Rozdział XXXI

452 50 1
                                    


- Chciałbym zobaczyć twoje mieszkanie w Nowym Jorku. - wyznał niespodziewanie Ciel, gdy pewnego pięknego poranka siedzieli razem przy stole, jedząc śniadanie.

- Moje mieszkanie? - brunet uniósł wzrok znad kawy, kierując go na swojego towarzysza.

- Mhm. - mruknął młody Phantomhive, kontynuując słodzenie herbaty.

- Wiesz, myślałem nad tym, czy nie przeprowadzić się na stałe do Las Vegas. Myślę, że wolałbyś mieszkać w jakimś znajomym miejscu. A może Anglia? - zapytał, uważnie obserwując postawę chłopaka, który tak jak ostatnio uśmiechnął się z rozbawieniem.

- Jak zawsze, zamiast zapytać, snujesz domysły. - posmarował grzankę dżemem. - Nieważne, gdzie będę mieszkał, ważne, że z tobą. Nie zrobi mi różnicy, czy będzie to Vegas, Nowy Jork, czy Anglia. Chociaż przyznam, że wolałbym tu mimo wszystko na stałe nie wracać. Ten czas mi wystarczy. Z chęcią jednak poznam Nowy Jork, to podobno piękne miasto. Od zawsze ciekawiło mnie, jak naprawdę wygląda.

- Czyli jednak chciałbyś tam mieszkać? - mężczyzna musiał przyznać, że trochę się zdziwił.

Sebastian z uwagi na chłopaka był gotowy do przeprowadzki. Sądził, że nastolatek o wiele lepiej będzie się czuć w miejscu, które jest mu znane. Myślał, że być może Ciel będzie chciał nawet wrócić do swojego rodzinnego kraju. Z drugiej jednak strony mógł się domyślić, że Anglia stanowiła dla niego ogrom złych wspomnień i lepiej było się od niej odciąć.

- Chcę zamieszkać z tobą w Nowym Jorku. I poznać przy tym lepiej ciebie i twoje dotychczasowe życie. Wiesz, już taki kawał czasu tu siedzimy. Przeglądamy papiery o mojej rodzinie i przodkach, chodzimy po miejscach, które znałem, zagłębiamy się w zwyczaje Londynu. Ty wiesz o mnie tak dużo, a ja o tobie prawie nic. - wyznał, co stanowiło dla mężczyzny kolejne zaskoczenie.

Czyli Ciel chciał go lepiej poznać. Tyle że przecież sporo rozmawiali, dzielili się swoimi spostrzeżeniami i myślami, Sebastian zdradził mu naprawdę dużo. Chyba jeszcze nikt nie zbliżył się do niego na tyle, aby usłyszeć tak dużo faktów z jego życia. Mężczyzna jedynie szerokim łukiem omijał swoją przeszłość, niezbyt udane dzieciństwo i nastoletnie lata, kiedy to błąkał się po świecie w poszukiwaniu swojego miejsca. Nie chciał o tym opowiadać, wolał zachować twarz beztroskiego człowieka, dla którego jedyną życiową troską było to, jak spędzi kolejny dzień i na co wyda pieniądze. Myślał, że dobrze będzie, jeśli zatai trochę ze swojej przeszłości.

- Wiesz, w ostatnim czasie bardzo mnie to martwi. - Ciel kontynuował, biorąc przy tym gryza grzanki ze słodkim dżemem, który popił jeszcze słodszą herbatą. - Mimo, że spędzamy ze sobą tyle czasu, mam wrażenie, że tak naprawdę cię nie znam. Nie chcesz pokazać mi się z innej strony, ani odsłonić przede mną nic z tego, jak kiedyś żyłeś. Nie czuję, że jesteś ze mną w pełni szczery i otwarty. Martwię się, że pewnego dnia zaczniemy się przez to od siebie oddalać.

Spowiedział się z tego, co mu leżało na sercu, nie posyłając w stronę Sebastiana ani jednego spojrzenia. Naprawdę się martwił i poświęcił sporo czasu na rozmyślanie, które doprowadziło go do tego, według niego dość przerażającego, wniosku. Ostatnim, czego chciał to osłabienie relacji z Sebastianem. Byłoby mu z tym naprawdę ciężko.
Brunet tymczasem wsłuchiwał się w jego słowa i powoli docierało do niego, że plan na ukrycie swojej niezbyt dobrej przeszłości nie ma prawa bytu. Ciel miał rację, on odsłonił się przed nim całkowicie i obnażył z wielu przykrych rzeczy, wykazując się naprawdę dużymi pokładami zaufania. Mężczyzna tymczasem nie odwdzięczył mu się za to, skrywając ogrom niewygodnych faktów.

