jedem z nich i rzucił Huskiem o ścianę. Nikt na to nie zareagował, bo wszyscy byli gdzie indziej. Chciałaś coś zrobić, ale nie wiedziałaś, co. W końcu po prostu podeszłaś do nich i chwyciłaś za ramię tego gościa, który czepiał się Huska.
- Hm? Czego chcesz mała smarkulo? - zapytał wkurzając się
- Zostaw go, albo Jezus dostanie w prezencie twój łeb - powiedziałaś to z tonem, którego nie do końca chciałaś użyć. Mężczyzna zaśmiał się i cała banda zwróciła się ku tobie
- Kim ty jesteś, że tak do mnie mówisz suko? - zapytał rozśmieszony całą sytuacją
- Nazywam się [Imię]. I przysięgam, że jeśli jeszcze raz zrobisz mu krzywdę, będziesz miał jajecznicę w gaciach! - odpowiedziałaś wtrącając swoje 3 grosze. Mężczyzna znów się zaśmiał i uderzył Cię w twarz, obalając Cię na ziemię. Husk patrzył na to z niedowierzaniem. Po chwili wstałaś i odsunęłaś się w stronę Huska i pomogłaś mu podnieść się z podłogi.
- Serio zakochałaś się w karcianym przegrywie z depresją? - zakpił z Ciebie. Nie miałaś pojęcia, że Husk ma depresję. Nawet nie przyszło by Ci to na myśl. W tedy już nie wytrzymałaś. Twoja ręką sama zacisnęła się w pięść i w kilka sekund zderzyła się z jego policzkiem. Po chwili Demon spojrzał na Ciebie. Zadał Ci kilka ciosów, po czym chwycił twoje gardło w dłoni i zaczął dusić. Husk podrapał go po ręce ratując Cię.
- Idź się pierdol, a nie sterczysz tu i obrażasz wszystkich jak leci! - krzyknął Husk i uderzył go pięścią w twarz. Chwyciłaś demona za kołnierz czerwonej marynarki i uniosłaś się z nim w górę, po czym puściłaś, a ten rozłożony na łopatki wstgał z wolna i wybiegł ze swoimi znajomymi z Hotelu
- Dzięki [Imię], ale poradziłbym sobie - rzucił chamski tonem
- Na prawdę masz depresję? - nie pewnie zapytałaś, a Husk przewrócił iczzami i skinął głową na tak.
- Za kilka minut śniadanie - zaczęłaś - Może zjemy je razem? - zapytałaś
- Niech Ci będzie - powiedział Husk przewracając oczami.
Na śniadanie było coś na krztałt dziwnego rosołu. Zamiast jak w normalnym rosole, kurczak, były 3 Szury. Pieprzone. 3. Szczury
- To tutaj normalne danie? - zapytałaś Huska, naprzeciw którego Siedziałaś
- Tak - odpowiedział - [Imię], zgadza się? - zapytał po chwili.
- Tak. A ty jesteś Husk, jak dobrze pamiętam? - odpowiedziałam i sama zadałam pytanie
- Ta... - odpowiedział - Czy tamten chudzielec miał rację? Na prawdę jesteś we mnie za- nie dokończył, bo przerwał mu Angel Dust
- Widzę, że nasz spalony gołąb i kot - orzeł się zgadali - wtrąłcił Dust
- Orzeł kot? Spalony gołąb? Masz więcej takich tekstów podrobiona tarantulo? - zapytałaś z przekąsem
- Na Alastora mówię truskawkowy alfons - powiedział z szerokim uśmiechem
- Nawet pasuje - powiedziałaś i cała trujka się zaśmiała. Husk raczej tylko prychnął, a nie zaśmiał, ale jednak.
- Czy ty się śmiejesz? - zapytał Angel patrząc z uśmiechem na Huska. Husk uśmiechnął się szarmancki i zaczął obijać czupkami pazurów o stół
- Może - powiedział, a Angel spojrzał na Ciebie
- Przerwałaś mi kłutnię z alfonsem - powiedział, a ty uśmiechnęłaś się
- Nie powinieneś marnować śliny, oddechu, ani czasu na osobę, którą masz po prostu gdzieś, a jak nie, to się na nią drzesz - wyjaśniłaś i znowu całą trujka się zaśmiała. Tym razem Husk zaśmiał się bardziej otwarcie. Angel i ty spojrzeliście na Huska, a na waszych twarzach widniało połączenie zdziwienia ze szczęściem.
Husk widząc wasz wzrok szybko odłożył szczęście na bok i znów na jego twarzy pojawił się grymas. Nagle nie z tego ni z owego usłyszelyśmy wysoki dziewczęcy głosik
- Uśmiechnin się jeszcze raz! - krzyknęła dziewczynka. To była Niffty. Mała cyklopka o jasno żółtej cerze, czerwonych krótkich włosach i dużym pomarańczowym oku. Nie miałyście okazji jeszcze się poznać, więc nie wiedziała za bardzo, kim jesteś - Kto to? Znalazłeś sobie dziewczynę? Czemu nic o tym nie wiem? Uśmiechniesz się jeszcze? - mała dziewczynka nie przestawała zadawać pytań.
-To jest [Imię]. Nie jest moją dziewczyną i nigdy nie będzie. Dotąd jeszcze się nie spotkałyście. I tak. Uśmiechnę się - po powiedzeniu tego z małym wysiłkiem wykrzywł usta w uśmiech i wyszczerzył zęby. Niffty też się uśmiechnęła i przytuliła Huska.
- Teraz tylko, żebyś... - po powiedzeniu tego spojrzała na Ciebie i Angela - No wiesz... - wiedział. Przewrócił oczami i odwzajemnił uścisk, ale uśmiech zniknął z jego twarzy
- Jesteście słodcy razem - stwierdziłaś, a tamci odskoczyli od siebie w jednej chwili. Niffty nawijała bardzo szybko, więc ledwo rozumiałaś, co ma do powiedzenia. Jak mówiła coś za szybko, to po prostu wyłączałaś się. Uznawałaś, że nie ma sensu słuchać czegoś, czego nie rozumiesz. Myślałaś o tym, co zrobisz po śniadaniu? Pójdziesz pogadać z innymi? Znajdziesz Alastora i z nim pogadasz? Znajdziesz sobie w końcu jakieś zajęcie, bo szukanie rodziców nie jest zbyt dobrym pomysłem?

Piekło nie jest takie straszne, jak je malująOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz