Maya
Wjeżdżamy na pokrytą żwirem drogę, prowadzącą do majaczącej za drzewami rezydencji.
Gdy w końcu odzyskuję mowę, spoglądam na Renza szeroko otwartymi oczami.
- Rozumiem, że będzie tu twoja rodzina?
Mężczyzna potakuje. Na jego wargach błąka się lekki uśmieszek.
- Ja pierdolę – warczę. - Nie mogłeś zostawić mnie w hotelu?
- Żebyś znowu wyszła na przechadzkę i spotkała jakiegoś napalonego faceta, który będzie cię obłapiał? - Obraca głowę i przesuwa wzrokiem po moim ciele. - Nie ma mowy.
Pod jego spojrzeniem robi mi się dziwnie gorąco, ale spycham libido na bok, wciąż poddenerwowana tym, że Renzo nie dał mi wyboru. Nasza relacja jest już dla mnie wystarczająco dziwaczna, nawet bez poznawania jego rodziny.
- I jak niby zamierzasz mnie przedstawić? Jako swoją asystentkę, którą okazyjnie pieprzysz?
Znów zerka na mnie z tym samym uśmieszkiem.
- Wcale nie robimy tego okazyjnie.
Prycham ze złością. Chcę powiedzieć mu jeszcze parę ostrzejszych słów, ale właśnie zatrzymujemy się na podjeździe przed domem. Spoglądam na duży, jasny budynek z wysokimi, łukowymi oknami. Rezydencja Bonettich jest romantyczna i elegancka, ale ma w sobie też jakiś swojski urok, który sprawia, że nawet z zewnątrz sprawia wrażenie przytulnej. Po kamiennych ścianach pną się kwitnące róże, a rosnąca w ustawionych przed drzwiami donicach lawenda lekko kołysze się na wietrze.
- O, mój Boże... - wzdycham. - Tu jest pięknie.
Renzo gasi silnik i przez chwilę również spogląda w stronę domu. Później przesuwa wzrok na mnie.
- Moglibyśmy... - Urywa, przygryzając wargę. Na jego twarzy pojawia się dziwny, nieco spięty wyraz. - Nieważne.
O, nie, mój drogi! Właśnie, że bardzo ważne.
Otwieram usta, by zapytać, co miał na myśli, ale w tym momencie ktoś puka w szybę po mojej stronie.
Podskakuję, wystraszona i obracam się do okna. Obok samochodu stoi mężczyzna, na oko w moim wieku. Jest trochę podobny do Renza, choć na pewno niższy i bardziej barczysty. Wyszczerza zęby w uśmiechu, a następnie sięga do klamki i otwiera drzwi.
Pochyla się, całując mnie w oba policzki, po czym zaczyna mówić coś po włosku.
Zaskoczona tym wylewnym powitaniem, po prostu gapię się w jego roziskrzone, jasnobrązowe oczy.
Renzo
- Ona nie mówi po włosku – oznajmiam, lekko poirytowany tym, że twarz Antonia znajduje się tak blisko Mayi. - I odsuń się. Przestraszyłeś ją.
Mój brat dopiero teraz spogląda na mnie, po czym unosi ręce w geście kapitulacji i robi krok do tyłu.
- Spokojnie. Myślałem, że skoro przywozisz tu swoją asystentkę, będę mógł z nią trochę poflirtować. - Puszcza oko do popatrującej to na mnie, to na niego Mayi. Jest zdezorientowana, bo nie rozumie z naszej rozmowy ani słowa. - Jak w ogóle możesz skupiać się na pracy, mając obok siebie taką kobietę?
No właśnie, kurwa, nie mogę.
Wzdycham ze znużeniem.
- Nie przejmuj się nim – mówię, już po angielsku, do mojej towarzyszki.
Antonio przewraca oczami.
- Nic się nie zmieniło. Mój brat jest takim samym dupkiem, jak ostatnio – zwraca się bardziej do Mayi, niż do mnie. Wyciąga rękę, by pomóc jej wysiąść z samochodu. Z jakiegoś powodu czuję ukłucie zazdrości, widząc, jak ich dłonie na chwilę się splatają.

CZYTASZ
Asystentka (WYDANA)
RomanceCzy wizyta w księgarni może odmienić całe życie? Maya Sanders nigdy nie przypuszczałaby, że zwykła wyprawa po pikantny romans dla dorosłych może się zmienić w krępującą sytuację. A wszystko za sprawą pewnego przystojniaka, który postanowił ją zaczep...