Tusz i zielone ledy

1.7K 50 45
                                    

Szatynka wpadła do swojego biura i trzasnęła mocno drzwiami. Nerwowym chodem podeszła do kredensu pod ścianą, wyjęła butelkę goblińskiego rumu i nalała prawie pół szklanki. Tylko chwilę zajęło jej wypicie całości, co poskutkowało skrzywieniem twarzy oraz nagłym żarem, który rozlał się po jej przełyku i żołądku.

Wszystko przez ten cholerny budzik! Nagle postanowił się zbuntować i nie zadzwonił, przez co obudziła się już na wstępie spóźniona do pracy. Nie dało się nie zauważyć, że zbierała się w biegu. Zapomniała paska do spodni, sznurówki botków były rozwiązane, a ostatnie dwa guziczki zwiewnej bluzki nieprzyzwoicie rozpięte. Nie wspominając o tym, że pomalowała rzęsy tylko w jednym oku, o czym uświadomiła ją dopiero jakaś kobieta w windzie. Zapomniała notatnika z pytaniami, a aparat, który zawsze miała przy sobie, znajdował się nie wiadomo gdzie.

Wpadła do studia kilka sekund przed tym, zanim materiał zaczął lecieć na żywo. Zdążyła się przywitać, zapowiedzieć gościa i dopiero wzrok Ragnora Greena uświadomił ją, że zapomniała o najważniejszym.

Paskudna blizna była opuchnięta i mocno zaczerwieniona, odznaczała się na jej skórze tak mocno i wyraźnie, że wszyscy skupili wzrok tylko na niej. No tak, przecież ukrywała ją od samego początku, to musiał być szok. Czując napięcie i presję, która wzrastała z każdą sekundą, wstała i szybkim krokiem wyszła ze studia. Odpuściła ważny wywiad i miała gdzieś, co powie na to jej szef. Była wściekła na siebie jak i na cały świat.

Usiadła na fotelu przy biurku i odchyliła głowę w tył. Jak mogła zapomnieć o czymś tak ważnym i istotnym? Nie mogła sobie wybaczyć takiego zaniedbania.

Hermiona ukrywała tę straszną pamiątkę na wszelkie sposoby. Z początku próbowała radzić się lekarzy i szukała zaklęć, które pomogłyby usunąć okropny napis. Potem udała się do znanej specjalistki w Indiach, jednak i ta jej nie pomogła. Tylko osoba, która wyrządziła jej tę krzywdę, mogła sprawić, że ta zniknie. Odwiedziła nawet Narcyzę Malfoy na chwilę przed jej śmiercią, ale ta tylko potwierdziła najgorsze obawy szatynki. Bellatriks Lestrange dobrze wiedziała, co robi. Pozostawiła ślad nie tylko na psychice byłej gryfonki, ale i na ciele.

Nie pozwalało jej to normalnie funkcjonować. Starała się, naprawdę się starała zaakceptować to. Miała gdzieś, że napis głosi prawdę. W końcu była córką mugoli. Ale równocześnie była świetną czarownicą i nikt, NIKT nie mógł jej tego odebrać. Ta blizna była plamą na jej poczuciu własnej wartości. Nie umiała tego inaczej wytłumaczyć.

Dopiero w jakiejś starej księdze medycznej wyczytała zaklęcie, które działało jak mgła, tuszując przed oczami innych różne niedoskonałości. Niegdyś czarownice i czarownicy używali go najczęściej do zakrywania niechcianych śladów zdrady. Malinki tu i tam, zadrapania, a nawet ciąża we wczesnych fazach.

Tak długo jej się udawało... Dalej szukała jakiegoś innego rozwiązania, gdyż obecne nie należało do najprzyjemniejszych. Zaklęcie było bolesne. W końcu jakoś trzeba było zapłacić za zdradę, nie mogła ona ujść płazem. Z każdym kolejnym użyciem stawało się to bardziej uciążliwe. Skóra nie miała czasu odpocząć, a znów była poddawana silnemu zaklęciu. Szatynka nie wychodziła bez niego z domu, chyba że w długim rękawie.

Teraz wszystko się wydało. Najpóźniej nazajutrz cały magiczny świat będzie o tym pisał. A Hermiona nie była na to przygotowana. To ona pisała o innych. Jako dziennikarka miała na swoim koncie dziesiątki artykułów, z których była mniej lub bardziej dumna. Co miała powiedzieć, bywało różnie. Lubiła to robić, ale już niekoniecznie znajdować się po tej drugiej stronie, jako bohater danego opisu.

Dramione • MiniaturkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz