Obudziłam się standardowo około godziny siódmej, ponieważ lekcje zaczynały się dopiero o dziewiątej. Po prostu kochałam tą szkołę, nie dość, że szkoła pozwala mi spełniać marzenia to jeszcze mogłam o godzinę dłużej pospać. Taty jak zwykle nie było w domu, więc byłam sama w wielkiej hacie. Mieszkam w niej od maleńkości i bardzo dużo czasu spędzam w niej sama. Lubię być sama. Każdy inny to raczej wolał by być z kimś, żeby czuć się pewniej, a tym bardziej, że od czasu do czasu schody same skrzypiały albo było słychać czyjeś kroki na strychu. Byłam do tego przyzwyczajona, z resztą obejrzałam w życiu tyle horrorów, że nic mnie już nie wystraszy. Po za tym od dziecka interesowałam się zjawiskami paranormalnymi i chciałabym spotkać kogoś z innego świata, na przykład mamę. Zeszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Zauważyłam, że telefon taty dzwonił na blacie, najwidoczniej zapomniał go wziąć ze sobą. Boże nie wyobrażam sobie nie wziąć telefonu do szkoły, chyba od razu wróciła bym się się po niego.
Po wypiciu kawy poszłam do swojego pokoju ubrać się. Otworzyłam moją szafę. Mój styl o wiele bardziej różnił się od stylu typowej nastolatki. Nie tylko ubraniami się odróżniałam. Miałam jako jedyna w całej szkole czarne kolczyki w wargach. Uwielbiałam kolczyki i tatuaże. Miałam 13 kolczyków na całym ciele, 4 tatuaże i do tego kolorowe włosy. Fakt łatwo mnie było rozpoznać. Zazwyczaj dziewczyny tych czasów ubierały się w typowe moden bluzy lub topy i do tego szerokie spodnie. Taki był typowy styl Oposite. Zawsze widząc jej ubrania mówiłam w myślach „O matko jak można się tak ubrać". W mojej szafie dominowały kolory i odcienie czerni, brodu i innych mrocznych kolorów, było tam wiele. Na dziś wybrałam czarna koszulkę w czerwonym napisem „WITCH" co na polski oznaczało „WIEDŹMA". Do tego rajstopy na ręce. W sumie zawsze ubierałam rajstopy na ręce, miałam wiele wzorów: całe czarne, kabaretki, paski itp. Do dzisiejszego looku wybrałam czarno białe paski. Do tego czerwona spódniczkę mini w czarna kratę i pasek i jakimiś fajnymi akcesoriami. Nie zapominając o moich cienkich, czarnych rajstopach, które nosiłam na zmianę z kabaretkami. Napewno jakaś typowa lala uzależniona na tle mody, powiedziała by że ubieram się jak wieśniara, no ale cóż o ich stylu miałam tak samo ale jakoś nie mówiłam tego na głos.
Po ubraniu się popędziłam do łazienki. Umyłam się, umyłam zęby, wymalowałam się. Zrobiłam standardowy makijaż: eyeliner, rzęsy, powieki na jakiś jasny beż, korektor i trochę pudru. Usta zrobiłam sobie na taki sam kolor jak włosy. Pół ust czarnych a pół bordowych. Jeszcze lepszy efekt dawały kolczyki w moich wargach. Były czarne.
Nie miałam ochoty na jedzenie, nie byłam głodna, ogólnie nie jadam śniadań.
Dzień jak co dzień. Szłam do szkoły piechotą, słuchając mojej ulubionej wokalistki. Oczywiście słuchałam jej na słuchawkach, w przeciwieństwie do grupki młodzieży, która szła przede mną słuchając polskiego rapu przez głośnik. Żal. Zastanawiałam się tylko jak można słuchać czegoś takiego idąc do szkoły. Ja uwielbiałam słuchać przed szkołą smutnej muzyki uspokajającej mój umysł. Wiedziałam że jak wejdę do szkoły i zobaczę Oposite i jej oufit mój do ty dzień się skończy. I rzeczywiście tak było. Weszłam do szkoły. Standardowo wszystkie laski się na mnie patrzały, a te plotkary z mojej klasy to nawet mnie obgadywały. Zapewne chodziło o mój strój, mejkap i biżuterię, one nie rozumiały mnie ani mojego świata. Wolałam jednak mieć swój własny styl i świat niż tak jak one wszystkie poubierane tak samo. Idąc w kierunku mojej szafki w głębi duszy się uśmiechnęłam. Moja szafka ozdobiona była nożyczkami powbijanymi w nią. Lubiłam nożyczki, ponieważ mój ulubiony horror jest z nimi powitany. To właśnie na tym horrorze byłam z Adrienem. To był jeden z najwspanialszych dni w moim życiu. Chociaż każdy dzień z nim spędzony był wspaniały dopóki nie pojawiła się Oposite. Na samo jej imię robiło mi się na wymioty. Może gdyby nie fakt, że franca odbiera mi wszystko co mam i nie robiła z siebie wielkiej ofiary za każdym razem kiedy na nią krzyczałam i wogóle zmieniła u się ie wiele, wiele irytujących polubiła bym ją MOŻE.
