a.n/ ze względu na ewentualne problemy z wyświetleniem tego rozdziału, dodaję go po prostu jeszcze raz - jakby ktoś wciąż miał ten problem to napiszcie.
Telefon. Naprawdę irytujące urządzenie. Szczególnie w sobotę o ósmej rano, kiedy w programie przewidziane było spanie do nieprzyzwoitej pory. Sydney wysunęła głowę spod miękkiej kołdry i zerknęła na zegarek. Przeciągły jęk słyszalny był w całym domu. Musiała chyba przypomnieć Dylanowi co oznaczał ‘dzień wolny od pracy’. I że telefony przed godziną dziesiątą były zakazane. Chcąc nie chcąc, podniosła się do pozycji siedzącej i namierzyła niewielkie urządzenie.
- Dylan, jeśli to nic ważnego, to wiedz, że cię zamorduję – mruknęła sennie, w międzyczasie przecierając oczy, jako tako odzyskując ostrość widzenia.
- Słuchaj, Jenna się rozchorowała, musisz ją zastąpić – wytłumaczył, przechodząc do sedna sprawy. Nie lubiła, kiedy ktoś owijał w bawełnę. – Wywiad na dwunastą, wyrobisz się?
Zerknęła na zegarek – w teorii miała mnóstwo czasu, ale praktycznie oznaczało to przebijanie się do budynku radia w sobotę. A to z kolei było jednoznaczne z korkami i zatłoczonym metrem. Stłumiła ziewnięcie i potwierdziła swoją gotowość do działania. Zakończyła połączenie i z powrotem zakopała się w pościeli, nakrywając się po sam czubek nosa.
Zapowiadało się na cholernie długi dzień…
W końcu po długich debatach prowadzonych z wewnętrzną sobą wytransportowała się z łóżka. Oczywiście, jak przystało na Nowy Jork, temperatura była niemalże zabójcza, dlatego była zmuszona do wdziania się w spódniczkę Zadanie ułatwiłaby jej wiedza, z kim miała ten wywiad przeprowadzić, ale Dylan nie pofatygował się nawet wysłać smsa. Co więcej jak na złość włosy postanowiły przestać się układać. Próbowała na wszystkie sposoby, aż w końcu zmusiły ją do zastosowania ostatniej broni – prostownicy. Tylko, że wtedy fryzura nie pasowała do ubrania… Kobiece problemy…
- Pieprzyć to – mruknęła, przebierając się w dopasowane jeansy i za dużą koszulkę z wycięciami po bokach.
Przecież to nie ona jest gwiazdą wywiadu.
Wypadła z domu niemalże błyskawicznie i biegła na najbliższą stację metra. Mogła jedynie pokładać nadzieję, że Dylan nie zapomni o jej kawie. Jak wcześniej przewidziała pociągi były tak zatłoczone, że musiała się skulić, żeby znaleźć sobie trochę miejsca. Wcisnęła się w kąt i wsunęła słuchawki do uszu. Wciąż pozostał w niej maleńki sentyment do twórczości Fall Out Boy – szczególnie do Alone Together. To była ich piosenka. Często dochodziło między nimi do kłótni na temat muzyki, puszczanej w radiu, a jedynym kompromisem, na który chodzili była twórczość amerykańskiego zespołu.
Wysiadła na swojej stacji i po drodze zdążyła sobie nawet kupić pączka z czekoladą. Może dzięki temu dzień chociaż na chwilę stanie się lepszy.
Dylan oczekiwał na nią z kartką z pytaniami i kubkiem kawy.
- Jesteś niesamowity, chociaż nadal cię nienawidzę – uśmiechnęła się szeroko, odbierając kubek. Zapoznała się z pytaniami i zmarszczyła czoło. – Raczysz mnie poinformować z kim przeprowadzam wywiad?
Mężczyzna już otwierał usta, kiedy z sali nagraniowej wypadło dwóch delikwentów, śmiejących się w niebogłosy. Sydney rozwarła szeroko oczy i pociągnęła za sobą Dylana do najbliższego pomieszczenia, które okazało się składzikiem na miotły. Miała wszelkie nadzieje, że nikt jej nie zauważył.
CZYTASZ
love in stereo / lrh
Fanfictionbo czasami życie nie do końca układa się po naszej myśli... (kontynuacja lost in stereo) © niezgodna 2015