Czasami przyjaźń naprawdę może przerodzić się w głębsze uczucie, nie zawsze jednak zostaje ono odwzajemnione. W tej sprawie dwudziesto-czterolatek był więcej niż pewien, że tylko on poczuł coś więcej. Z początku próbował o tym w ogóle nie myśleć, zapomnieć o swoich niedorzecznych wymysłach. Ale czas mijał i dziwne mrowienie w żołądku nie znikało. Częste przywitania, wygłupy, przy których nie obyło się bez jakiegoś kontaktu fizycznego między dwójką przyjaciół, okazał się być testem sprawdzającym Junhuia. A było tylko gorzej. Reakcje na przypadkowy dotyk przyjaciela był coraz trudniejszy, już nie tak łatwo potrafił kryć swoje speszenie, czy też rumieniec na twarzy. W końcu musiał się z tym pogodzić i przyjąć do wiadomości, że zakochał się w Jeonie Wonwoo - swoim najlepszym przyjacielu, którego znał od dzieciństwa. Ani razu jednak nie pomyślał, by mu o tym powiedzieć i to z prostej przyczyny - bał się odrzucenia, a tym bardziej, że go straci, może nawet na zawsze. Ta wizja mogła okazać się bardzo możliwa, więc postanowił sobie, że nigdy nic nie rozpocznie w tym kierunku i będzie po prostu dalej żył u boku Wonwoo jako jego szalony przyjaciel.Nigdy nie mów nigdy, prawda?
Skoro takie właśnie dał sobie postanowienie, dlaczego zmierzał w środku nocy do jego mieszkania? Cel był tylko jeden, ale gdyby znajdował się w innym niż aktualnym stanie, nadal trzymałby się swoich zasad. Niestety teraz nie myślał prawie w ogóle, on po prostu chciał go zobaczyć i wreszcie to z siebie wyrzucić. Ledwo stał na nogach, ale nie chciał się poddać. W końcu uzbierał w sobie wystarczającą ilość odwagi, nawet jeśli głównym motywem działania był tu alkohol. Mało go to obchodziło.
Bez namysłu zapukał do jego drzwi i oparł dłoń o ścianę, by utrzymać swoje chwiejne ciało w pionie. Sekundy mijały, a właściciel mieszkania nadal nie raczył pojawić się w progu. Jun jednak nie powinien mieć do tego pretensji, przecież było grubo po godzinie drugiej, a mu się zachciało odwiedzin.
W końcu jego rozmazane oczy ujrzały przed sobą postać osoby, która jako jedyna potrafiła sprawić, że tracił zmysły. Oczywiście pominął fakt, że Won co dopiero wstał z łóżka i jego włosy wyglądały, jakby przeszło po nich rozszalałe tornado. Najbardziej skupił się na jego zdezorientowanej twarzy, którą przyozdabiały okulary, znajdujące się na jego uroczym nosie. Wen czuł, jakby wgapiał się w niego już przez jakieś pół godziny, a tak naprawdę nie minęła nawet jedna minuta.
- Junhui? Co ty tu robisz tak późno? - gdy o to zapytał, jego nos wyczuł okropny zapach alkoholu, co sprawiło, że się skrzywił. - Piłeś - w odpowiedzi usłyszał tylko ciche parsknięcie i nic więcej mu nie było trzeba, by potwierdzić swoje przypuszczenie. Pokręcił głową w zrezygnowaniu, po czym wprowadził go powoli do środka.
W głowie Jeona pojawiło się teraz wiele pytań. Najistotniejszym z nich dotyczyło powodu, dlaczego chłopak aż tyle wypił. Przecież nie miał głowy do alkoholu i szybko tracił siły - o czym sam doskonale wiedział - więc drugie pytanie brzmiało, jakim cudem znalazł się tutaj o własnych nogach? Postanowił jednak go nie pytać o żadne z tych rzeczy, a wprowadzić do swojego pokoju. Zdjął jego buty, gdy byli jeszcze na korytarzu, całe szczęście Jun nie stawiał oporu. Usiadł z nim na miękkim materacu i ostrożnie puścił, ale to ich rozstanie nie trwało długo, gdyż Chińczyk opadł na niego i się przytulił.
CZYTASZ
ᴅʀᴜɴᴋ ʙᴀʙy ➴ 𝚠𝚘𝚗𝚑𝚞𝚒
FanfictionPrzyjaźń może przerodzić się w coś więcej. ⇨ shot z okazji urodzin Juna ♡ ⇦ ⇨ może i akcja przebiega szybko, ale to w większej mierze miał być sam smut so ⇦ {𝐰𝐨𝐧𝐡𝐮𝐢; 𝐨𝐧𝐞 𝐬𝐡𝐨𝐭; +𝟏𝟖; 𝐬𝐦𝐮𝐭; 𝐝𝐢𝐫𝐭𝐲 𝐭𝐚𝐥𝐤; 𝐭𝐞𝐚𝐫𝐬} PUBLIKACJ...