Jej ostatnie zatrzymanie

1.5K 106 15
                                    

Nigdy nie czuł się tak źle po szlabanie z tą kobietą, ale to było po prostu śmieszne.

Z każdym dniem Harry czuł się coraz gorzej.  Teraz, pod koniec tygodnia, jego het ha ciągle pulsowała.  Potrzebował całej swojej energii, aby nie zanieść się kaszlem.  Kiedy wiedzieć, nikt go nie słyszy, pozwalał sobie na to.  Straszna umiejętności, której nauczył się na własną skórze od Dursleyów, historie od wuja Vernona.

Potrafił bardzo dobrze się ukryć.  Unikał zwracania na siebie uwagi, bez przyczyny na to, jak bardzo paliły go płuca i gardło.  Wokół Snape'a był jak najbardziej przyjemny, ale nie zajmował się jużem Lily, zwyczajnie brakowało tematów energii.  Musiał to zostawić na inny dzień.

To było między nim a nią.

Ale tym razem coś było inaczej.

Harry nie był pewien, dlaczego nikomu nie powiedział.  Przetrwał cały tydzień, nie wspominając o tym nikomu.  W końcu sensie nie był pewien, dlaczego Snape jeszcze o tym nie wiedzieć, w końcu mężczyzna wydawał się wiedzieć wszystko.  Może wiedzieć, ale nic o tym nie powiedział?  A może nie zna i znowu byłby wściekły na Harry'ego za to, że dostał szlaban z ropuchą.

Cokolwiek to było, kobiecie zawsze udało się znaleźć Harry'ego w idealnym momencie w idealnym miejscu, to znaczy idealne dla niej.  Harry mógł przeżyć całe pięć wcieleń, nie widząc Umbridge.  Niestety, nie miał szczęścia.

Za każdym razem, gdy wchodził do klasy, którą dla niego przygotowała, brzmiało na tak, wykorzystywała czas ze swojego 'napiętego' harmonogramu, aby spędzić go z nim.  Jakby rany rany jego dłoni były z dobroci jej serca.  Po czwartym dniu szlabanu ręka Harry'ego nie przestawała krwawić.  Musiał owinąć ją bandaż, upewniając się, że jego rękawy są dłuższe niż zwykle, żeby ukryć abonament.  Wyryte tam słowa wybory wbijać się w jego umysł.

Nie wolno mi kłamać.

Och, ale kłamał.  Ilekroć pytała, czy rozumie jej lekcję, rozumie jej uzasadnienie dla jej „dyscypliny”, Harry kiwał głową i odpowiadał swoim doskonale uległym tonem.

- Tak, pani profesor.  Rozumiem.

Co to było za kłamstwo.

Nie, o nie rozumiał.  Nie, nie mógł zrozumieć, dlaczego padł jej ofiarą.  Tak, wiedzieć, że sprawka Ministerstwa, ale szczerze mówiąc nie mógł zrozumieć, dlaczego Umbridge szczególnie skupiała się na nim.  To było tak, jakby naprawdę wierzyła, że ​​wyświadcza mu przysługę, jakby robiła mu pierwszą strzał, którą wydrapał na grzbiecie dłoni.

Snape byłby nim tak rozczarowany, gdyby wiedzieć, że Harry dostał tyle szlabanów.  A jeśli byłby tak niezadowolony z Harry'ego, że przestałby mu pomagać w jego zajęciach?  A co jeśli odwoła staż?  Jedyna rzecz, jakiej chciał Harry, zniknęłaby.  Jedyna rzecz, przy której Harry czuł podekscytowanie i którą się pasjonował, oprócz Quidditchu, został wyrwana z jego snów.

Miał coś, do czego mógł dążyć, miał nad czym pracować.  Miał przed sobą przyszłość.

Nie mógł teraz ryzykować.

W ten sposób sam dźwigał ciężar.  Trzymał zamknięte.  Kiwał głową w oczekiwaniu, udzielał ustnych odpowiedzi, kiedy oczekiwano, ale w swoim sercu nigdy nie poddał.  Nigdy nie ustąpiłby tej kobiecie.  Jednak do piątku, kiedy Umbridge wymyśliła kolejną wymówkę, o dać mu kolejny tydzień szlabanu, prawie płakał, naprawdę, prawie płakał.  Ale się powstrzymał.

Dochodziło w niego wyczerpanie.  Może to utrata krwi, Harry nie był pewien.  Ten duży ciężar pracy, który podjął, również stawał się coraz trudniejszy.  Gdyby nie ta sprawa, byłby w stanie za tym nadążyć.  W piątek rano zrobiło się tak źle, że Harry nie chciał nawet wstawać z łóżka.  Jego skóra była przegrzana, klatka piersiowa uniosła się z bólu, a głowa dziwnie łomotała z nowo odkrytą falą mdłości.

Jeden z tych dni | Harry Potter Severitus TłumaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz