Ładowałam swoją torbę do bagażnika samochodu Jacoba, słuchając trajkoczącą nad uchem Natalie, jak mam wytrzymać z nią półtorej godziny w jednym aucie?
Dziewczynie udało się wczoraj załatwić spontaniczny wyjazd nad jezioro.
Pogoda była paskudna, czarne chmury kłębiły się złowieszczo nad naszymi głowami.
Poczułam zimną krople deszczu na nosie. Spojrzałam w górę.-Świętna pogoda, aby wybrać się nad jezioro. - Odezwałam się, przerywając dziewczynie monolog.
-Ja widzę w tym same plusy, będzie to wyjazd integracyjny. - zaświergotała upychając torbę z poszewkami kołdry. Zaśmiałam się. Natalie we wszystkim widziała plusy. Istna optymistka.
-I kto twoim zdaniem ma się integrować z kim? - uniosłam brwi w oczekiwaniu na odpowiedź.
-Ty ze swoimi braćmi.
-Ile razy mam Ci mówić, że nie łączą nas więzy krwi? Nie wyszli z łona mojej matki.
-Fuu, obrzydliwe. Po co to w ogóle powiedziałaś? - Natalie zrobiła z kwaszoną minę.
-Przepraszam, ale ktoś w końcu musiał Cię uświadomić, że dzieci nie biorą się z kapusty. - zażartowałam, zamykając klapę bagażnika.
-No przecież wiem durna, przynosi je bocian. - uśmiechnęła się szeroko.
-Spakowałyście się w końcu? - usłyszeliśmy zirytowany głos Jacoba.
-Tak i to bez twojej pomocy. - wypomniałam.
-Mamy równouprawnienie prawda? Dlaczego sądziłyście, że będę taszczył wasze torby? - chłopak kręcił karabińczykiem od kluczy wokół palca.
-Dupek wrócił. - powiedziałam szeptem do Natalie, na co ona się zaśmiała.
-Co powiedziałaś? - wysyczał Jacob mrużąc oczy, aż pojawiła się na jego czole mała zmarszczka.
-Nic, czego byś już nie wiedział. - odparłam, wymijając go. Natalie posłała mu swój szeroki uśmiech i wsiadła za mną na tylne siedzienie jego samochodu. Chłopak przewrócił oczami, krzyknął na Taylora i usiadł na miejscu kierowcy.
Po chwili dołączył do nas również Taylor, z początku chciał zasiąść na miejscu obok Natalie, ale szybko zamknęłam drzwi, aby nie mógł wejść.
Taylor zajął miejsce z przodu, po czym oglądnął się za siebie.
-Dlaczego to zrobiłaś? - zwrócił się do mnie oburzony.
-Tutaj nie ma miejsca. - wzruszyłam ramionami.
-Zmieściłbym się. - odparł pochmurnie.
-Daj spokój, swoją gadkę na podryw zostaw na kogoś, kto się na nią nabierze. - wypaliłam z uśmiechem na ustach.
-Wcale nie miałem zamiary nikogo podrywać. - odparł urażony.
-Jasne. - wypowiedziałyśmy równocześnie z Natalie. Roześmiałyśmy się. Jacob podgłośnił muzykę z radia, kończąc tym samym naszą rozmowę z Taylorem.
Był wczesny ranek, więc nim się obejrzałam zasnęłam wraz z Natalie.Obudził nas ból, gdy uderzyłyśmy bezwarunkowo w szyby na których spoczywały nasze głowy.
Dojechaliśmy na miejsce...
Podążaliśmy wyboistą drogą przez las, mimo, że Jacob miał SUV-a, dało się odczuć korzenie porastające drogę.
-Pobudka! - powiedział Taylor.
-Trudno spać, gdy głowa nieustannie wali w okno. - odparłam.
-Nie narzekaj, całą drogę przespałaś, a ja musiałem nieustanie wysłuchiwać niemających końca historii Jacoba. - spojrzałam na milczącego kierowcę. Jacob był mało mówny, także zapewne przez całą drogę nie rozmawiali za wiele.
Natalie także wstała, przeciągnęła się lekko wyciągając ręce w górę.
-Szybko dojechaliśmy. - powiedziała zaspanym głosem.
-Całą drogę przespałyśmy. - powiedziałam, patrząc na telefon.
-Jacob twoje Auto jest niesamowicie wygodne. - pochwaliła jeszcze zaspanym głosem. Chłopak w odpowiedzi burknął coś nie zrozumiale.
Po dłuższej chwili zajechaliśmy pod domek, który okazał się zdecydowanie o wiele mniejszy niż to sobie wyobrażałam.
-I jak? - pyta Natalie widząc moją minę.
-Yy jest mniejszy niż myślałam, że będzie. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-A czego się spodziewałaś, nie jesteśmy w Hamptons.
-Pomieścimy się tutaj wszyscy? -
-Pewnie! Są przecież trzy pokoje. - powiedziała uśmiechnięta. Taylor prędko wyskoczył z auta witając się z Maxem i jakimś chłopakiem. Jacob poszedł w ślad za bratem. Uśmiechnięty rozmawiał wesoło z chłopakami.
-Kto to jest? - zapytałam, zbierając swoje rzeczy do plecaka. Natalie uśmiechnęła się wesoło.
-Zapomniałam, że jeszcze nie poznałaś mojego brata. To jest
Nate. - mogłabym się domyśleć miał podobny kolor włosów do siostry i nazywał się również podobnie.
-Chodź, przedstawię Ci go. - wysiadłyśmy z auta, dziewczyna ruszyła do reszty, nie czekając na mnie. Wygramoliłam się z samochodu i podeszłam do nich.
CZYTASZ
Gra Pozorów
RomantikDziewczyna po stracie matki, przeprowadza się do ojca, który ma drugą rodzinę, piękną i poukładaną. Idealną żonę i idealnych synów. Planuję tam zostać tylko tyle, ile musi, nie planuje tam zapuścic korzeni... Twierdzi, że nie pasuje do idealnie wykr...