Stałaś w ciemnym pomieszczeniu. Widziałaś tylko siebie i nic więcej. Nagle zobaczyłaś swoich rodziców. Byli cali we krwi. Zaczęli iść w twoją stronę
- To twoja wina - mówili. Słyszałaś echo tych słów. Bałaś się. Nagle zniknęli. Jakby światło zgasło. Ale to nie był koniec. Zaczęłaś spadać. Upadłaś na ziemię, słysząc gruchot kości. Jakbyś je sobie wszystkie połamała. Wstałaś i zobaczyłaś kilka lin. W twojej ręce pojawił się nuż. Nie wiedząc, czemu, przecięłaś je. I zobaczyłaś, że na każdej z nich wisieli wszyscy z Hotelu. A ty przycięłaś liny pozwalając im spaść na ostre, jak brzytwa skały. Zobaczyłaś mnóstwo krwi. ICH krwi. Nagle poczułaś, że coś ciągnie Cię w dół za nadgarstki. Byłaś w swoim pokoju. Leżałaś na łóżku i wszyscy stali wokół niego. Spojrzałaś po nich. Byli we krwi. Nie widać im było twarzy, tylko same uśmiechy. Przerażające uśmiechy. Usłyszałaś pisk i nagle wszystko zniknęło.
Byłaś w swoim łóżku. Siedziałaś na nim zdyszana, jak nigdy. To był tylko zły sen. Koszmar. Odetchnęłaś z ulgą j rozejrzałaś się po pokoju. Było ciemno zapaliłaś światło, w nadziei, że coś zobaczysz. Ale nie działało. Jak zwykle, spojrzałaś na zegarek. Podświetlał się na źółto, co ułatwiało dostrzeżenie godziny. Była 4:18. Westchnęłaś i wyszłaś z pokoju. Wszędzie było ciemno. Nic nie widziałaś. Szłaś w stronę windy trzymając się ściany i uświadomiłaś sobie, że w całym budynku nie ma prądu i winda nic Ci nie da. Nagle usłyszałaś jakieś głosy. Od razu poznałaś, że to Charlie i Alastor
- Co się stało? - zapytała blond włosa
- Nie mam pojęcia my Dear, ale w krótce się tego dowiemy! - Tak. To na pewno był Alastor. Ten głos i wieczny optymizm miał tylko jeden Demon w piekle
- Charlie, Alastor! - krzyknęłaś podbiegając do nich
- [Imię]? - usłyszałaś zdziwiony głos Charlie - Dlaczego nie śpisz?
- Długa historia. Jest tu jakieś wejście na dach oprócz windy? - zapytałaś
- Tak - powiedziała Charlie - W pokoju Alastora jest przejście pomiędzy ścianami i są tam drabiny na pozostałe piętra - powiedziała, a ty chwilowo zaniemówiłaś
- A ja myślałam, że mój dom jest dziwny - powiedziałaś i Alastor zaprowadził was do swojego pokoju. Nie widziałaś zbyt wiele, ale Charlie otworzyła jakieś drzwi i weszła przez nie do jakiegoś korytarza. Alastor gestem dłoni dał znać, abyś weszła pierwsza i tak też zrobiłaś. Szliście korytarzem przez kilka minut, aż zobaczyliście dwie drabiny. Jedna prowadziła w górę, druga w dół. Charlie weszła po tej prowadzącej w górę, za nią wszedł Alastor, ignorując Cię, jakby chciał zaszpanować. Przewróciłaś oczami i weszłaś za nimi. Po drodze mijaliście jeszcze kilka pięter, aż w końcu doszliście na sam dach. Charlie i Alastor rozglądali się wszędzie, lecz nie za bardzo Cię to obchodziło. Wiedziałaś, jak przywrócić zasilanie, więc po prostu poszłaś w stronę akumulatora. Otworzyłaś klapkę i naprawiłaś to, co się rozwaliło. Nagle wszystko zaczęło świecić. Poczułaś się usatysfakcjonowana i poszłaś w stronę znajomych
- Akumulator padł - powiedziałaś i ruszyłaś uśmiechnięta w stronę drabin. Alastor także poszedł drabinami, ale Charlie była trochę bardziej ogarnięta i zjechała windą. W końcu doszłaś na to 4 piętro. Jakby Alastora tu nie było, prawdopodobnie zeszłabyś z drabin na sam parter. Szliście we dwoje korytarzem, czując lekki chłód było jaśniej, bo świeciły się małe lampki na suficie. Po kilku minutach doszliście do pokoju Alastora. Teraz było jasno i widziałaś, jak on wygląda[zdj]
Wydawał Ci się nawet przytulny. Było w nim czerwono. W sumie, jak w całym piekle
- Ładnie tu masz - powiedziałaś do Alastora. Dopiero teraz zwróciłaś uwagę, że był inaczej ubrany. Wyglądał jak połączenie Beetle Juice'a w czerwonym i jakiegoś alfonsa. Teraz nie miał czapki i widziałaś też malutkie rogi
- Dziękuję - odpowiedział - Odprowadzić Cię do pokoju? - zapytał
- W sumie czemu nie - powiedziałaś i wyszliście z pokoju. Szliście oświetlonym korytarzem. Na reszcie widziałaś, gdzie ty tak w ogóle idziesz. W końcu doszliście do twojego pokoju
- No to... - zaczęłaś - Do zobaczenia
- Będziesz tęsknić? - zapytał jakby żartem
- Słucham? - po patrzyłaś na niego unosząc brew. Na prawdę nie zrozumiałaś, co tak właściwie teraz powiedział
- Będziesz za mną tęsknić? - zapytał z tym samym tonem. Zaśmiałaś się pod nosem i spojrzałaś na niego
- Przecież się dzisiaj zobaczymy
- Tylko czy wytrzymasz do tego czasu - powiedział i zaśmiał się. Zastanawiałaś się, czy zamknąć drzwi, dać mu z liścia, zgodzić się z nim, czy cokolwiek innego. Na szczęście wygrał zdrowy rozsądek
- Owszem Alastorze - powiedziałaś - Do zobaczenia - pożegnałaś się zamykając drzwi. Westchnęłaś i położyłaś się na łóżku. Popatrzyłaś na zegarek
"4:36. Super", pomyślałaś i spojrzałaś w sufit. Nie chciało Ci się spać. Nudziło Ci się. ZNOWU. Usiadłaś na krawędzi łóżka i rozmyślałaś. Nagle znów poczułaś, że ktoś Cię obserwuje. Teraz to uczucie było kilka razy silniejsze. Spojrzałaś za siebie. Teraz poważnie się wkurwiłaś. Zobaczyłaś Alastora. Stał pod ścianą jak gdyby nigdy nic
- Co ty tu smarkaczu robisz? - zapytałaś go prubując nie nazwać go gorzej
- Sprawdzam, czy śpisz - powiedział i usiadł obok Ciebie
- Po huj Ci to wiedzieć? - zapytałaś przewracając oczami
- Czemu jesteś tak niemiła? - zapytał z uroczym tonem
- BO MNIE KUŹWA NASTRASZYŁEŚ! - wydarłaś się na niego, a przez twoje struny głosowe przemawiały wszystkie demony z tąd. Jego oczy wydawały się przerażone. Spuścił uszy i zdawało Ci się, że uśmiech jest wymuszony - Przepraszam... Ja... Nie wiem, czemu tak wybuchłam... - powiedziałaś łapiąc się za gardło. Ten demoniczny głos spowodował ból gardła. Westchnęłaś i nawet nie wiedząc, czemu, jak i kiedy, położyłaś głowę na jego ramieniu. Nagle poczułaś, że obejmuje Cię ramieniem. Dopiero w tedy zrozumiałaś, co tak właściwie się teraz dzieje. I ty się dziwiłaś, że inni uznawali was za parę. Spojrzałaś na niego, a on na Ciebie. Patrzyłaś na niego z miłym uśmiechem, który po chwili odwzajemnił. Poczułaś rumieniec na twarzy. Myślałaś, że Twoja czerwona skóra to zamaskuje, ale...
- Masz różowy rumieniec - powiedział Alastor z lekkim śmiechem. Poczułaś, że rumienisz się jeszcze bardziej, więc odsunęłaś się od niego. Po jakimś czasie rumieniec zszedł z twojej twarzy i ponownie spojrzałaś na zegarek. To piekło robiło se chyba z Ciebie jaja. 5:17. 5:17. 5:17?! Jakim. Do huja. Cudem. Alastor widząc szok na twojej twarzy również spojrzał na zegarek. Też go to zaskoczyło. Nie do końca wiedziałaś, co powiedzieć. W końcu siedzieliście tak już od ponad pół godziny. To było dziwne. Nagle poczułaś coś na kolanach. Spojrzałaś na nie i zobaczyłaś Alastora. Położył głowę na twoich kolanach, jakgyby nigdy nic
- Nie ponosi Cię? - zapytałaś patrząc się na niego lekko wkurzona
- Mogłabyś uznać, że mnie ponosi, jakbym Cię zgwałcił - powiedział ze stuprocentowym spokojem. Miałaś wrażenie, że zaraz sama zrzucisz go z kolan, ale ani Ci się nie chciało, ani nie miałaś na to ochoty. Był taki słodki pod czas snu. Nawet z tym uśmiechem, który nie opuszczał go nawet teraz, gdy zasnął, co było trochę przerażające
CZYTASZ
Piekło nie jest takie straszne, jak je malują
FanfictionTrafiasz do piekła. Nie masz pojęcia o niczym. Mimo to zatrzymujesz się w Hazbin Hotel, lecz od początku wieje od niego czymś niepokojącym