Jungkook siedział przed salą operacyjną na niebieskim krzesełku a jego twarz była schowana w dłoniach. Płakał jak małe dziecko, łzy lały się po jego zarumienionych policzkach. Co jakiś czas z jego ust wydobywał się szloch.
Bał się, że jego rodzice odejdą.
Nie chciał tego, pomimo jak bardzo trudne miał dzieciństwo, nienawidził z nimi mieszkać, ale jednak była to jego jedyna rodzina. Kochał ich i wiedział, że zawsze mu pomogą pomimo krzyków czy wyzwisk. Kiedy powiedział im, że wolał chłopców trochę pokrzyczeli, ale potem już było spokojnie. Oswoili się z ta myślą, że nie będą mieli wnuków.
— Ile już tutaj siedzisz? — powiedział Jimin siadając obok swojego chłopaka, od razu obejmując go.
— 2 godziny — powiedział cicho i zamknął oczy zaciągając się zapachem perfum, które używał Park.
— Dobrze się czujesz? Jesteś cały ciepły — powiedział straszy i przyłożył jego lewą rękę do czoła młodszego — masz gorączkę.
— Mhm — wymruczał młodszy, zsuwając się na kolana swojego chłopaka i od razu zasypiając.
— Wszystko będzie dobrze kochanie. — powiedział cicho Jimin i wsunął swoje palce we włosy młodszego delikatnie masując jego głowę.
➿
— Panie Jungkook? — z objęć snu wybudził ich głos doktora który stał przed nimi z trudnym do odgadnięcia wyrazem twarzy.
— Tak? — powiedział jeszcze zaspany chłopak i podniósł się z kolan Jimina i powoli wstał aby stanąć twarzą w twarz z lekarzem.
— Proszę za mną.
Jungkook popatrzył na Jimina ze strachem w oczach i powoli ruszył za lekarzem. Blondyn postanowił pójść tam razem z nim ale nie wchodząc, czekał przed gabinetem.
— Nie mam dla Pana dobrych wieści, Panie Jeon. — westchnął lekarz i usiadł na soim krześle wskazując ręką aby Jungkook też usiadł — Podczas operacji było kilka komplikacji, ale ostatecznie ona się udała. Jednak dzisiejsza noc będzie decydująca czy ich organizmy podejmą walkę.
Po policzku Jeona spłynęła gorąca łza, każda myśl o nich łamała mu serce.
— Rozumiem, proszę do mnie zadzwonić jeśli coś by się działo — szepnął Jeon kompletnie wyczerpany i wyszedł z gabinetu i od razu przytulił się do swojego chłopaka.
— Wracajmy do domu, nie mam siły na siedzenie tutaj — wyszlochał młodszy.
To była prawda, nie miał na nic siły, jedynie na co miał ochotę to zaśniecie w objęciach swojego chłopaka. Chciał aby ten cały koszmar się skończył.
Nagle przypomniało mu się, że za tym wszystkim stał Hoseok. Dlaczego chciał zabić jego rodziców? Przecież oni go nie znali, nie mieli z nim żadnego kontaktu. To wszystko nie trzymało się kupy. Ten cały wypadek był jak koszmar z którego młodszy nie umiał się wybudzić.
➿
Jimin przygotowywał herbatę uspokajającą dla swojego małego świata. Tak bardzo było mu przykro i tak bardzo przejmował się całą tą sytuacją. Bardzo chciał się wczuć w emocje swojego chłopaka, ale nigdy w takiej sytuacji nie był. Bał się o bruneta ponieważ nie wiedział co może się po nim spodziewać.
— Przyniosłem ci ... — urwał blondyn w połowie wypowiedzi kiedy zobaczył jak brunet siedział na podłodze z głową opartą o ścianę a z jego zaciśniętej ręki kapała krew.
Szybko podszedł do niego uprzednio stawiając gorącą herbatę na stole po jego lewej stronie.
— Kochanie, coś ty zrobił — powiedział do siebie i starał się otworzyć pięść Jungkooka, ale on na to nie pozwalał — otwórz dłoń proszę — szepnął do Jeona i delikatnie dotknął jego policzka, a Jungkook mocniej zacisnął oczy a co za tym szło, więcej łez popłynęło z nich.
— Ja nie chce żyć Jimin, nie chce tego bólu — załkał wypuszczając po chwili powietrze ze swoich płuc.
— Jest jeszcze nadzieja słońce, nie możesz się poddawać, popatrz na mnie — uśmiechnął się delikatnie kiedy brunet spojrzał swoimi czerwonymi oczami w te blondyna — jestem tutaj z Tobą, nigdzie się nie wybieram i nie mam zamiaru nigdzie iść. Nie poddawaj się, nie ulegaj swojej mroczności, nie możesz.
— Ale to tak boli — powiedział na wydechu i otworzył swoją dłoń, ukazując żyletkę którą Jimin wyrzucił gdzieś, nawet o to teraz nie dbając.
— Chodź, trzeba to opatrzyć.
➿
Jimin leżał w łóżku pogrążony we śnie kiedy młodszy stał na balkonie wpatrzony w gwiazdy z herbatą w ręku, która już dawno była zimna. Myślał nad wszystkim, o tym co czuł, jak będzie wyglądała jego przyszłość.
Bał się.
Nie umiał sobie wyobrazić życia bez rodziców, bez widzenia ich twarzy, bez kłótni. Nie znał się na prowadzeniu firmy, miał dopiero 20 parę lat, miał całe życie przed sobą. Nie znał testamentu rodziców, nigdy nie widział go na oczy. Nie wiedział w co miał włożyć ręce, za co się zabrać.
— Czemu nie śpisz słońce? — brunet wzdrygnął się na nagły dotyk rąk Jimina na swojej talii.
— Nie mogę spać z myślą, że moi rodzice walczą o życie. — westchnął odwracając się aby stanąć twarzą w twarz ze swoim chłopakiem.
— Wiem, że przeżyją kochanie — powiedział Park i położył dłoń na policzku w którą brunet się wtulił — musisz być silny, ja wiem, że to boli. — powiedział patrząc w oczy w których było widać ból, strach, wszystkie negatywne emocje.
Jimin zbliżył się i niepewnie pocałował usta Jungkooka. Jeon jakby na to czekał aby poczuć jego usta ponieważ od razu odwzajemnił jego pocałunek bardziej napierając na usta starszego.
— Kocham Cię — wyszeptał w usta młodszego straszy atakując go kolejnymi namiętnymi pocałunkami.
Szkoda tylko, że nie słyszeli jak dzwonił telefon ze szpitala. Jego rodzice odeszli, zostawiając za sobą swoje dziecko jak i wiele mrocznych tajemnic o których Jungkook miał się dopiero dowiedzieć.
a/n: Mam nadzieje, że podoba wam się rozdział, dajcie znać co sądzicie.
CZYTASZ
I'll be there for you, Jungkook | j.jk x p.jm
Fanfic|Zakończone| Jeon Jeongguk pisze codziennie do Jimina, swojego byłego przyjaciela aby w jakiś sposób pozbyć się wszystkich negatywnych emocji. start: 20.10.2021 end: 23.01.2022 top!jk chat