Izuku
Czekaliśmy, aż dwa dni, do póki tu nie przyszli. Co jakiś czas, przez te dwa dni, Todoroki musiał używać na nim lody, aby się nie roztopił i nie uciekł. Gdy tylko byli tu odpowiedni ludzie, wszyscy się zebraliśmy, pożegnaliśmy i każdy poszedł w swoją stronę. Ruszyłem razem z Shoto, na jego koniu. Dotarliśmy na miejsce, po około dwóch dniach, nawet trochę krócej. Byliśmy bardzo zmęczeni, nawet nie witaliśmy się z nikim, ani nie świętowaliśmy pokonanie armii Tomury, jak i jego klęskę. Po prostu skierowaliśmy się do zamku, do swoich pokoi. Pożegnałem się z chłopakiem, przebrałem się, i nawet nie miałem sił, chociaż polać się zimną wodą po pocie, po prostu padłem na łóżko i zasnąłem.
- *Pul, puk, puk* Hallo, proszę wstawać. - usłyszałem głos jednej ze służby. Rozpoznałem ją, bo już kilka razy ich wszystkich słyszałem. Głośno mruknąłem i nie chętnie, powoli usiadłem, ziewając, przeciągając się, i jeszcze nie wiadomo co robiąc, nie mając na razie na nic ochoty. No może poza śniadaniem...
Izuku - Tak? - mruknąłem po jakimś czasie ciszy.
Służba - Proszę przyjąć już na śniadanie. - powiedziała i usłyszałem, jak odeszła. Głośno westchnąłem, wstając z łóżka i biorąc ciuchy na zmianę. Poszedłem szybko się umyć, co pomogło mi się wybudzić, a następnie ruszyłem na śniadanie. Gdy wszedłem, Shoto już siedział przy stole. Uśmiechnąłem się, ale też zauważyłem, dziewczynę oraz dwóch chłopaków, którzy byli trochę podobni do niego, no może oprócz tego jednego, z czarnymi włosami. Usiadłem obok chłopaka, spoglądając na tamtych i na niego. Gdy wszedł król oraz królowa, przywitaliśmy się, a potem zaczęli nam nosić jedzenie.
Endevaor - Skoro już wszyscy jesteśmy, chcę wam z matką ogłoście, że za cztery dni odbędzie się przyjęcie, na którym uczcimy wasze zwycięstwo. - wszyscy popatrzyliśmy się na króla, tak właściwie nie zdziwieni, trudno było to określić. Spodziewaliśmy się tego, ale jednak, trochę było zaskakujące.
Po chwili, wszyscy mieliśmy śniadanie przed sobą. Zaczęliśmy jeść, w krępującej ciszy. Czułem się dziwnie, jakbym pierwszy raz tutaj był, a oni specjalnie się nie odzywają, bo ja tu jestem. Starałem się jeść dość szybko, co było też trudne, bo nie chciałem żadnych dźwięków wydawać. Też starałem się wszystko zjeść, tyle ile zawsze jadłem, co było jeszcze trudniejsze. Czułem, jakby żołądek mi się zaciskał, skręcał, a w gardle, jakbym miał gulę, przez którą nie mogę jeść. Ale w końcu, udało mi się, przeżyłem to. Wszyscy skończyli jeść, wstaliśmy od wielkiego stołu, następnie krótko się żegnając, poszliśmy w swoją stronę. Nie wiedziałem, co mam robić, gdzie iść, więc skierowałem się po prostu do swojego pokoju. Rozmyślałem po drodze, czy już mam się spakować i znów wyruszyć w swoją drogę, w podróż. To chyba dobre rozwiązanie... Tak myślałem, aż ktoś złapał mnie za rękę, przyłożył ją do swoich ust, a ja momentalnie poczułem szybsze bicie serca, które można było usłyszeć. Zatrzymałem się i popatrzyłem na chłopaka obok siebie, nie wyrywając dłoni, a on ucałował jej wierzch.
Shoto - Kocham cię. - cicho mruknął, ale dało się to usłyszeć. Jego głos był taki delikatny, łagodny, słodki, miły... Aż poczułem, jak nogi mi się zaczynają uginać, jednak dalej na nich stałem. Mocno się zaczerwieniłem, nie spuszczając z niego wzroku, oglądając go tak, w jakimś zamyśleniu, przez ponad minutę, nie ruszając się ani na centymetr. W końcu chłopak cicho się zaśmiał i puścił moją dłoń, ale ja jego dłoń mocno ścisnąłem, nie chcąc by ją zostawił.
Izuku - Też cię kocham, Shoto. - powiedziałem radośnie, pełen szczęścia, patrząc na niego. Chłopak jednak puścił moją dłoń, wyrywając ją. Zaskoczony rozszerzyłem oczy, ale tylko na parę sekund, bo on mocno mnie przytulił do swojego ciała. Z szerokim uśmiechem wsadziłem twarz w jego klatkę piersiową, która miło pachniała. Czułem, jak chłopak zbyt mocno mnie ściska, ale nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie. Wreszcie mamy czas dla siebie.
Shoto - Co idziesz robić, bohaterze? - zapytał tym swoim czułym i miłym tonem głosu dla moich uszu. Głośno wyciągnąłem nosem jego zapach.
Izuku - Właśnie nie wiem. Ty pewnie nie masz czasu. - cicho mruknąłem, trochę też smutno, bo ja sam już wykonałem to co miałem zrobić i nic więcej nie mam.
Shoto - Nie. Mam czas dla ciebie. - poczochrał mnie dość mocno po głowie, następnie wypuszczając z uścisku, spojrzał na mnie łagodnie. Szeroko się uśmiechnąłem.
- Co ty na to, aby pójść do ogrodu? - lekko kiwnął głową w stronę wyjścia na pole. Szybko pokiwałem radośnie głową.Izuku - Yh, chodźmy! - złapał mnie za rękę i to on szybko mnie stąd wyprowadził. Ciekaw byłem, gdzie mu się tak spieszy, ale potem znaleźliśmy się pod drzewem, a na nim było powieszone drewno.
Shoto - Usiądź. - powiedział lekko mnie popychając na drewno przywiązane do sznurka.
Izuku - He? Ale jak? Co to? - szybko mruknąłem, starając się zatrzymać chłopaka, aby mnie na nią nie pchał.
Shoto - Chuśtawka. Patrz, tak masz usiąść. - chłopak na niej usiadł, trzymając obie ręce na obu linach, które wisiały po jego bokach. Lekko uchyliłem usta, patrząc zaskoczony.
Izuku - Oh... - chłopak zszedł i patrzył na mnie wyczekująco, czekając aż ja usiądę. Więc zrobiłem to, mimo że się trochę bałem. Złapałem się za liny, a chłopak poszedł za moje plecy.
- C-co robisz? - cicho mruknąłem, bardziej wystraszony niż przed chwilą. Położył ręce na moje ramiona, lekko się przytulając do moich pleców.Shoto - Nie bój się. Nic ci nie będzie, tylko nie puszczaj liny, dobrze? - lekko kiwnąłem głową, a chłopak odsunął się ode mnie i zaczął mnie... pchać? Na początku wystraszyłem się, ale potem uspokoiłem się, a nawet zacząłem się szeroko uśmiechać, czując miły wiatr na gołej skórze.
Po jakimś czasie znudziło mi się, chłopakowi pewnie też, bo przestał mnie bujać, a ja czekałem, aż przestanę się chuśtać. Gdy już prawie wcale się nie bujałem, zszedłem z chuśtawki i podszedłem do chłopaka, z szerokim uśmiechem. On nagle złapał moje policzki i złączył je w delikatnym, lekkim pocałunku, ale i namiętnym.
CZYTASZ
Mój książę || tododeku
عاطفيةMłody chłopak, który wyruszył w przygodę, znalazł się po roku zwiedzania świata, w pewnym królestwie. Niby jak każde inne królestwo, w którym był, ale jednak coś go w nim zatrzymało, a raczej ktoś. Jaka będzie ich historia? Czy wszystko pójdzie dobr...