𝒪𝒽𝒽... 𝒟𝓇𝒶𝒸𝑜

219 13 0
                                    

Tego dnia wcześnie wstałam, chciałam jak najszybciej zobaczyć się z przyjacielem. Ubrałam mundurek szkolny i szatę, bo gdyby się nie zjawił udałabym się prosto na śniadanie. Włosy wyjątkowo związałam w luźne warkocze, wyjmując dwa przednie pasma tak by opadały na twarz. Gdy opuszczałam dormitorium moje współlokatorki pogrążone były w głębokim śnie, a ja starałam się ich nie obudzić, nie chciałam im dawać kolejnych powodów do dokuczania mi. Udało mi się przejść do korytarza szkolnego nie napotykając na swojej drodze żadnego z uczniów i czym prędzej ruszyłam do sowiarni.

Na miejscu nikogo nie zastałam, ale postanowiłam poczekać jeszcze chwilę, w końcu było bardzo wcześnie i mógł dopiero wstać. Po kilkunastu minutach miałam dość czekania i chciałam już odejść, jednak zza zakrętu wyłonił się blondyn z którym miałam się spotkać. Stres mnie pokonał i odruchowo odwróciłam się plecami do chłopaka - Vivian? Chciałaś się spotkać, więc jestem. - Miło jest znów słyszeć twój głos... Draco... czy to, że jestem w Hufflepuff coś zmienia? - złapał mnie za rękę - Oczywiście, że nie! Tiara musiała się pomylić to w końcu tylko głupia czapka. Nie masz pojęcia jak się cieszę, że znów ze mną rozmawiasz. - Naprawdę tak myślisz? - No tak, przecież jesteśmy przyjaciółmi, a to sprawia, że nawet ci durnowaci Puchoni zyskują. - zaśmiałam się i przytuliłam Malfoy'a, nic się nie zmieniło odkąd przybyliśmy do Hogwartu, dalej uważał się za najlepszego, ale było w tym coś uroczego.

Staliśmy jeszcze chwilę śmiejąc się z historii które nam się przytrafiły - Draco, a jacy są Gryfoni? Macie z nimi większość lekcji prawda? - zapytałam gdy ruszyliśmy na śniadanie - Okropni,  zwłaszcza ta szlama Granger i ten rudy zdrajca krwi Weasley, ale z nich wszystkich najgorszy jest Potter, zachowuje się jakby był królem szkoły, jeszcze oberwie - zdziwiło mnie to, wydawało mi się, że Harry jest naprawdę w porządku, w dodatku dziewczyny z pokoju strasznie się nim zachwycały - Nie powinieneś się nim przejmować, jeśli tak cię denerwuje to zwyczajnie go unikaj - poradziłam chłopakowi, niestety nie jest on typem który odpuszcza - On jest wszędzie, w dodatku mnie upokorzył w obecności Crabbe'a i Goyle'a! - Ale jak to? - W pociągu ten rudy pajac zaśmiał się z mojego imienia, a przecież nie mogę pozwolić by taki biedak mnie obrażał, to sprowadziłem go do parteru, ale ten cały Potter musiał pokazać jaki to szlachetny nie jest i nie podał mi dłoni, broniąc go, rozumiesz to?! Jeszcze paskudny szczur tego zdrajcy krwi ugh...- tłumaczył praktycznie krzycząc - Draco, ale nie uważasz, że przesadziłeś? Nie możesz przecież naśmiewać się z czyjejś  sytuacji rodzinnej czy finansowej... Poza tym, do końca nie wiadomo jakiej jestem krwi, może też pochodzę z rodziny mugoli? - Na pewno nie! Snape nigdy nie wychowywał by szlamy, on się szanuje! - powoli zaczynał mnie drażnić, ale nie chciałam ryzykować utraty przyjaciela, chwilę po tym jak go odzyskałam, więc szybko ucięłam temat.

Gdy dotarliśmy do wielkiej sali rozdzieliliśmy się, a każde poszło do swojego stolika. Jak zawsze usiadłam obok starszego kolegi - No witam, widzę, że z Malfoyem już w porządku? - Niby tak, ale strasznie denerwuje mnie jego podejście do życia - pożaliłam się podpierając głowę pięścią - Mogłabyś trochę jaśniej? - Ciągle atakuje innych, dyskryminuje dzieci mugoli oraz biedniejszych od niego, zwłaszcza tych tolerancyjnych. Już w drodze do szkoły obrażał najmłodszego z Weasleyów, bo starsi mieli by to zapewne gdzieś, a przed przedziałem popchnął dziewczynę , tylko dlatego, że jest ''szlamą''i według jego rodziny nie ma prawa do nauki w Hogwarcie... - z każdym słowem byłam coraz bardziej zdenerwowana - Spokojnie, ważne, że masz swoje zdanie, zresztą takie samo jak ja - uśmiechnęłam się do Cedrika i sięgnęłam po sok z dyni, zwykle jadłam normalne śniadanie, ale wtedy nie miałam chęci - Nie zjesz nic? - chłopak się zmartwił - Nie mam ochoty... - Proszę cię chociaż jedną - podsunął mi tacę z grzankami, a ja dla świętego spokoju poczęstowałam się. Milczeliśmy przez chwilę - Powiedz jak ci idzie nauka? - próbował rozpocząć jakiś temat - Bardzo dobrze zwłaszcza opieka nad magicznymi stworzeniami i eliksiry, no i dzięki tobie poradziłam sobie z transmutacją - usłyszałam śmiech - ooo akurat z ELIKSIRÓW dobrze idzie córce PROFESORA SNAPE'A - powiedziała dziewczyna siedząca naprzeciwko, zabolało mnie to. Niby zwykła zaczepka, powinnam ją olać jak inne, ale zarzucenie mi, że mam dobre oceny tylko dlatego, że ojciec mnie faworyzuje mnie uderzyło. Po policzkach spłynęły mi łzy, wstałam z miejsca i uciekłam z sali.

𝓟𝓪𝓷𝓷𝓪 𝓢𝓷𝓪𝓹𝓮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz