XXXVI

26 2 0
                                    

Drzwi do wielkiej sali były już zamknięte. Świetnie. Co mam teraz zrobić?

- Też się spóźniłaś?- Nagle znikąd zjawił się Hagrid

- Hagrid! Ratujesz mnie! Możemy jeszcze jakoś wejść?

-  Jasne, zrobimy wielkie wejście!

Hagrid otworzył z hukiem drzwi, cała sala nagle przeniosła spojrzenia na nas. Ku mojemu zdziwieniu w środku znajdowali się tylko uczniowie, a może uldze?

- A chciałem zrobić wielkie wejście!

Widziałem, że moi przyjaciele spojrzeli na mnie, po czym na siebie. Przy stole brakowało Harrego. Wzrokiem na sali brakowało również Cedrica, nie widziałam go od wczoraj.

- Hej, jak tam?

- Hej... dobrze,  spóźniłaś się.

- No i co z tego? Nie zaczęło się nawet.

- Nie zaczęło, bo podobno Bellatrix była w Hogsmeade! Gdzie się podziewałaś?

- Trochę tu, trochę tam.

- Zaczyna się!- Krzyknęła Ginnie

Przed drzwi nauczycielskie przeszli wszyscy nauczyciele, na czele z Dumbeldorem.

- Drodzy uczniowie. Proszę serdecznie powitać naszych gości!

Najpierw do sali wbiegły piękne francuski, każda ubrana w niebieską krótką sukienkę. Każda miała długie blond włosy, a przednie włosy spięte z tyłu i upięte kokardą w kolorze sukienki. Za nimi weszła kobieta o conajmniej 2 metrach, ubrana w długie futro. Dumbeldore zszedł z podium i ucałował rękę kobiety.

Następnie do sali weszli Belgijczycy, którzy zrobili pokaz ognia. Każdy z nich natomiast był wysoki, przystojny i dobrze zbudowany.  Byli ubrani jak żołnierze, ale dodatkowo każdy z nich miał kamizelkę. Dyrektor wyglądał bardzo groźnie i porządnie uścisnął dłoń Albusa. Ten na to lekko zmięknął,  z uwagi na wiek.

Aż w końcu przyszła kolej na nowojorską szkołę. Oczywiście weszli w szeregu, jednak sparowanym, od najniższego najwyższego. Dziewczyny miały podkolanówki, spódniczki, koszulę i na to sweterki. Chłopacy spodnie, koszulę i sweterki. Wszystko czarnobiałe. Oczywiście, że ojciec wybrał samą elitę. Dzieci wszystkich z ministerstwa. Najgorsi z najgorszych, ale również najlepsi. Sam ojciec szedł na końcu, ubrany w czarnobiały garnitur. Nie wyglądali w ogóle magicznie.  Również przywitali się uściskiem dłoni z Dumbeldorem.

- A więc to twój ojciec?- zapytał cicho Ron, na co kiwnęłam głową w potwierdzeniu.

- Dobrze, a teraz proszę, aby każdy kandydat wyszedł poza szereg.

- Cedric Diggory oraz Harry Potter!

Chłopacy wyszli zza głównych drzwi, Harry rzucił spojrzenie w moją stronę, a ja w jego szukając odpowiedzi.

- Wiktor Krum!

Na jego nazwisko kilka dziewczyn głośno westchnęło. W końcu grał w światowej lidze Quidditcha.

-Fleur Delacour!

Przepiękna blondynka, najładniejsza z wszystkich dziewczyn.

- A teraz nazwisko, którego jeszcze nie znamy! Olivier Picquery!

- Oczywiście- wyszeptałam

- Znasz go?

- Aż za dobrze. To syn przewodniczącej magicznego kongresu Stanów Zjednoczonych. To najbardziej zadufany, zakochany w sobie...

Magiczne zaklęcia i jak ich używaćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz