Przez pierwsze dni w szkole starałam się unikać Draco, chociaż wspólne lekcje oraz posiłki nie ułatwiały mi tego. Skupiłam się na nauce i książkach, wolny czas przeznaczałam głownie na warzeniu wraz z ojcem eliksirów i spacery po błoniach Hogwartu. Nie potrafiłam się z nikim dogadać, często spotykałam się z negatywnymi komentarzami na mój temat i zdarzyło się usłyszeć jak inni uczniowie plotkują o mnie, więc po tym jak odsunęłam się od Dracona jedynym kompanem do rozmów był Cedrik z którym rozmawiało mi się naprawdę świetnie, ale nie było to w stanie zastąpić mojego wieloletniego przyjaciela. Malfoy był zupełnie inny, wredny i zadufany w sobie, jednak nigdy nie zachowywał się tak przy mnie, zawsze postrzegałam go jako inteligentnego, ambitnego, a po tych wszystkich latach przyzwyczajona do jego wywyższania się mogłam stwierdzić, że potrafi być nawet zabawny.
Z każdym dniem coraz bardziej brakowało mi blondyna, musiałam w końcu przerwać tę ciszę, nie wiedząc czy chłopak będzie chciał ze mną rozmawiać, napisałam do niego list z prośbą, byśmy spotkali się z samego rana w sowiarni, jednak wstrzymałam się jeszcze z wysłaniem go. Postanowiłam się przejść po zamku by wszystko przemyśleć, spięłam włosy, założyłam czarne rurki i przetarte trampki, po czym w pośpiechu wyszłam na korytarz. Próbując szybko przemknąć przez pokój wspólny, by nie narazić się na kolejne zaczepki przesiadujących w nim uczniów, nie zauważyłam, jak jeden z nich podstawił mi nogę. Przygotowując się na bolesny upadek zamknęłam oczy i zasłoniłam jedną dłonią twarz, a druga powędrowała do przodu bym mogła się nią podeprzeć. Po chwili jednak poczułam jak ktoś chwyta mój nadgarstek i łapie w tali, tym samym chroniąc mnie przed spotkaniem z podłogą, niepewnie uniosłam wzrok, a przed sobą ujrzałam dobrze znaną mi twarz - Dziękuję Ced - chłopak rozluźnił uścisk i zmierzył wzrokiem siedzącego na fotelu Puchona - Mam mu coś wyjaśnić? - mówił wyraźnie zdenerwowany - Nie, odpuść to nie istotne... - Nie istotne?! Mogłaś sobie zrobić krzywdę przez tego idiotę! - Ale nic się nie stało chodź już - pociągnęłam chłopaka za rękaw swetra i przez chwilę szliśmy bez słowa.
Kierowałam się do biblioteki, a brunet podążał za mną - Mogę cię o coś zapytać? - mój wzrok zwróciłam na Cedrika, który pokiwał potwierdzająco głową - Od pierwszego dnia tutaj cały czas mnie ratujesz, jak nie przed upadkiem na podłogę czy plotkami, to nawet przed głupią samotnością. Dlaczego to robisz? - Wiedziałem, że nie będzie ci łatwo się odnaleźć, więc chciałem pomóc, ale już na kolacji zauważyłem, że jesteś wartościową osobą. - Czyli to wszystko z litości?- trochę posmutniałam - Nie to miałem na myśli! Vivian wiedz, że rozmowa z tobą to czysta przyjemność, a ludzie którzy nie chcą się z tobą zadawać tylko z powodu tego, że jesteś córką Snape'a wiele tracą. - chłopak uśmiechnął się do mnie ciepło, a ja pod wpływem chwili wtuliłam twarz w jego sweter, był jedyną osobą przy której na ten moment mogłam czuć się bezpieczna. Przeczesał delikatnie wierzchnie pasma moich włosów i powoli się od siebie odsunęliśmy - Właściwie czemu chciałaś iść do biblioteki? - Chcę znaleźć jakąś książkę by nie musieć myśleć o... - O czym? Chodzi o tych idiotów? Nie przejmuj się niedługo im przejdzie, a jeśli chcesz to mogę im to grzecznie wytłumaczyć - powiedział puszczając oczko - Nie, po prostu brakuje mi Draco, wiem, że jest okropny, ale przyjaźnię się z nim od lat, a teraz boję się nawet do niego podejść - moje oczy delikatnie zaszły łzami - Ahh... dlaczego w zasadzie nie odzywacie się do siebie? - To wszystko przez głupią sytuację, przydzielono mnie do Hufflepuff, a on uważa to za wstyd. Po prostu boję się o to, że tracę w jego oczach... - chłopak delikatnie się zaśmiał i położył dłoń na moim ramieniu - Posłuchaj każdy czarodziej jest wyjątkowy, a dom nigdy nie odda twoich wszystkich cech, tiara miała z tobą problem, to naprawdę było widać, po prostu pewne cechy przeważyły i to nic złego. Musisz wiedzieć, że w żadnym domu nie ma ludzi identycznych, a przynależność do nich nie może cię definiować. No pomyśl zdarzają się mili Ślizgoni, albo wycofani społecznie Gryffoni, odbiegają od większości, ale to sprawia, że się wyróżniają, a z tobą jest tak samo. Jeśli Draco nie jest głupi to z pewnością to zrozumie. - Dzięki tym słowom, poczułam się pewniej, Cedrik był dla mnie w tym wszystkim jak starszy brat, który dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem z takim dzieciakiem jak ja.
Do kolacji posiedzieliśmy w bibliotece, gdzie chłopak tłumaczył mi zadania z którymi miałam problem, czas mijał szybko, a po wszystkim przebraliśmy się w szaty szkolne i ruszyliśmy na posiłek. Siedząc przy stole Puchonów szukałam wzrokiem Malfoya, a gdy wreszcie go znalazłam przypomniałam sobie o liście który miałam mu wysłać. Szybko podniosłam się z miejsca i przemknęłam przez wielką salę, wychodząc na korytarz usłyszałam głos ojca - Vivian! Dlaczego wymykasz się z kolacji? Coś się stało? - ewidentnie był zmartwiony - Oh... idę do sowiarni tato... znaczy profesorze - Spokojnie Vivian, tylko na lekcjach powinnaś używać formalnego zwrotu. Pozwolisz, że cię odprowadzę? - uśmiechnęłam się i wraz z ojcem udałam się wysłać wiadomość do blondwłosego przyjaciela.
W pomieszczeniu znajdowało się tak wiele sów, że ciężko było mi znaleźć swoją - O Rufus! - pogładziłam ptaka po grzbiecie, był w siódmym niebie gdy podałam mu przekąskę - Wiesz do kogo... - podałam mu kopertę z inicjałami Malfoy'a i pożegnałam się z pierzastym przyjacielem. Postanowiłam szybko wrócić do środka zamku i położyć się do łóżka.
Będąc już sama w dormitorium, przygotowałam się do spania, chciałam szybko usnąć by nie musieć wysłuchiwać współlokatorek żalących się na nauczycieli, lub co gorsza gadających o chłopakach, na szczęście udało mi się zapaść w sen nim dziewczyny wróciły do pokoju. Jednak chwilę przed zaśnięciem myślałam o Draco, zastanawiałam się czy przyjdzie, stres był ogromny, ale liczyłam, że nic między nami się nie zmieni, był w końcu moim najlepszym przyjacielem.
CZYTASZ
𝓟𝓪𝓷𝓷𝓪 𝓢𝓷𝓪𝓹𝓮
CasualeTrzymałam dłoń uciskając ranę na jego szyi - Przepraszam córeczko. Zawsze byłem z ciebie dumny, taka podobna do matki. Harry spójrz na mnie, ty masz jej oczy, oczy Lily - ręce mi drżały a po policzkach spływał wodospad łez //opowiadanie oparte na se...