Rozdział 9

533 20 8
                                    

- Podobało ci się dzisiaj?- spytał szatyn.

- Bardzo, brakuje mi babskich rozmów. Kiedy znów będę mogła się spotkać z przyjaciółką?

- Za tydzień, może 10 dni. Jutro na dwa dni zamieszkasz z Undo.

- Jak to?! Dlaczego?

- Dlatego, że ja muszę załatwić kilka ważnych spraw.- odpowiedział spokojnie- Idź spakuj kilka rzeczy.

- Ugh dobra.- warknęłam.

Poszłam do pokoju, wzięłam torbę i spakowałam do niej kilka ubrań i kosmetyków. Zabrałam jeszcze laptop i telefon. Rano ruszyłam na dół, czekał tam na mnie Undo. Chyba jemu też nie podoba się pomysł Konohamaru. Odebrał ode mnie bagaż, opuściliśmy mój tymczasowy dom i odjechaliśmy z podjazdu. Jechaliśmy już jakieś 20 minut, postanowiłam spytać ile jeszcze nam zostało drogi, jako odpowiedź dostałam ,,dużo". Jaki on jest rozmowny. Przewróciłam oczami i oparłam głowę o zagłówek. Skoro ,,dużo" to się zdrzemnę.

***

Spałam chyba z 3 godziny, ale ktoś mi przerwał.

- Wstawaj śpiąca królewno!!!- krzyknął mi do ucha Udzio.

- Kurwa, daj spać.- syknęłam.

- Już jesteśmy, wstawaj albo cię wywalę z mojego samochodu.- szturchnął moje ramię. Trochę za mocno kolego. W sekundę znalazłam się w pozycji siedzącej.

- Już wstaje, kurwa.- walnęłam go z całej mojej siły w ramię, zabolało?- Nigdy więcej mi tak nie rób.- wysiadłam z auta i zatrzasnęłam za sobą drzwi.

Wdrapałam się za chłopakiem na czwarte piętro jego bloku. Otworzył mi drzwi, będąc w środku od razu w oczy rzuciła mi się ogromna kanapa. Po prawej była kuchnia, bardzo schludna. Doszłam do korytarza i zobaczyłam trzy pary dębowych drzwi. Weszłam w te bliżej kuchni. Była to sypialnia, chyba dla mnie. Tak z pewnością. Po czym wiem, że to dla mnie? Chyba po tym, że jest tu pełno różowych akcentów. Tutaj też wielkie łóżko, ile oni mają kasy? Następnie poszłam do drugich drzwi, tam była sypialnia bruneta. Ostatnie drzwi były zamknięte, to ma znaczyć żebym tam nie wchodziła? 

- Nie wchodź tam.- złapał za moją rękę i poprowadził do salonu.

Nic nie odpowiedziałam, poszłam jeszcze zobaczyć łazienkę.. Ej chwila, czy to jest... O MÓJ BOŻE TAK!!! Jacuzzi! JA SIĘ KURWA PYTAM, ILE ON MA PIENIĘDZY?? 

- Utopiłaś się?- Nic nie mówiłam, odebrało mi mowę.- Ta cisza ma znaczyć tak? W końcu, wchodzę.- stanął za mną i mną potrząsnął.- Żyjesz? Weź coś powiedz. Eh..

- Ile ty masz hajsu?- spytałam dalej będąc w szoku.

- Hahaha dużo. Nie interesuj się. Chcesz coś do jedzenia?

- Masz opiekacz?- kiwnął twierdząco głową.- To chce tosty.- posłałam mu śmiech, odwzajemnił i wyszedł.

Po jakiś 10 minutach dostałam swój posiłek, zjadłam razem z nim. Poznałam go bliżej, ma duże poczucie humoru i lubi granat, taki owoc oczywiście. Opowiedział mi jak poznał Konohamaru i jak to się stało, że on też pracuje u ,,szefa". Ma też dwie siostry, dwie młodsze. Miał jeszcze brata, no właśnie miał. Jego brat zginął z rąk ich taty, Udzio mówił o tym tak spokojnie. Szkoda mi go, życie dało mu w ryj. 

***

Mój telefon burczał już od jakiegoś czasu. Podniosłam go i zobaczyłam 15 nieodebranych od nieznany, czyli od Boruto.  

Połączenie przychodzące 

Nieznany

- Halo?

- Sarada to ja-

- Wiem, mów.

- Będę po ciebie za 3 dni. Wiem, że ten typ siedzi u Konohamaru. Tak znam go, tego typa u którego teraz jesteś też znam. Nie martw się. Będzie dobrze.

Zakończono połączenie

Módlmy się o to, żeby mu się udało. Poleciała mi jedna łza, to była chwila,w której marzyłam o byciu obok mamy.obok osób które kocham. Udałam się do siebie i pozwoliłam sobie na słone łzy. Płakałam- nie ja wyłam jak opętana. 

- Co się dzieje mała?- podszedł do mnie i mnie przytulił.

- T..tę..ę..sknie z..za domem.- wydukałam.

- Wiem co czujesz.- pogładził mnie po głowie.- Spokojnie, nic ci się nie stanie. Nikt na to nie pozwoli. Ciii.

- Dlaczego nie zabijecie tego ,,szefa"? Dlaczego nie pozwolicie Boruto i reszcie do was dołączyć? Razem byście dali mu radę.

- Nie zabijemy go, bo on ma więcej ludzi niż my. Nikt z nich nie może dołączyć, oni są... tak delikatnie... no to są cipy. Jakby zaczęła się strzelanina, albo by umarli na miejscu, albo by spierdolili.

- Jakiś ty delikatny.- sarknęłam.- Dajcie mi broń ja go zabije.

- Mała, ty nawet tam nie dojdziesz.- zaśmiał się brunet.- Nie martw się, za niedługo się to skończy. Niedługo będą ,,zawody" na nowego szefa.- wstał i poszedł wyłączyć telewizor.

- Na czym będą polegać? I kto bierze w nich udział?- skrzyżowałam ręce na piersi i uniosłam brew.

- Nikt nie wie na czym będą polegać, co roku jest inaczej. A udział biorą cztery osoby, obecny szef, Konohamaru, Boruto i Kabuto Yakushi.- wyrecytował na jednym wydechu.

- Skąd wiesz kto bierze udział?

- To wiemy już od dawna. W tamtym roku były zapisy na szefa, i stąd wiem.

- Czemu ty nie weźmiesz w nich udziału?- lekko się spiął.

- Bo ja chcę jeszcze pożyć.- spojrzałam na niego przestraszona.- Spokojnie, zależy na czym będą polegać. Najczęściej są to strzelaniny, ale obecny szef wszystko zmienia.

- Aha.

***

Leżałam na łóżku i myślałam o mojej mamie i tacie. W sumie jeszcze nikomu nie mówiłam co się stało z moim tatą, zginął w wypadku samochodowym. Co prawda nikt nie wie jak doszło do tego wypadku, ani kto był jego sprawcą.

Sześć lat wcześniej...

- Mamo, gdzie tatuś.- spytałam.

- Tata zginął w wypadku.

- Zginął. Tak też się zdarza.- wzruszyłam ramionami. Miałam 11 lat, udawałam że mnie to nie rusza, jednak w środku bolało.

- Jakiś pan w niego wjechał.- westchnęła mama. Widziałam w jej oczach łzy.

- Mamo płacz.

- Co?- spojrzała na mnie zdezorientowana.

- Wypłacz się.- wyciągnęłam do niej ręce. Przytuliła się do mnie i zaszlochała. 

....

Tak to wyglądało, ja na zewnątrz byłam twarda, zaś w środku byłam słaba, bezbronna, zmęczona i zapłakana. Zastanawiam się, kiedy będę w stanie pójść na grób mojego ojca.

================================================================================

Dzisiaj krótszy.

Kocham i do następnego xx

A może powiesz ,,Tak"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz