006 • groźba zapłaty

3.2K 207 40
                                    

Rebekah

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Rebekah

Weszłam do baru, a moim oczom od razu ukazał się widok Marcela siedzącego przy jednym ze stolików.

— Rebekah Mikaelson — rozsiadł się wygodnie na krześle — Kiedy ostatni raz cię widziałem, miasto trawił ogień a wy uciekaliście przed ojcem.

— Myślałam, że nie żyjesz — powiedziałam i zacisnęłam usta, zerkając na blondynkę, która przerażona siedziała obok mężczyzny.

Marcel uśmiechnął się lekko, jakby moje słowa go rozbawiły.

— Czego ode mnie chcesz?

— Szukam Elijahy. Klaus mu coś zrobił i potrzebuję pomocy — westchnęłam i wbiłam w niego natarczywe spojrzenie.

— Nie pomogę Ci — wzruszył ramionami — Nie wiem gdzie jest twój brat i nie mam zamiaru mieszać się w wasze konflikty.

Uśmiechnęłam się zadziornie i zanim zdążył mrugnąć przycisnęłam jego blond towarzyszkę do ściany, zaciskając palce na jej gardle. Nie mam czasu na zabawę w kotka i myszkę.

— Jeśli mi nie pomożesz to ją zabiję — warknęłam dociskając palce, a dziewczyna co raz bardziej się krztusiła — Czy to w jakiś sposób odświeża ci może pamięć?

Na jego twarzy wymalował się szok. Wstał ze swojego miejsca i wyciągnął ręce przed siebie, powoli podchodząc bliżej.

— Puść ją — powiedział spokojnie — Wygrałaś. Zabiorę cię do niego.

Z triumfalnym uśmiechem puściłam blondynkę, która osunęła się na podłogę i próbowała zaczerpnąć oddech. Marcel ukucnął przed nią i używając perswazji kazał jej zapomnieć o tym co tu się wydarzyło.

— Zepsułam Ci randkę? — sarknęłam, krzywiąc się w duchu.

— Czyżbyś była zazdrosna?

— Prędzej piekło zamarznie, Gerard.

Idąc za Marcelem trafiliśmy na poddasze starego kościoła. Z ciekawością rozglądałam się po pomieszczeniu, które wyglądało jak pokój nastolatki. Było tutaj wszystko, co jest potrzebne do życia, ale wyglądało na dawno nie używane. Na meblach układała się warstwa kurzu i panował straszny zaduch.

Zmarszczyłam brwi kiedy zaczęłam łączyć wątki. To prawdopodobnie właśnie tutaj, na samym początku mieszkała Carmen.

Natychmiast podeszłam do trumny, która stała pod jedną ze ścian i otworzyłam ją. Chwyciłam za srebrny sztylet, który miał wbity w pierś.

FLAME • KOL MIKAELSONWhere stories live. Discover now