Jimin
Mieszkanie Taehyunga choć niewielkie, było bardzo przytulne i dawało mi poczucie bezpieczeństwa. Ściany w salonie, w którym się znajdowaliśmy, były w kolorze baby blue, za którym szalałem, mając sporą część szafy właśnie w tym odcieniu, który ładnie współgrał z moimi jasnymi włosami. Podłoga była w odcieniu białego drewna. Z sufitu zwisał srebrny żyrandol. Na środku pomieszczenia stała duża śnieżnobiała sofa i w tym samym kolorze znajdował się obok niej fotel, który zajmował aktualnie Kim. Przed siedzeniami ustawiony był niski, kawowy stoliczek ze szklanym blatem, na którym znajdowały się dwa kubki; jeden z kawą (różowy z uśmiechniętą padną) i drugi z kakaem (tęczowy z jednorożcem), który sobie zażyczyłem. Pod moimi stopami czułem miękki, jasnoszary, puchaty dywan. Wzrok wlepiony miałem w sporej wielkości, wyłączony telewizor. W tle grała cicho muzyka klasyczna, puszczana z innego pomieszczenia. W kącie ustawione były ozdobne roślinki, Taehyung w swojej kolekcji miał nawet pokaźny bluszcz. Po salonie walały się wszędzie jego prace, wiele z nich było niedokończonych, a niektóre nawet niezaczęte. Nieopodal telewizora, który przyczepiony był do ściany, plątała się sztaluga z pięknym obrazem, przedstawiającym jesienny krajobraz. Wiedziałem, że Kim był artystą i widziałem, iż jego mieszkanie odzwierciedlało jego duszę.
Mieszkał sam, ponieważ jego rodzice zechcieli, żeby chłopak zaczął się szybko usamodzielniać. Zakupili mu lokum w spokojnej i zadbanej dzielnicy Mapo, w której roiło się od nowoczesnych wieżowców, domów jednorodzinnych czy nawet starych kamienic, które w środku były ładnie wyremontowane. Taehyung miał z okna w salonie przepiękny widok na zielony skwerek, w którym gościły drewniane ławeczki oraz mnóstwo drzew, których liście już niedługo zaczną zmieniać barwę. Do szkoły także nie miał za daleko, mógł iść nawet na pieszo. Zazdrościłem mu tego luksusu. Jego rodzice byli szanowanymi prawnikami, którzy posiadali własną kancelarię, na której zbijali fortunę. Zarabiali kupę kasy, przy tym nie zapominając o swoim synu. Nie zachowywali się jak te wszystkie bogate i rozpieszczone rodzinki. Tae opowiadał mi kiedyś, że często do niego przyjeżdżali, przywozili mu jedzenie i obiecali, że będą przelewać na jego konto pieniądze, póki nie skończy liceum. Byli nawet na tyle wyrozumiali, że rozumieli pasję Kima i nie zabraniali mu malować. Chcieli, aby ich jedyny syn robił to, co kochał, nawet jeżeli mieli co do tego pewne zastrzeżenia, zatrzymali je dla siebie.
⎯ ...Wiesz Jimin, nie można nikogo zmuszać do miłości ⎯ jego melodyjny głos, wyrwał mnie z letargu. Odwróciłem wzrok od plazmy i wlepiłem go w jego osobę. Skuliłem się, bo mimo wszystko, wciąż byłem onieśmielony jego pewnością siebie i ogólnie jego idealną osobą. ⎯ Po tym, co mi wcześniej powiedziałeś, mogę ci dać radę, którą już wcześniej słyszałeś. Lepszej nie dostaniesz; nie narzucaj się, bądź cierpliwy i pozwól waszej relacji rozwijać się, nawet jeżeli będzie się to działo w ślimaczym tempie. Czasem musisz puścić stery i pozwolić statku płynąć samemu. Oczywiście, w przenośni. Nie wiem, skąd te dziwne porównanie. Jeżeli nie będziesz od niego niczego wymagał, oczekiwał. Nie będziesz go zmuszać i pozwolisz losu działać wedle jego życzenia, wówczas na pewno dostaniesz coś, z czego będziesz zadowolony. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Musisz zrozumieć, że miłość i zauroczenie, to coś zupełnie innego. Zauroczenie może być niewinne i krótkotrwałe, a miłość...Miłość nie jest banalnym uczuciem, jest silną więzią między ludźmi. Jest czymś, co ciężko rozerwać, z czego ciężko jest się uwolnić. Jeżeli raz kochasz się w kimś, a później w kimś innym, to jest to doskonały przykład pospolitego zauroczenia i nie ma w tym nic złego ⎯oznajmił, a ja go słuchałem ze szczególną uwagą. Był taki mądry i inteligentny. Był taki, jaki ja nigdy nie byłem i nie będę.
⎯ Czyli mówisz, że powinienem się z nim tylko przyjaźnić? A dopiero, kiedy będziemy bardzo bliskimi przyjaciółmi, spróbować czegoś więcej? ⎯ spytałem niepewnie i upiłem łyk słodkiego napoju, który nieco mnie rozgrzał.