Chociaż bardzo w to wątpię. Ona pewnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego jak bardzo mnie krzywdzi.
Po otworzeniu szafki spakowałam książki do torby. Za sobą usłyszałam irytujący głos Oposite. Z ciekawości odwróciłam się, żeby zobaczyć z kim ona tak intensywnie dyskutuje. Wtedy zobaczyłam Adriena uśmiechającego się do niej. W sumie nie było to nic dziwnego, tak samo uśmiechał się do mnie kiedy ja coś opowiadałam. Byłam wściekła. Miałam ochotę podejść do niej i wyrwać jej wszystkie włosy z głowy. Tak bardzo brakowało mi Adriena. Zawsze kiedy byłam wściekła uspokajał mnie. Przytulał i mówił, że wszystko będzie dobrze. Wierzyłam, że będzie. Czasami po prostu chciałbym podejść do niego i przytulić i zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Tak jak kiedyś. Ale były to tylko głupie marzenia, które nigdy się nie spełnią, a ja głupia wierze w nie. Tylko pozostaje jeszcze jedno pytanie „dlaczego on mnie zostawił?" Przecież zawsze się kłóciliśmy i było to normalne a odkąd pojawiła się Oposite jakoś zaczęło mu to mega przeszkadzać. Napewno miało to jakiś związek z nią. Wszystkie moje nieszczęścia mają jakiś związek z nią.
Po zobaczeniu Oposite i uśmiechniętego Adriena mój dzień popsuł się dużo bardziej. Popędziłam od razu na lekcje gry aktorskiej do mojego ulubionego nauczyciela. Byłam wściekła, bo żeby przejść przez korytarz do tej sali musiałam przejść obok Oposite. Myślałam, że łeb mi pęknie. Byłam tak roztrzęsiona tym wszystkim, że wkurzało mnie wszystko i nie myślałam racjonalnie. Miałam tylko nadzieje, że nikt nie wejdzie mi w drogę, bo nie ręczę za siebie. Wzięłam głębokie wdechy tak jak kiedyś uczył mnie Adrien. Na korytarzu wpadł na mnie jakiś koleś który trzymał kawę. Oczywiście znając moje szczęście kawa rozlała się na mnie. Myślałam, że oszaleje. Byłam na maxa wkurwiona.
- Ej patrz jak chodzisz idioto! - krzyknęłam na niego na całe gardło.
- Sorki - odpowiedział ten nowy.
- Posłuchaj mnie, bo ja mówię tylko raz - powiedziałam. - Wejdź we mnie jeszcze raz a przysięgam, że załatwię cię tak, że pożałujesz tego że się urodziłeś!
- Ups, trafiłem na zły dzień?- zapytał.
- Twój może być zły jak się zaraz ode mnie nie odwalisz - odpowiedziałam sarkastycznie.
Chłopak który na mnie wpadł był dość przystojny. Ubrany był w czarną skórzaną kurtkę i miał kolczyk w prawym łuku brwiowym. Prawie lepszy od mojego. W sumie w języku też miał niezły, ale jednak ja ładniejszy. No cóż nie oszukujmy się, jestem egoistką. Zawsze uważam, że mam coś lepszego na sobie niż każdy, bo w sumie mam.
Gość patrzył się na mnie. Ja patrzyłam mu prosto w oczy. Były piękne. Na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że nowy jest typowym badboyem. Co oznaczało też, że pił, palił i ćpał tak jak wszyscy tych czasów. Rzygam na takie towarzystwo. Fuj, ble, ohyda.
- Wow ale ty masz piękny styl, od razu widać że lubisz horrory - powiedział.
- Tak uwielbiam - odpowiedziałam dość pewnie.
- To zupełnie tak jak ja. Jaki jest twój ulubiony?
