Obudziłem się i niechętnie otworzyłem zaspane oczy. Pierwsze co ujrzałem to buźka mojego chłopca.
L: Dzień dobry
Przywitał się uśmiechnięty. Ja nie wiem ile razy dziennie on się może uśmiechać, ale mam nadzieję, że jak najwięcej. Przetarłem oczy dłońmi i spytałem zaspanym głosem:
Y: Długo spałem?
L: Raczej nie. Ja też się przed chwilą obudziłem
Y: Rozumiem...
Ziewnąłem zamykając mocno oczy i zamrugałem kilka razy po wszystkim, wtedy właśnie poczułem jak kotek całuje mnie w policzek, na co uśmiechnąłem się promiennie.
Taką pobudkę mogę mieć codziennie.
Pomyślałem zadowolony.
Y: Jesteś strasznie słodki, wiesz?
Widziałem wypieki na jego twarzy. To najsłodszy widok pod słońcem!
L: N-nieprawda. Jesteś dużo słodszy
Y: Pff! Wcale nie
L: Wcale tak
Zaczął mnie łaskotać co oznaczało tylko jedno. Skończyły mu się argumenty.
Y: L-Lev p-przestań!
Wierciłem się i śmiałem na raz. Na szczęście niedługo potem przestał. Wtedy złapałem jego dłoń i splotłem nasze palce ze sobą. W tej samej chwili spojrzeliśmy na siebie nawzajem.
L: Mój kochany
Wyszeptał z uśmiechem na ustach, przez co ja spaliłem dorodnego buraczka.
Y: A-a ty mój...
Srebrnowłosy wykorzystał sytuację i dał mi całusa w czoło. Jest taki kochany...
Y: Tym razem ci odpuszczę
Szczerze mówiąc nasze kłótnie były słodkie, więc nawet zaczynałem je lubić.
Y: To co teraz robimy?
Zapytałem tuląc się do jego ręki. Jakaś taka bardziej umięśniona się zrobiła odkąd skończyłem liceum. Widać, że chłopak ćwiczył.
L: Tulimy się
W tym samym momencie zaczęliśmy się śmiać.
Żywy pluszak z niego.
Y: Ja już to robię i nie zamierzam przestać, więc jeśli ktoś zapuka do drzwi, lub zadzwoni to będzie oglądać kwiatki od spodu
Nienawidziłem jak się nam przerywało i chyba nawet nie żartowałem z tą groźbą.
L: Kocham cię
Głos Levka uspokoił mnie trochę i mimowolnie się uśmiechnąłem. Był jedyną osoba, która sprawiała, że jestem szczęśliwy 24/7.
Y: Ja ciebie też
Wtuliłem się w jego ramię, na co ten pogłaskał mnie po włosach. Było mi wtedy naprawdę dobrze. Do czasu...
Właśnie zadzwonił mój telefon i już wiedziałem, aby szykować kosę. Czułem jak prawa powieka zaczyna mi lekko podrygiwać. Chwyciłem telefon i próbując zachować spokój spojrzałem na dzwoniącą osobę i już wiedziałem, że nie ma się co powstrzymywać. Odebrałem, więc. Kapitan zdążył się tylko przywitać...
Y: UDUSZĘ CIĘ WŁASNĄ PODUSZKĄ KIEDY BĘDZIESZ SPAĆ KUROO!
Poleciałyby gorsze słowa w stronę Tetsurou, ale obok był Lev i nie mogłem AŻ TAK dać ponieść się emocjom.
