Izuku przekroczył próg bazy, próbując ukryć za dumnym krokiem swój stres przed reakcją Tomury i Dabi'ego. W głowie przetwarzał mnóstwo sposobów na powiedzenie im o niefortunnym spotkaniu z Bakugou, jednak żaden nie wydawał się wystarczająco dobry, ani tym bardziej chroniący przed awanturą. Midoriya wiedział, że sam doprowadził do tego zdarzenia i powinien wziąć za nie odpowiedzialność, jednak wciąż próbował znaleźć sposób na odciągnięcie od siebie złości i zamartwiania się przyjaciół. Gdy tylko spostrzegł Kurogiri'ego za barem, podszedł do niego z zaciętą miną.
-Kurogiri, błagam, ściągnij tu wszystkich, muszę wam coś powiedzieć.
-Nie wiem, czy Tomura będzie dostępny. Czy to musi być teraz?
Niewzruszony Kurogiri stał za barem, przecierając ściereczką jedną ze szklanek.
-Teraz- potwierdził Izuku, rzucając Kurogiri'emu proszące spojrzenie.
-No dobrze, postaram się to załatwić, Dabi już tu jest, jeżeli nie zdążyłeś zauważyć, więc jeszcze trzy osoby- stwierdził Kurogiri, po czym rozpłynął się, przechodząc przez swój portal.
Midorii za każdym razem wydawało się to nieprawdopodobne. Jego przyjaciele mogliby być na końcu świata, a Kurogiri mógłby, jak gdyby nigdy nic, przenieść ich do bazy w kilka sekund. Nie potrafił sobie wyobrazić bardziej poręcznej indywidualności.
-Dabi..?- zapytał Izuku, niepewny położenia przyjaciela.
Po chwili zaspany głos odezwał się zza kanapy.
-Śpię, cokolwiek chcesz, chciej to jutro, mam za sobą zarwaną noc.
-Nie, nie śpisz, muszę wam coś powiedzieć, to jest dla mnie bardzo ważne i w dodatku stresujące, ale wiem, że nie mogę z tym już dłużej czekać- odezwał się Izuku, obchodząc kanapę z drugiej strony z zamiarem dobudzenia Dabi'ego.
-Izu, to brzmi jak comming out i jeżeli o to chodzi, to teraz jesteśmy rodziną, kocham cię takiego jakim jesteś i daj mi już spać.
-Co..? Co to jest? O co ci chodzi?- Midoriya spojrzał niezrozumiale na Dabi'ego, który po jego wypowiedzi od razu się przebudził, gwałtownie usiadł, po czym spojrzał na niego przenikliwym wzrokiem. Do czarnowłosego mężczyzny właśnie dotarło, że Midoriya nie ma pojęcia, co znaczy comming out i jeżeli chce go zachować takim, jakim jest teraz, nie powinien mu tego tłumaczyć.
-Zapomnij, mówiłem przez sen- powiedział Dabi, po czym dodał jeszcze sam do siebie, cichym szeptem, niedowierzając w niewinność Izuku- Zbyt czysty.
-Co? Nie rozumiem cię dzisiaj- rzucił Izuku, by po chwilii kontynuować swoją wypowiedź ze zrezygnowaniem.- Nie ważne, słuchaj, to co chcę wam powiedzieć to sprawa życia i śmierci, o ironio, dosłownie. Stało się coś i jest to moją winą, ale przysięgam, że chciałem dobrze.
Dabi nagle spoważniał, pojmując, że stało się coś złego, a zielonowłosy chłopiec był tym wyraźnie wystraszony.
-Ktoś ci coś zrobił? Gdzie byłeś? Po co wyszedłeś? Izuku, odpowiadaj do cholery.
-Będę odpowiadał, jak mnie dopuścisz do głosu.
Po fali pytań Dabi'ego, ciemnofioletowy portal otworzył się obok nich, ukazując członków Ligii. W ułamku sekundy w pomieszczeniu znalazła się Toga, Twice, Kurogiri i Shigaraki.
Tomura nie wyglądał na najszczęśliwszego człowieka pod słońcem, gdy rzucał Midorii posępne spojrzenia, jakby ten przerwał mu coś ważnego. Izuku zdawał sobie sprawę, że najprawdopodobniej właśnie tak było, jednak mimo wszystko, uznał, że jego sprawa jest teraz priorytetem.
CZYTASZ
Mismatched
FanfictionJak wielkiej krzywdy może doznać dziecko, zanim jego wiara zostanie doszcztęnie zniszczona? Granica między tym, co złe, a dobre od początku była ledwo widoczna, jednak wraz z pasmem nieszczęść, zaczęła powoli zanikać, prowadząc Izuku na skraj stabil...