2.

350 16 0
                                    

Wchodzę do domu i już wiem co się dzieje. Ojciec znów jest pijany, ale bardziej niż zwykle. Kłóci sie z matką, rzucają wszystkim co popadnie. Cicho zdejmuje buty i niezauważona uciekam do pokoju,  zamykając drzwi na klucz. Nienawidzę takich dni, a są one codziennością. Nienawidzę codzienności.

Siedziałam tak w pokoju, słuchając wszystkich obelg, przekleństw i wyzwisk. Wyciągałam rękę po chusteczki, ale poczułam wibracje przychodzącej wiadomości w telefonie.

    Nikodem, 16:40
  Nie daj się im mała. Nie daj się nikomu. Jesteś silna, trzymaj się tego.

Uśmiecham się do telefonu, zawsze wie kiedy napisać. Chciałam mu odpisać gdy nagle usłyszałam krzyk, mieszany z bełkotem:

-MELANIO! CHOLERA, CHODŹ TU.

Zamieram z telefonem w ręku, wiem, że nie można mu się przeciwstawić. Moje ciało oblewa zimny pot, chowam telefon do kieszeni i idę w stronę drzwi. Przekręcam kluczyk i wychodzę.

Wchodzę do salonu i widzę wściekłego i kompletnie zalanego ojca. W ręku trzyma pas. Ten sam, którego używa od lat. Boję się, cholernie się boję. Czasami mam ochotę wyrwać ten pas i wyrzucić za okno, ale nie mam tyle odwagi. We mnie żyje tylko strach.

-Czy nie mówiłem Ci do cholery, że masz się meldować za każdym przyjściem do domu? - czuć od niego wyraźną woń alkoholu.

-Tak. -mówię spokojnie.

-ŚMIESZ MI PYSKOWAĆ?

-Nie, w żadnym wypadku.

Ale widzę w jego oczach furie.

Widzę również podnoszony pas w górę. Cholera. Nie wiem co robić więc zakrywam rękami twarz.

Jedyne co pamiętam to ostre i mocne uderzenie w środek pleców.

Czy to sen? ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz