Ten rozdział jest ultra krótki i to bardziej taki zapychacz, chociaż niewiele zapycha, no bo jest krótki, ale macie.
Aha, @Szara_Matrona, poproszę ślicznie o komentarze pod tym, gdyż są zawsze cudowne i piękne po prostu. Nie wymiguj się tym razem.
~~~
– Arthur, błagam cię, nie pij.
– Ty jakoś pijesz.
– Ja się nie upiję jednym kieliszkiem.
– Ja też nie!
– Dla ciebie coś takiego jak jeden kieliszek nie istnieje, od razu wypijesz całą butelkę.
– Wcale że nie!
– Jak nie, jak tak.
– A nie, bo nie.
Ja z nim nie wytrzymam, pomyślałam, patrząc, jak nalewa sobie szampana, mimo moich podyktowanych jedynie czystą, bezinteresowną troską protestów.
– Przypomnij mi, kiedy ostatni raz się upiłem – powiedział obronnie, odstawiając butelkę na stolik.
– W zeszły piątek.
– To był pojedynczy przypadek!
– Dwa tygodnie temu w sobotę.
– Nawet cię wtedy przy tym nie było.
– Na szczęście. Upiłeś się jeszcze w czwartek przed – zaczęłam, ale mi przerwał.
– No dobra, niech ci będzie. Ale na połowie imprez jestem trzeźwy!
Spojrzałam na niego znacząco.
– No, może czterdziestu procentach... Albo trzydziestu pięciu...
Pokręciłam ze zrezygnowaniem głową i machnęłam ręką na znak, że niech sobie robi co chce, mnie to nie obchodzi. Sam dobrze wie, że jest tutaj jedyną osobą z całego Slytherinu, więc nikt go nie zawlecze potem do dormitorium. Nawet jeżeli jest honorowym gościem, bo to dzięki niemu jego dom stracił pół tysiąca punktów pierwszego dnia lekcji. Prawdziwy powód do dumy.
– Nicole, masz może mapę? Bo chyba zgubiłem się w twoich oczach – usłyszałam zza siebie i aż musiałam się odwrócić, by zobaczyć, kto to powiedział. Okazało się, że to pijany Jesper (jeden z Gryfonów, który był na tym samym roku co my) przystawiał się do biednej Nicole. Chłopak w prawdzie rzeczywiście miał opinię ,,kobieciarza", ale pierwszy raz widziałam, by zachowywał się w ten sposób (z drugiej strony również pierwszy raz widziałam go po alkoholu). Rozejrzałam się dookoła, by sprawdzić, czy pozostała część towarzystwa trzyma się jeszcze na nogach (raczej się trzymała, chociaż nieco chwiejnie. A minęła dopiero pierwsza godzina) i kawałek dalej zauważyłam Wylana, który oprócz top crusha Sophie dzierżył również tytuł najlepszego przyjaciela Jespera (chociaż osobiście podejrzewałam, że jest między nimi coś więcej, w romantycznym znaczeniu tego wyrażenia). W każdym razie Wylan wyglądał na bliskiego płaczu. Może był zazdrosny o Nicole...? A może miał po prostu dosyć Sophie równie pijanej co Jesper, z tą tylko różnicą, że ona zamiast do Nicole przystawiała się do niego? A może było mu przykro, że właśnie wylał czerwone wino na swoją białą koszulę? A może wszystko na raz? Zapewne nigdy się nie dowiemy.
– Ej, podasz mi to wino? – szturchnął mnie Arthur, który zdążył wypić ten jeden kieliszek, w trakcie gdy ja oglądałam otaczającą nas dżunglę. Szybko mu poszło.
– Miałeś nie pić więcej – powiedziałam, wręczając mu butelkę.
– Jeszcze jeden nie zrobi różnicy.
Westchnęłam głęboko, myśląc, że przyjście tutaj to był jednak okropny pomysł i odstawiłam swój kieliszek z prawie nietkniętą zawartością na stolik obok. Jakoś straciłam ochotę na alkohol. Akurat gdy doszłam do wniosku, że chyba jednak wrócę do swojego dormitorium spać, ale wcześniej jeszcze odwiedzę moje ulubione miejsce w całym zamku (łazienkę prefektów rzecz jasna), w moim polu widzenia pojawił się równie zdegustowany co ja całym zajściem Simon. Porozumieliśmy się bez słów, jedynie wymieniając spojrzenia, po czym jednocześnie wstaliśmy i ruszyliśmy do wyjścia. W drodze do niego wyprzedził nas jednak zapłakany Wylan, który biegiem uciekał na zewnątrz, głośno pochlipując. Ten to chyba dopiero przesadził z procentami. Sophie nie mogła być aż tak natrętna.
