Liam, mogę Cię jeszcze raz przytulić? Ostatni proszę.
Zapytasz, czemu do Ciebie piszę, skoro nie znam adresu.
Nigdy tego nie wyślę, nawet gdybym wiedział gdzie.
Wspominam często jak siedzieliśmy w kinie na tandetnym filmie, a później w domu całą noc potrafiliśmy się z niego śmiać.
Tu jest dziwnie, naprawdę. Faszerują mnie lekami, mówią, że jestem chory.
Nie chciałem Ci robić krzywdy, nie wiedziałem, że to się tak skończy.
Mój lekarz też ma piękne brązowe oczy, ale nie widać w nich milości jak w Twoich.
Rano robię dwie herbaty, jedną dla Ciebie. Wylewam ją gdy robi się zimna, i robię następną.
Przepraszam, że zrobiłem Ci krzywdę, nie wiedziałem co robię.
Wybaczysz mi? Może mnie odwiedzisz? Nie jestem chory, sam nie wiem czy psychiatryk to miejsce dla mnie.
Liam, ta broń sama wystrzeliła, przysięgam. Może coś pamiętasz?
Pamiętasz jak płakałem?
-Louis..-przerwał mu głos wcześniej wspomnianego lekarza-skończyłeś już list?
-Chyba tak-odparł i wręczył kartkę wysokiemu mężczyźnie.
-Schowaj je tam gdzie zwykle-powiedział do pielęgniarki wchodząc do pokoju lekarskiego
-Czemu to trzymasz? Pisze ten sam list od siedmiu lat codziennie-zaciekawiona brunetka była wpatrzona w mężczyznę
-Nie mogę-westchnął-obiecałem mu..
Do pokoju zapukał Louis z uśmiechem na twarzy-Herbata Liama jest już zimna, pomoże mi pani zrobić nową?
. . .