Siedziałaś w chacie swoich rodziców i przygotowywałaś lekarstwa, których brakowało w aptece twojej matki.
Kobieta prowadziła aptekę, która była waszym jedynym źródłem dochodów. Żyłyście same, gdyż dwa miesiące temu, twój ojciec zginął na polowaniu, na które zmuszony był się udać z polecenia Najwyższego Króla.
-[t/i]!-zawołała cię matka.
-Słucham!
-Przyjdź proszę na dół szybko!-w głosie matki wyczułaś nutkę zdenerwowania.
Bez zadawania zbędnych pytań zeszłaś na dół do apteki, w której obecnie znajdowała się twoja matka, wraz z dwójką posłańców Króla.
-Zupełnie jak tamtego dnia-pomyślałaś przypominając sobie ostatnie słowa ojca, które dane ci było usłyszeć w dniu jego śmierci ,,Nie martw się, [t/i], tata niedługo wróci''-obiecał, jednakże nie dane mu było dotrzymać słowa-Matko, co się tutaj dzieje?-zapytałaś zaniepokojona.
-Pan [t/n] miał zaciągnięty w pałacu pewien dług, którego niestety przez swoją śmierć nie zdołał spłacić-odezwał się jeden z posłańców króla. Miał duże brązowe oczy i czarne nieułożone włosy-Przez długi czas Król zastanawiał się, czy z powodu państwa ciężkiej sytuacji rodzinnej nie anulować długu, jednakże był on zbyt duży, by można było sobie na to pozwolić. Dlatego teraz wasza rodzina jest winna pałacowi 10 000 sztuk złota.
-O mój Boże, przecież my nie mamy takich pieniędzy!-matka zakryła usta dłonią.
-W takim razie będziemy musieli zabrać państwa aptekę, która powinna pokryć dług-odezwał się drugi rudowłosy strażnik, którego zielone oczy przez cały czas były zamglone jak u zdechłej ryby.
-Nie możecie pozbawić nas dachu nad głową!-zaprotestowałaś-Nie ma jakiegoś innego sposobu na spłatę długu?
-Można odpracować dług w pałacu jako służąca-odpowiedział pierwszy.
-Ale, muszę zajmować się apteką, nie będę miała czasu na służenie w pałacu-zasmuciła się matka.
-Ja mogę zostać służącą w zamku, a gdy już odpracuję nasz dług to wrócę do pracy w aptece-zaproponowałaś.
-Ale przecież ty masz zaledwie szesnaście lat! Nie ma takiej opcji!-zaprotestowała matka.
-A widzisz jakieś inne wyjście?-zapytałaś matki.
Twoja rodzicielka przez chwilę biła się z myślami, aż w końcu się zgodziła mówiąc ,,No dobrze, tylko uważaj tam na siebie".
Następnego dnia klękałaś przed tronem Najwyższego Króla w stroju służącej.
-Wstań dziecko-odezwał się władca, na co posłusznie wykonałaś jego rozkaz-Zostałaś przysłana do nas jako spłata długu twojego ojca, tak?
-Tak Najwyższy Królu-potwierdziłaś nie patrząc monarsze w oczy.
-Dobrze, w takim razie zostaniesz osobistą służącą Księcia-powiedział Król-Ostatnią wysłał wczoraj na tortury, z których nie wróciła, więc jej miejsce jest wolne.
-Mam być służącą jakiegoś arystokratycznego brutala? Świetnie, lepiej trafić nie mogłam-pomyślałaś załamana-Dobrze, Najwyższy Królu-ukłoniłaś się podnosząc lekko do góry boki sukni.
-Kiyoomi!-zawołał Król-Przyjdź tu do mnie na chwilę!
Po chwili do sali tronowej wszedł chłopak z koroną na głowie, ubrany w arystokratyczne ubrania. Był mniej więcej w twoim wieku, bardzo wysoki i trzeba było przyznać-przystojny. Miał czarne, długie, kręcone włosy i tego samego koloru oczy. Na jego czole nad prawą brwią, znajdowały się idealnie jeden pod drugim dwa pieprzyki.
CZYTASZ
✔Złośliwy książę | Sakusa Kiyoomi x Reader | One shot ✔
FanfictionTen one shocik ma jedną część, życzę miłego czytania. P.S rysunek z okładki nie jest mój.