– Chryste, co za dzicz – powiedziałam do Simona, gdy przeszliśmy przez dziurę za portretem Grubej Damy.
– Ta dzisiejsza młodzież to żadnych zasad przyzwoitości nie zna! – odparł, po czym skierowaliśmy się do łazienki na odstresowującą kąpiel po tych nieprzyjemnych przeżyciach.
Nie przeszliśmy jednak nawet do końca korytarza, gdy natknęliśmy się na Zuko – Gryfona na naszym roku, który również został ostatnio prefektem. Chłopak był średniego wzrostu i średniej urody, ale wyglądem zdecydowanie zapadał w pamięć z powodu blizny po oparzeniu zajmującej większą połowę lewej strony jego twarzy. Nikt nie wiedział, w jaki sposób ją nabył, wiedzieliśmy za to kiedy: w wakacje przed trzecim rokiem. Od czasu, gdy zjawił się w szkole oszpecony i kategorycznie odmawiał udzielenia komukolwiek informacji, jak do tego doszło, tworzenie coraz to dzikszych historii mających na celu wyjaśnić tę zagadkę stało się jedną z naszych standardowych rozrywek. Obecnie dużą popularnością cieszyła się ta autorstwa innego z Gryfonów – Alfreda – o tym jakoby pojechał w odwiedziny do swojej babci w Chinach i walczył tam z nasłanymi przez sąsiadów smokami w celu ocalenia rodowych skarbów pochodzących jeszcze z czasów dynastii Qin. Ja jej nie popierałam z tego prostego powodu, iż pamiętałam, że Zuko pochodzi z Japonii a nie z Chin, ale większości ludzi to nie przeszkadzało, w końcu Azjata to Azjata, a najpewniej Chińczyk.
– Och – powiedział, gdy nas zauważył. – To tylko wy.
– Spodziewałeś się kogoś innego? – poczułam się delikatnie urażona tym ,,tylko".
– Nie, nikogo, po prostu... Dopiero co przebiegał tędy Wylan i wpadł na mnie. Wyglądał na dosyć... załamanego.
Cóż, kiedy wybiegał z wieży Gryffindoru, zdecydowanie był załamany. A po wpadnięciu na Zuko, którego blizna w słabym świetle księżyca wyglądała jeszcze bardziej przerażająco niż zazwyczaj i nadawała mu nieco złowrogiego wyglądu, był zapewne również przestraszony. Oczyma wyobraźni widziałam go, jak odbiega w kierunku swojego dormitorium, płacząc dwukrotnie głośniej niż wcześniej. Biedny Wylan.
– Wracacie z imprezy? – zapytał nas Zuko po chwili niezręcznego milczenia, jako że głupio było nam odejść w swoją stronę, kiedy już tak tu przed sobą stanęliśmy.
– Tak – powiedziałam. – Okropna dzicz, nie da się tam wytrzymać. Ty, rozumiem, uciekłeś, jeszcze za nim się rozpoczęła?
– Może nie uciekłem, tylko... Nie przepadam zbytnio za takimi spotkaniami.
– W sumie słusznie – stwierdziłam. – Mogę cię zapewnić, że to była dobra decyzja. Horda pijanej młodzieży to niezbyt przyjemny widok.
– Nie wyglądali, jakby mieli za chwilę skończyć? – chyba właśnie zrozumiałam, czemu tak krążył wokół wejścia – czekał na odpowiedni moment, żeby przemknąć przez pokój wspólny i pójść spać. Jak ja się cieszę, że mój dom jest bardziej cywilizowany i nikt nie urządza tam takich eventów.
– Raczej nie – powiedziałam zgodnie z prawdą.
– Dobranoc, w każdym razie.
– Dobranoc.
– Dobranoc – pożegnał się Simon i odwrócił się, by wraz ze mną udać się w końcu do tej łazienki. To był męczący wieczór, zasłużyliśmy na długą kąpiel.

CZYTASZ
Ułańska Fantazja
FanfictionHistoria szalonych uczniów Hogwartu, którzy sami sprowadzają na siebie kłopoty, a potem muszą jakoś przeżyć. //większość postaci oraz uniwersum nie należą do mnie ///podziękowania za śliczną okładkę dla @callenreese-