- Ten w którym czarna dziewczyna zabija chłopaka który wpada na nią przed wejściem do klasy i oblewa kawą.
- Hmm... nie słyszałem o takim. Podasz tytuł?
- Zejdź mi z oczu.
- Fajny tytuł wybierzemy się kiedyś na niego razem?
- NIE! - odpowiedziałam odchodząc.
-Powiesz chociaż jak masz na imię? - usłyszałam w oddali ale zignorowałam.* * *
Po całym dniu szkoły wróciłam do domu. Ojca standardowo nie było. Cieszy mnie to bardzo. Nie chciałam żeby znów darł na mnie mordę. Po przyjściu ze szkoły wolałam mieć spokój, a nie wysłuchiwać że nic nie zrobiłam wczoraj w domu. W przeciwieństwie do typowej młodzieży ja pomagałam w domu.
Na przeciwko mojego domu były bloki i pole. Mój dom i te bloki dzieliła dość ruchliwa ulica.
Obok bloków pole, a przy polu mały las w którym najczęściej widziałam stowarzyszenie młodzieży. Słyszałam też czasami jak się darli wieczorami. Już nie wspominając o tym co działo się piątkami i sobotami. Wieczorami zawsze chlali, wydzierali się i głupio śmiali słuchając rapów. Natomiast ja nocami zawsze w weekend chodziłam do Adriena albo on do mnie. Oglądaliśmy różne horrory po ciemku, śmialiśmy się, wygłupialiśmy i robiłyśmy wiele przyjemnych rzeczy. W jego towarzystwie czułam się inaczej, stawałam się zupełnie inną osobą. Trudno mi to przyznać ale w jego towarzystwie czułam radość. Nie znałam wcześniej tego uczucia. Przecież wychowałam się w ciągłych kłótniach wysłuchując jak ojciec kłóci się z kochanką. W końcu musiał znaleść sobie kogoś po śmierci mamy. Ale często wyżywał się na niej i wyzywał ją tak jak mnie. Nie dziwię się że w końcu go zostawiła i odeszła. Tez bym tak zrobiłaś jakbym tylko mogła. Ale został mi ponad rok do 18 więc w duchu zawsze mówiłam „dam radę".
Mój związek z Adrienem zmienił wiele w moim życiu. Adrien pokazał mi zupełnie inną stronę życia nóż kłótnie, strach, smutek, łzy i samotność. Pokazał mi czym jest miłość, zaufanie, a przede wszystkim szczęście którego wymyślam że nigdy w życiu nie zaświadczę. Na każdym kroku pokazywał mi czym jest miłość dobro i zaufanie. Uczył mnie być miłym dla innych i przyjaźni do świata. On jest i był jedyną osoba która znała mnie bardziej nóż ja znałam sama siebie. Oczywiście na początku traktowałam go jak każdego innego. Nie ufałam mu wcale. W sumie on jako pierwszy otwierał się przede mną. Ufał mi, zwierzał się, rozmawiał ze mną jak nikt nigdy przed tym. Dziwne było że miał do mnie pełne zaufanie ze nikomu nie wygadam, w sumie nie miałam komu. Ja w końcu tez mi zaufałam i zwierzałam się. W sumie to tylko jemu ufałam i ufam. No i była jeszcze Joe, ale ona miała piękne i optymistyczne życie w którym nie miała żadnych problemów, ani przykrych sytuacji. Cały czas próbowała udowodnić mi jak piękne jest życie i jak warto jest je kochać. Dzięki niej trochę bardziej polubiłam świat a przynajmniej tak mi sie wydaje. Była wspaniałą przyjaciółką ale to nie to samo co Adrien któremu naprawdę mogłam się zwierzyć ze wszystkiego. Joe również wolała Oposite, a przynajmniej tak mi się wydawało. W końcu każdy wolał by przyjaźnić się z miłą, popularną i pomocna dziewczyną niż z czarną, wredną, pyskatą wiedźmą taką jak ja. Ale nic. Muszę się z tym pogodzić. Taki najwyraźniej mój los. Tylko to przykre, patrzeć jak inni się śmieją, a ja płacze.
CZYTASZ
Zagubiona we własnym raju
Teen Fiction17- letnia Louneliness stara się poradzić sobie z jej dołującym życiem. Jest alternatywką mającą inne poglądy na świat. Dziewczyna czuje się niekochana i odrzucona przez świat. Uważa też, że jej chłopak z którym zerwała nieustannie daje jej do zrozu...