⎯ Tak, dokładnie o to mi chodziło ⎯ uśmiechnął się szeroko. Nie mogłem w nieskończoność mieć wymalowanego na twarzy grymasu, musiałem także odwzajemnić jego uśmiech. Jego pozytywna energia była bardzo zaraźliwa. To łączyło go z Hoseokiem. Razem byli wybuchową mieszanką, która w każdej osobie potrafiła zaszczepić radość.
⎯ Hyung, jesteś bardzo mądry. Skąd wiesz tyle w kwestii spraw uczuciowych? Twoje rady są niesamowite ⎯ pochwaliłem go, nie mogąc wyjść z podziwu. Szatyn parsknął śmiechem i odgarnął niesforny kosmyk, który mu przeszkadzał. Poczułem się bardzo zakłopotany, dlatego odwróciłem wzrok.
⎯ Miło mi, że tak uważasz. Na podstawie doświadczenia z osobą, którą kochałem, wzbogaciłem się o dodatkową wiedzę, którą teraz ci przekazuję, żebyś nie popełnił tego samego błędu, co ja. Nie spiesz się, sprawdź, czy Jeongguk na pewno jest odpowiednią osobą. Jeżeli raz oddasz mu swoje serce, wtedy bądź pewien, że ciężko będzie je odzyskać ⎯ powiedział mój mentor. Może zamiast zostania artystą, powinien zostać psychologiem? Był tak przyjazną i ciepłą osobą, która chętnie wysłuchiwała problemów innych, że perfekcyjnie sprawdziłby się w tej roli. Nie miałem co do tego żadnych wątpliwości. ⎯ A zmieniając temat, chyba za szybko nie wrócisz do domu. Wciąż okropnie leje, a ja mam żelki, których jeszcze nie otworzyłem. Może chcesz? ⎯ zaproponował, a ja pokiwałem ochoczo głową. Potrzebowałem słodkości.
⎯ Jakie masz żelki? ⎯ spytałem, nie chcąc brać niczego w ciemno.
⎯ Kwaśne, takie słodkie serduszka, taśma malinowa i lukrecja. ⎯Byłem pewien, że moje oczy w tamtym momencie się zaświeciły. Tae również to zauważył, bo wstał z siedzenia, w celu, zapewne, udania się do kuchni.
⎯ Masz lukrecję? Tak strasznie dawno jej nie jadłem! ⎯ pisnąłem entuzjastycznie. Kim uśmiechnął się rozczulony i zaraz zniknął, po chwili wracając ze słodkością, na którą miałem ochotę.
Wcześniej miałem pewne obiekcje, co do naszej relacji. Czułem, że jest mi trudno się z nim kolegować, mając z tyłu głowy myśl, że niedawno się w nim kochałem, jednak teraz moje wątpliwości zniknęły. Taehyung szybko zburzył mur, którym się otoczyłem. Cieszyłem się z tego faktu, bo dzięki temu, właśnie zdobyłem jednego przyjaciela więcej.
♡ღ♡ღ♡
Kiedy przestało padać, szatyn wypuścił mnie w końcu ze swojego mieszkania. Nie pozostawił mnie jednak z niczym, bowiem podarował mi swoją za dużą na niego bluzę, w której wróciłem. Szeroki uśmiech nie znikał z mojej twarzy ani na chwilę, jakby został do niej przylepiony już na stałe.
Gdy wparowałem do swojego pokoju, który szybko stał się syfem i brudem i właściwie wszystkim co najgorsze, pod stertą ubrań z zeszłego tygodnia odnalazłem mój pamiętnik. Ze specjalnej szuflady, przeznaczonej na przechowywanie niezwykle ważnych dla mnie rzeczy, wyciągnąłem kluczyk, którym otworzyłem notatnik. Przewertowałem pobieżnie strony, docierając do tej, w której rozpisywałem się o Jeongguku, wylewając z siebie wszystkie uczucia. Napisałem to w dniu, kiedy na niego wpadłem. Bez cienia zawahania, wyrwałem stronę. Postanowiłem posłuchać mojego hyunga i zacząć to wszystko jeszcze raz, od nowa. Dla Jeona mogłem zaczynać wszystko od początku nawet codziennie.
Z biurka zgarnąłem zapalniczkę, którą podkradłem rodzicom, nie chcąc by zadawali mi zbędne pytania, na które udzielenie odpowiedzi tylko straciłbym swój cenny czas. Usiadłem na łóżku i podpaliłem kartkę. Chciałem widzieć, jak ogień trawi papier. Czułem swego rodzaju satysfakcję, ulgę i oczyszczenie. Obiecałem sobie, że teraz dam nam czas. Wciąż będę dążył do naszego związku, ale odrobinę przystopuję. To był mój plan, moje postanowienie. I miałem cichą nadzieję, że to ostatni raz, kiedy musiałem zaczynać naszą znajomość "od początku". Chciałem, żeby nasze zakończenie było szczęśliwe...
――――――――――――
rozdział bonusowy w prezencie, pomiędzy czytaniem kordiana :(
buziaki <3
CZYTASZ
Skool Luv Affair | Jikook ✓
FanfictionJeon Jeongguk to osiemnastolatek, który na widok wszystkiego co romantyczne ma ochotę zwymiotować. Dla niego związki są przereklamowane, a prawdziwa miłość nie istnieje. Do tego twardo stąpa po ziemi i nie zamierza zbyt szybko zmienić swego nastawie...