- Przepraszam, Ciel, masz rację. - przyznał, cicho wzdychając. -Nie lubię mówić o sobie ani o swojej przeszłości, ponieważ nie są to historie warte opowiedzenia ani wysłuchania. Źle się działo w moim życiu i chciałbym, aby pozostało to jedynie w mojej pamięci. Wiesz, ja martwię się o to, żebyś nie zaczął mnie inaczej postrzegać. Poznałeś mnie jako człowieka radosnego i bezproblemowego, czyli takiego, jakim od zawsze chciałem być. Pewnie moja odpowiedź cię nie usatysfakcjonuje, jednak w tym momencie obiecuję ci, że w swoim czasie powiem ci wszystko, co będziesz chciał wiedzieć.

Wierzył, że dotrzyma złożonej chwilę temu obietnicy. Jeszcze nie teraz, ale kiedyś odwdzięczy się chłopakowi i wyzna wszystko. Wiedział, że jest to potrzebne, aby mogli dalej iść przed siebie. W sumie już teraz myślał, że to jest właśnie to, czego chce i potrzebuje. Chciał być z chłopakiem jak najbliżej i dzielić się z nim każdą chwilą, zarówno tą dobrą, jak i złą. Wszystkimi, jakie mu jeszcze w życiu pozostały.

- Trzymam cię za słowo, Sebastianie. - odpowiedział z uśmiechem, bardziej dosładzając herbatę.

***

- Brawo, brawo, w końcu zgadłeś. - chichotał Undertaker, niezwykle ucieszony słowami swojego gościa.

Jednocześnie ''w nagrodę'' wepchnął Sebastianowi do ust ciastko, po czym sam zjadł jedno, rozkoszując się znajomym, słodkim smakiem.
Brunet powiedział mu, do jakich wniosków doszedł w kwestii problemu jego i Ciela. Zwierzył się, że wie już, że wypadałoby trochę wydorośleć. Adrian tymczasem mógł mu wreszcie przyklasnąć i stwierdzić, że jest dumny z postępów. Sebastian może nie był jakoś bardzo zdziecinniały, jednak bał się odpowiedzialności i raczej jej unikał. Żeby odpowiednio zaopiekować się swoim nowym towarzyszem, musiał zachować się jak prawdziwy dorosły i wziąć na siebie ciężar z tym związany.

- A o co chodzi z Cielem? - zapytał po tym, jak zjadł ciastko, które dostał od grabarza. Czuł, że to coś, czemu nie mógł się sprzeciwić.

- Tego już on musi się domyślić. - zachichotał białowłosy, zagadkowy jak zawsze. - Ale z ciebie jestem dumny, dziecię, jednak nie jesteś taki tępy.

- Ja nigdy nie byłem tępy. - prychnął mężczyzna, krzyżując ręce na piersi.

I na ten gest grabarz zareagował chichotem, bo przecież zdenerwowani ludzie byli tacy zabawni!
W jego zielonych oczach zatańczyła radosna iskierka, a palce z długimi paznokciami pomalowanymi na czarno zastukały o blat starego, zakurzonego biurka. Za oknem zaczął powoli zapadać zmrok, przez co mężczyzna zapalił lampkę, która wyglądała na jeszcze starszą niż biurko. Dzięki temu pomieszczenie omiótł promień przyjemnego, odganiającego ciemność światła.

- W to nie wątpię, Sebastianie. - grabarz pokazał w uśmiechu dwa rzędy równych, bielutkich zębów, a następnie wziął ze słoiczka obok ciastko-kostkę i ugryzł kawałek, podsuwając następnie słoik pod nos Sebastiana, aby i on się poczęstował.

Sebastian niechętnie, aczkolwiek bardzo posłusznie wziął słodycz, nie spuszczając przy tym wzroku z mężczyzny, który mimo, że trochę mu już znany, wciąż pozostawał tajemniczą osobą. Nieco zwariowany grabarz, czując na sobie czujny wzrok krwistoczerwonych tęczówek, zaśmiał się śmiechem, wydawać by się mogło, pozbawionym zmartwień i zobowiązań.

- Idź już, Sebastianie.


Witam moje jelonki! Sebastian w końcu doszedł do tego, że nie może być takim dzieciakiem, teraz jeszcze tylko Ciel. Najlepsze, że sprawdzałam tę książkę niecały miesiąc temu, a już prawie nic z niej nie pamiętam, więc prawdopodobnie nie będzie trzymać się kupy, ale cóż. Jakoś się uczyć pisania trzeba, może następnym razem będzie lepiej.

PS z czasu sprawdzania: Uczę się i uczę tego pisania i coś nie wychodzi xD

POKER FACE || SEBACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz