W salonie siedzieli wszyscy nasi znajomi i kilka osób, których nie znałam. Zostaliśmy całą czwórką wtłoczeni na sofę, Mya wręczyła nam kubki z kawą uśmiechając się przy tym tajemniczo, Hye była zatopiona w rozmowie z nieznaną mi kobietą ale Sunny pokazała mi kciuk do góry. Zaczęłam się coraz bardziej gubić w domysłach, obok pana Shin, który pomagał nam przy rozprawie siedział młody chłopak, obaj rozmawiali z Jacksonem. W końcu zjawił się w salonie sprawca całego zamieszania. Wszedł prowadząc pod rękę panią Kim, która wyglądała zjawiskowo. Oboje przywitali się z nami w bardzo formalny sposób, to wszystko tak dalece odbiegało od tego co znałam do tej pory, że prawie zakrztusiłam się kawą.
-Bardzo serdecznie dziękuję wam wszystkim, że zechcieliście przyjąć moje zaproszenie. Jak pewnie się już domyśliliście, posiłek, na który was zaprosiłem będzie podany gdzieś indziej. A zaprosiłem wszystkie osoby, które mają jakikolwiek związek z przedsięwzięciem, którego się podjęliśmy.
Spojrzałam zdziwiona na chłopaków, Nam w uśmiechu zaprezentował mi garnitur białych zębów i ten uroczy dołeczek, po czym wzruszył ramionami i kiwnął głową, bym dalej słuchała Jina. Tymczasem gospodarz postanowił przedstawić wszystkich po kolei. Kobieta rozmawiająca z Hye to drugi lekarz, pani Jung Wheein. Młody chłopak obok pana Shin, to jego syn Joongmin, który jest na ostatnim roku studiów prawniczych i zamierza pomagać w fundacji, jeszcze będzie policjantka Moon Byulyi, niestety dziś miała dyżur Potem nastąpiło małe zamieszanie, bo Jin chciał nam pokazać jak przebiegły do tej pory prace adaptacyjne zmierzające do przekształcenia góry w pięć pokoi, w których będzie mogło przebywać w sumie do dziesięciu osób dorosłych bez dzieci, lub pięć matek z pociechami, jednak stwierdził, że szkoda by było gdyby ktoś z nas miał się pobrudzić. Szok musiał się wyraźnie malować na naszych twarzach, bo Seokjin wyjaśnił że tak szybko się uwijają z przystosowaniem domu do potrzeb fundacji, ponieważ zamierzają rozpocząć działalność tuż po Seollalu. Okazało się również, że do restauracji pojedziemy wynajętym autobusem, bo jak stwierdził Jin “ zakorkowali byśmy Seul, gdybyśmy chcieli jechać własnymi środkami transportu”. W autobusie od razu poszłam na tył, obok mnie i Yoongiego usadowili się Jimin z Jungkookiem i dziewczyny.
-Nie sądziłam, że fundacja zdąży w tak krótkim czasie uzbierać fundusze na remont adaptacyjny i od razu ruszą z pracami. Naprawdę jestem pod wrażeniem, że tak szybko rozpoczną działalność. Musieli trafić na wyjątkowo hojnych darczyńców.
Gdy nikt nie odpowiedział na moją przemowę podniosłam wzrok, bo mówiłam mocując się z zacinającym się zamkiem plecaka i napotkałam wlepionych we mnie z niedowierzaniem pięć par oczu.
-No co? Jin mówił o tym? Czegoś nie dosłyszałam?
-Jakich darczyńców noona? Wszystko fundują państwo Kim, a w zasadzie Seokjin i Mya ze swoją mamą.
Na słowa Jungkooka rozdziawiłam usta i błędnym wzrokiem powiodłam po twarzach najbliżej mnie siedzących osób.
-Jak? Skąd? Przecież to kupa pieniędzy, jakiś kredyt wzięli?
Śmiech Hye był jak kubeł zimnej wody na głowę.
-Serio nie wiedziałaś, że oni są bogaci? Przecież tyle czasu z nimi spędziłaś.
-Zauważyłam, że są majętni, ale aż tak? Przecież żadne z nich mi nie machało stanem swojego konta przed nosem, i Seokjin pracuje w niewielkiej firmie, bardziej sądziłam, że ma majętnych rodziców. Nigdy nie zachowywali się wyniośle i...no nie wiem, nie dawali odczuć, że mają aż tyle pieniędzy.
- Nie zawsze byli zamożni.
Mina Yongsun zwiastowała ciekawą historię.
-Gdy byłyśmy w liceum rozpętała się afera hazardowa, w którą zamieszani byli nawet ludzie z kręgów rządowych, pan Kim został przydzielony jako jeden z wielu oskarżycieli, sprawa ciągnęła się prawie dwa lata i wydawało się, że winowajcy unikną kary. Wtedy wpadł na jakiś pomysł, nie pamiętam co to było, ale uzyskał zgodę od reszty współpracowników i pozwolono jemu zadawać pytania. Nagrania z tej rozprawy do tej pory są materiałem szkoleniowym na uniwersytecie, tak poprowadził przesłuchanie, że oni sami się wkopali. Gdy się orientowali, że powiedzieli za dużo próbowali zwalać winę na innych, więc w efekcie do aresztu trafiła cała szajka. A pan Kim stał się sławny, zaczęły się o niego ubiegać międzynarodowe korporacje, dostawał coraz wyższe stawki i potrafił umiejętnie inwestować pieniądze. Z kolei pasją pani Kim od zawsze było gotowanie, więc otworzył jej restaurację, potem dołączyła do niej jej przyjaciółka, stworzyły spółkę, później otworzyły drugą i trzecią restaurację. Gdy Mya znikła byli już bardzo bogatymi ludźmi i pierwotnie podejrzewano, że mogła zostać porwana dla okupu.
-Czekaj Sunny, czegoś nie rozumiem. Skoro państwo Kim byli już wtedy tacy znani to dlaczego sprawa Myi tak się ślimaczyła?
-Być może dlatego, że w początkowej fazie nie było w Korei ojca Myi, coraz więcej czasu spędzał w stanach, gdy wrócił ….sama wiesz, że zaraz znów wyjechał. Nie wiem czy w ogóle widział Mayę.
-Widział, raz.
Przerwała Mya, która akurat do nas podeszła.
-Tak jak mówił mój braciszek, ojciec nie mógł znieść widoku zhańbionej córki i uciekł do stanów, byle na mnie nie patrzeć. Mimo tego, że byłam wtedy jak bezwolna kukiełka wszystko widziałam i wszystko pamiętam.
Przez jej twarz przebiegł skurcz bólu.
-Mama opiekowała się mną, ale coraz trudniej było jej dzielić swoją uwagę między interesy związane z restauracjami i mną. Postanowiła odsprzedać swoje udziały przyjaciółce, która z chęcią przejęła dochodowy interes, właściwie to jedziemy do jednej z tych restauracji. Jakieś dwa lata temu ojciec wygrał kolejną prestiżową sprawę w stanach, chodziło o wielomiliardowe oszustwa na cle, więc na jego konto ponowne wpłynęła okrągła sześciocyfrowa kwota. Chętnie się dzieli pieniędzmi, byle tylko tu nie wracać.
Nie wiedziałam co na to powiedzieć.
-Nie martw się, to już przeszłość, dalej nieco uwiera, ale da się z tym żyć. Mam wokół siebie ludzi, którym na mnie zależy, mam tych, których kocham.
-Wiesz, w sumie nasi ojcowie są do siebie podobni...tylko mój nie zostawił nam majątku a długi.
Zaśmiałam się nieco nerwowo i nagle zaschło mi w gardle. Mya, która siedziała bokiem na fotelu przed nami wyciągnęła w moją stronę pudełko z miętowymi dropsami.
-Czy przeszkadza ci, że jesteśmy bogaci?
-Nie sądzę, twojego brata polubiłam za troskliwość, poczucie humoru, za ten szatański chichot. Potem poznałam twoją mamę i zobaczyłam w niej te same cechy plus olbrzymie pokłady miłości w jej wzroku za każdym razem gdy patrzy na któreś z was lub Mayę. W końcu gdy poznałam ciebie doszłam do wniosku, że to chyba u was rodzinne, poza tym podziwiam twoją wolę walki, nie, nie przeszkadza mi to, choć jestem nieco zmieszana.
