Drzwi do wielkiej sali były już zamknięte. Świetnie. Co mam teraz zrobić?
- Też się spóźniłaś?- Nagle znikąd zjawił się Hagrid
- Hagrid! Ratujesz mnie! Możemy jeszcze jakoś wejść?
- Jasne, zrobimy wielkie wejście!
Hagrid otworzył z hukiem drzwi, cała sala nagle przeniosła spojrzenia na nas. Ku mojemu zdziwieniu w środku znajdowali się tylko uczniowie, a może uldze?
- A chciałem zrobić wielkie wejście!
Widziałem, że moi przyjaciele spojrzeli na mnie, po czym na siebie. Przy stole brakowało Harrego. Wzrokiem na sali brakowało również Cedrica, nie widziałam go od wczoraj.
- Hej, jak tam?
- Hej... dobrze, spóźniłaś się.
- No i co z tego? Nie zaczęło się nawet.
- Nie zaczęło, bo podobno Bellatrix była w Hogsmeade! Gdzie się podziewałaś?
- Trochę tu, trochę tam.
- Zaczyna się!- Krzyknęła Ginnie
Przed drzwi nauczycielskie przeszli wszyscy nauczyciele, na czele z Dumbeldorem.
- Drodzy uczniowie. Proszę serdecznie powitać naszych gości!
Najpierw do sali wbiegły piękne francuski, każda ubrana w niebieską krótką sukienkę. Każda miała długie blond włosy, a przednie włosy spięte z tyłu i upięte kokardą w kolorze sukienki. Za nimi weszła kobieta o conajmniej 2 metrach, ubrana w długie futro. Dumbeldore zszedł z podium i ucałował rękę kobiety.
Następnie do sali weszli Belgijczycy, którzy zrobili pokaz ognia. Każdy z nich natomiast był wysoki, przystojny i dobrze zbudowany. Byli ubrani jak żołnierze, ale dodatkowo każdy z nich miał kamizelkę. Dyrektor wyglądał bardzo groźnie i porządnie uścisnął dłoń Albusa. Ten na to lekko zmięknął, z uwagi na wiek.
Aż w końcu przyszła kolej na nowojorską szkołę. Oczywiście weszli w szeregu, jednak sparowanym, od najniższego najwyższego. Dziewczyny miały podkolanówki, spódniczki, koszulę i na to sweterki. Chłopacy spodnie, koszulę i sweterki. Wszystko czarnobiałe. Oczywiście, że ojciec wybrał samą elitę. Dzieci wszystkich z ministerstwa. Najgorsi z najgorszych, ale również najlepsi. Sam ojciec szedł na końcu, ubrany w czarnobiały garnitur. Nie wyglądali w ogóle magicznie. Również przywitali się uściskiem dłoni z Dumbeldorem.
- A więc to twój ojciec?- zapytał cicho Ron, na co kiwnęłam głową w potwierdzeniu.
- Dobrze, a teraz proszę, aby każdy kandydat wyszedł poza szereg.
- Cedric Diggory oraz Harry Potter!
Chłopacy wyszli zza głównych drzwi, Harry rzucił spojrzenie w moją stronę, a ja w jego szukając odpowiedzi.
- Wiktor Krum!
Na jego nazwisko kilka dziewczyn głośno westchnęło. W końcu grał w światowej lidze Quidditcha.
-Fleur Delacour!
Przepiękna blondynka, najładniejsza z wszystkich dziewczyn.
- A teraz nazwisko, którego jeszcze nie znamy! Olivier Picquery!
- Oczywiście- wyszeptałam
- Znasz go?
- Aż za dobrze. To syn przewodniczącej magicznego kongresu Stanów Zjednoczonych. To najbardziej zadufany, zakochany w sobie...
CZYTASZ
Magiczne zaklęcia i jak ich używać
FanfictionJak Amerykanka poradzi sobie w szkole magii i zaklęć w Anglii? Jak poradzi sobie ze swoim przeznaczeniem i przeszkodami, które na nią czekają ? Przekonajcie się...