Adeline wstała gwałtownie, zasłaniając mnie swoim ciałem. Natomiast ja, wyprostowałam ścierpnięte nogi w kolanach i czekałam na rozwój wydarzeń. Z doświadczenia wiedziałam, że wkurzony Danny, to największa królowa dramatu jaką znam. Moja przyjaciółka przy nim, to łatwa do zgryzienia pestka.
- Uspokój się – westchnęła Adeline, zgniatając palce od dłoni, które miała za plecami.
- Ja?! Uspokoić się? Mam z nią do pogadania, więc proszę, nie wtrącaj się – warknął zdenerwowany. Uniosłam brwi zaciekawiona, gdy przyjaciółka pokazała mi znak pod tytułem ,,niech sobie gada, mam go już dość".
- Tak, ty. Masz się kurwa uspokoić, bo znowu powiesz coś, czego będziesz żałował. W działaniu pod wpływem emocji, nic nie zaradzisz – powiedziała spokojnie. Wszyscy w tym pomieszczeniu wiedzieliśmy, że nawet ona niedługo wybuchnie, jeśli Danny się nie opanuje. Adeline zdecydowanie nie należała do osób cierpliwych.
- Mam to gdzieś. Chcę z nią, tylko porozmawiać! Możesz się nie wtrącać? – Założył wyzywająco ręce na klatce piersiowej, a ja przyglądałam się temu z lekkim rozbawieniem. My dwie nie miałyśmy takiego działania hormonów, jak on.
- Nie, do cholery! To też moja sprawa! Nawet, gdybyś chciał z nią porozmawiać, to nie dostaniesz tego co będziesz chciał. Naprawdę, chcesz słuchać, o tym, że nasza przyjaciółka nie może nam czegoś powiedzieć, bo inaczej nas zajebią?! – uniosła się, zaciskając dłonie w piąstki i odwróciła się do naszej dwójki bokiem.
- Spokój! Oby dwoje – zainterweniowałam w końcu. – Ja tu kurwa jestem! Nie wojujcie między sobą, bo to moja wina. Załatwmy to jak dorośli ludzie. Zachowujmy się, w końcu, jak na pełnoletnie osoby przystało.
Moi przyjaciele westchnęli w tym samym czasie, a Adeline wróciła na swoje miejsce, przy moich nogach, a Danny zajął krzesło, na którym wcześniej siedział Hunter, przystawiając je bliżej nas. Wzięłam ponownie dłoń przyjaciółki w moją, a ona ją mocno ścisnęła. Trochę bolało, ale to zignorowałam i popatrzyłam wyczekująco na Danny'ego.
- Pytaj, ale nie gwarantuję, że odpowiem na wszystko – mruknęłam, marszcząc lekko brwi, przez słońce, które wydostawało się zza szpitalnych okien.
- Dlaczego spędzasz z nami mniej czasu?
- Następne.
- Czemu nie możesz powiedzieć?
- Dla waszego bezpieczeństwa, więc tak, jak powiedziałam Adeline, nie grzeb.
- To jest legalne?
- Następne.
- Jest związane z twoją przeszłością?
- Poniekąd – odpowiedziałam, wzdychając męczeńsko.
- Wyjdziesz z tego cało?
- Pięćdziesiąt procent szans – Zacisnęłam szczękę.
- Kiedyś powiesz, co to konkretnie? – Zagryzł wnętrze policzka, wpatrując się we mnie poważnym wzrokiem.
- Jest to możliwe, ale raczej na to nie liczcie – powiedziałam zimno. – Coś jeszcze?
- Nie, raczej nie – mruknął smętnie, zakładając moje włosy za ucho. – Tak lepiej. – Uśmiechnął się blado.
- Nie przejmujcie się tym. Wszystko będzie dobrze, a ja się na razie nigdzie nie wybieram. Miesiąc, dwa i sytuacja się unormuje, a ja będę mieć dla was więcej czasu. Może średnio na szkołę, ale prawdopodobnie nie wybieram się na studia.
**
Następnego dnia już zabierałam wszystkie swoje rzeczy, czekając na wypis. Hunter już mnie nie odwiedził, a przyjaciele byli zmuszeni pogodzić się z tą całą sytuacją. No cóż... tak naprawdę, nie mieli wyboru.
CZYTASZ
Zapadnia Przeszłości [Poprawa]
Misteri / Thriller[Korekta, poprawione rozdziały mają swoje tytuły] Życie Tracy Lee powoli zaczynało przypominać jeden, wielki schemat. Pragnęła jedynie zaznać upragnionego spokoju, lecz zakończyło się to dla niej trwaniem w miejscu, wraz ze swoją paroletnią chorobą...