-Nie przejmuj się, to nadal ja, mój kopnięty młodszy braciszek i nasza nieco szalona mamusia.
Uśmiechnęła się i po prostu przeszła na przód do Taemina, a ja poczułam się jak po ciężkiej odpowiedzi przy tablicy w szkole. Zupełnie nieświadomie wypuściłam wstrzymywane powietrze i poczułam jak Yoongi delikatnie bierze mnie za rękę.
-Wyglądasz, jakby ci coś ciężkiego spadło na głowę.
-Bo trochę tak się czuję. No popatrz na Jina, owszem, lubi piękne rzeczy, ale bez przesady, pracuje w małej firmie….czekaj, z tego co mówiliście wynika, że on śmiało mógłby wykupić agencję od pani Choi. Chyba muszę się napić, żeby to przetrawić.
Yoongi zamiast odpowiedzi tylko mocniej ścisnął mi rękę i cmoknął w policzek. Jimin wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale dojechaliśmy na miejsce mruknął tylko coś sobie pod nosem i pociągnięty przez młodszego wyszedł. Restauracja nie była duża i miała bardzo przyjemny, domowy wystrój. Na potrzeby naszej grupy dziś była zamknięta i wszystkie stoliki zostały połączone, tak byśmy mogli siedzieć razem. Naprzeciwko mnie siedziała pani doktor, obok niej Taemin i Mya co było bardzo dobrym posunięciem, bo okazało się, że kobieta nie zna angielskiego, więc któreś z nich tłumaczyło, gdy lekarka zwracała się do mnie. Oprócz kobiet bardzo dużo dzieci pada ofiarami przemocy, fizyczne karanie latorośli nie jest tu tak piętnowane jak na zachodzie, więc matki przychodzą do szpitala z pobitymi dziećmi i wracają do oprawcy. Słuchałam z przerażeniem opowieści o tym, że niektórzy rodzice nadal uważają, że bicie dziecka to jedyna skuteczna metoda na wychowanie. Ostatecznie zmroziły mnie słowa Hoseoka, gdy powiedział, że Namjoon unika kontaktu ze swoimi rodzicami, bo właśnie on był tak wychowywany, dostawał za każdą gorszą ocenę, stał się więc kujonem, i gdy tylko miał okazję wynająć mieszkanie uciekł od nich. Niemal przez cały czas gdy byliśmy w restauracji rozmyślałam o tym jakich niesamowitych ludzi los postawił na mojej drodze. Namjoon może nie należy do najwylewniejszych ludzi na świecie, ale patrzę na niego i myślę o tym, że ponoć przemoc rodzi przemoc. Z której strony? Nie widziałam nigdy, żeby chociaż głos podniósł, nie mówiąc o złoszczeniu się na kogoś, to jeden z najspokojniejszych ludzi jakich znam. Yoongi pochylił się nade mną i szepnął, że wyglądam jakby zupełnie mnie nie interesowało co się dzieje. Zawstydziłam się i przeprosiłam, nie chcę, żeby ktoś mylnie mnie ocenił. Reszta obiadu minęła w miłej atmosferze, każdy próbował zamienić każdym kilka słów, więc co chwilę ktoś zmieniał miejsce w pewnym momencie obróciłam się i dosłownie wpadłam na Jacksona. Mimo, że od tamtego wydarzenia minęły już niemal dwa miesiące, i doszliśmy do porozumienia nasze spotkania czy rozmowy były bardzo formalne. Bolało mnie, że znikła ta radość i nutka swobodnego flirtu.
-Dobrze się czujesz? Yoongi mówił, że dostałaś po głowie wiadomością o prawdziwych rozmiarach konta Seokjina, widzisz, nie tylko bary ma szerokie.
To było tak bardzo w stylu starego Jacksona, że musiałam się roześmiać. Na co dostałam szybkiego przytulasa.
-Może sobie być zazdrosny, ale tęsknię za tobą Kaśka.
-Ja troszkę też.
-Nie wierzę, że to powiedziałaś.
-Ja też nie wierzę bo jesteś okropnym głupkiem, ale lubię z tobą rozmawiać.
-Kto się lubi ten się czubi?
-Teraz jeszcze zostałeś ekspertem polskich powiedzonek i przysłów?
Uśmiechnęłam się gdy od tyłu objęły mnie ramiona Yoongiego i poczułam na policzku jego usta.
-Co to za przytulanki beze mnie?
-No weź stary, masz ją cały czas, daj się kumplowi nacieszyć.
Zanim Yoongi zdążył cokolwiek powiedzieć zostałam pociągnięta za rękę przez Tae, który koniecznie chciał mi dać spróbować jakiegoś bajecznego deseru. Choć prawdziwy powód był inny.
-Noona, wiem, że lubisz Jacksona i się pogodziliście po tym...zdarzeniu, ale widziałem też, że hyung nadal jest zazdrosny, mimo, że tego nie pokazuje. Przepraszam, że cię tak porwałem, ale może niech oni w końcu ze sobą pogadają i wyjaśnią sobie wszystko.
Rzuciłam szybkie spojrzenie za siebie, rozmawiali, na pierwszy rzut oka przyjaźnie, jednak widziałam jak Yoongs nerwowo drapie się w tył głowy, i jego ruchy są nieco sztywne. Przesunęłam się tak, żeby móc ich obserwować nie gapiąc się zbyt jawnie. Tae był na tyle miły, że opowiadał mi jakieś zabawne historyjki o tym jak im się razem mieszka, bo przeprowadził się do Hobiego. Nie wiem co się stało, ale w pewnym momencie komisarz powiedział coś co wywołało wybuch śmiechu Yoongiego. I dalszą konwersację prowadzili już normalnie. Chwilę rozmawiałam z panią Kim, która skomplementowała nasz wygląd, stwierdziła, że rewelacyjnie wyglądamy razem w tych samych ubraniach. Obiad skończył się bliżej kolacji, ale nikomu to nie przeszkadzało, podziękowaliśmy za posiłek i poszliśmy się zapakować do autobusu. Pod blok podrzucili nas znów Hobi z Tae, ale zanim poszliśmy do mnie wstąpiliśmy jeszcze do pana Lee, po jakieś przekąski na wieczór. Umówiłam się przy okazji, że przekażę kurierowi, że może paczkę dla mnie zostawić w sklepiku, gdyby mnie nie było w domu. Wieczorem, zanim zasnęłam wtulona w Yoongiego spojrzałam na wielkie pudło, w którym były poukładane prezenty dla moich przyjaciół. Czy dobrze trafiłam? Nie chciałabym, żeby czuli się rozczarowani.
-Yoongi, a co będzie jak im się nie spodobają prezenty? Może dojdą do wniosku, że są zbyt ubogie.
-Nie opowiadaj głupot, przecież ich znasz, to normalni ludzie. Na pewno będą zachwyceni. A jak nie to na wszystkich nawrzeszczę, że sprawiają ci przykrość i obrażę na każdego do końca życia.
-Głupek.
-Wiem, ale się uśmiechnęłaś i mnie kochasz, więc mogę być głupkiem.
-Co ja z tobą mam?
-Wszystkiego po trochę.
Zamknęłam oczy z myślą o tym co powie na swój prezent. Widział już wszystkie które przyszły z polski, jeszcze czekam na prezent urodzinowy dla Seokjina, prezenty dla Hobiego i Tae oraz dla pani Min, mam nadzieję, że przyjdą całe. W razie czego będę miała trochę czasu, żeby się za czymś rozejrzeć tutaj, bo do imprezy, którą Jin robi z okazji urodzin mam jeszcze prawie dwa tygodnie.
CZYTASZ
Tylko rok
FanfictionOna, młoda kobieta po przejściach, pracująca w małej agencji reklamowej jedzie na roczny staż do bliźniaczej firmy w Seulu. Czy da radę w pracy, w której będzie miała tylko męskie towarzystwo? W założeniu, miało być 10 rozdziałów, będzie dużo więc...