Rozdział 9: Harry

660 59 23
                                    


Plotka o naszych zaręczynach, planowanym ślubie i kolejnym dziecku - rozniosła się bardzo szybko. Już od samego rana, parę dni później, mieliśmy telefony od wszystkich, a ja mogłem wyobrazić sobie zadowolony uśmiech Gemmy, która cieszyła się jak małe dziecko. Pewnie myślała, że w ten sposób mogła nas zniszczyć. Wręcz przeciwnie - Louis, jak i ja, znowu zyskaliśmy na popularności, chociaż jedno było prawdą. Zaręczyliśmy się. Nic więcej. No, ale czy ktoś musiał o tym widzieć? Oczywiście, że nie, a my dobrze się bawiliśmy, czytając różne strony plotkarskie na temat miejsca naszego ślubu oraz modeli garnitury. Ludzie z internetu wybrali czarne garnitury, z białą koszulą oraz muszki, a nie krawaty. Internet obstawiał egzotyczny kraj, taki jak Bali czy Hawaje. Zdecydowanie wolałbym Nowy Jork. Tam wszystko się zaczęło, a ja byłem bardzo sentymentalny.

A plotki na temat dziecka? To był dopiero kosmos! Część internetu już widziała mój lekko odstający brzuch i byli pewni, że to kolejne bliźniaki. Liczyli również na chłopców.

Byli też ciekawi, dlaczego nie pojawiałem się publicznie. Czatowali pod naszym domem i czekali, aż wyjdę. Był tylko jeden mały problem. Nie mieszkaliśmy w tym samym miejscu, tylko zdecydowanie dalej od niego, bardziej na północy Londynu.

Wszystko układało się też wspaniale. Dzieci skończyły wakacje, poszły do przedszkola, a ja przez parę godzin miałem ciszę i spokój w domu. Umawiałem się na kolejne sesje i szukałem nowego pracownika. Niall też bardzo chętnie mi pomagał i mówił, co byłoby odpowiednie. Zajmował się tym przez długi czas, a teraz mieliśmy wrócić razem do tego. Cieszyło mnie to. Mieliśmy szansę na więcej czasu ze sobą, bo odkąd prowadziłam się do Louis'a, Horan zawsze przerywał nam w jakimś zbliżeniu, czy to było przytulanie na kanapie, czy gra wstępna w sypialni. Skubany miał jakiś radar i zjawiał się o odpowiedniej porze. Jednak od jakiegoś czasu zauważyłem zmiany. Niall specjalnie mnie prowokował do tego, aby zostać z Louis'em sam na sam w sypialni. Na weekendy brał bliźniaków, życząc nam dobrej zabawy. Nie wiedziałem, co to za zmiana, ale bardzo mi się podobała. On był naprawdę dobrym przyjacielem, ba - najlepszym. Tylko było jedno 'ale'. Liam zaczął narzekać na tę zmianę. Mówił, że kompletnie nie mają czasu dla siebie, a o czymkolwiek innym nawet nie wspominał. Raz się żalił Tomlinson'owi, a ja przez przypadek to usłyszałem. Wiedziałem, co to mogło być. Czekałem tylko na odpowiedni moment. A takim czymś miał być nas wyjazd na sesję do Hiszpanii. Pierwszy od ponad trzech lat, jak nie czterech.

— Horan! — Niemal jęknąłem z rozpaczy, kiedy ten zajadał się frytkami w drodze na lotnisko. — Ten zapach mnie zabije! Weź, to wyrzuć! Robi mi się niedobrze przez to. Wiesz, na jakim oleju oni to smażą?!

— Zawsze kochałeś frytki! Co z tobą ostatnio?! — Zapytał i władował znowu parę frytek, i popił to colą. Zacisnąłem usta, aby naprawdę nie zwymiotować. Nawet otworzyłem wszystkie okna. — To bardzo dobre!

— Nie mówi się z pełną buzią! Wiesz, co to jest kultura osobista?!

— Nie znam! Mów, co z tobą, że te pyszne frytki cię odrzucają?

— Raczej ja chciałem zapytać, co z tobą, że jesz tyle jedzenia. Wiem, że masz żołądek bez dna, ale bez przesady. To trzecie opakowanie dużych frytek, zjadłeś jeszcze burgera i to wszystko popijasz colą.

Spojrzałem na niego szybko i zobaczyłem nieciekawą minę.

— Podejrzewam, że... Cóż, mogę być w ciąży?

— Co!? — Krzyknąłem, mocno hamując przed światłami. Obróciłem się do niego i spojrzałem na jego twarz. Widziałem, jak oczy miał zaszklone. — Tylko nie płacz. Ciąża to nic złego. Liam na sto procent się ucieszy. Sam mówił, że to powoli odpowiedni czas na dziecko.

— I co z tego? Mówił to już jakiś czas temu. A co jeśli mu się odwidziało? Zostanę sam z dzieckiem!

— To jest pewne? Byłeś u lekarza albo robiłeś test?

Usłyszałem trąbienie, więc szybko ruszyłem. Niall obrócił się do tyłu.

— Zaraz mu pokażę, gdzie może sobie to trąbienie włożyć! Kutas!

— Jezus Maria, Niall. Nie pokazuj takich gestów! — powiedziałem, chwytając jego ramię jedną ręką. — Usiądź normalnie. Mam testy w walizce. Podejrzewałem już coś i kupiłem cztery. Zrobisz je rano, jak będziemy w Hiszpanii.

— A co z tobą i Louis'em? Szykują się jakieś małe Tomlinsony?

— Nie. Na razie nie. I na najbliższy czas chyba nie. Nie wiem, z resztą. Louis nie podejmuje tego tematu, a ja nie będę naciskać.

— Stary! Przez ostanie cztery miesiące pieprzyliście się jak króliki! — powiedział i znowu włożył frytki do buzi. — To niemożliwe.

— Ale z gumą! Poza tym ty zrobiłeś Liam'owi dwumiesięczny post. Nawet nie mógł cię dotknąć, a potem przychodził i narzekał Louis'owi. Aha! I po to były ci moje dzieci. Chciałeś się nimi zajmować we weekend, bo i tak w tygodniu siedzisz ze mną!

Niall parsknął śmiechem i schował puste pudełko do torby od McDonalda.

— Wyrzucimy to, jak będziemy na lotnisku. Zaraz zwymiotuję i to nie będzie dobre.

— A może... Coś mi wspominałeś, że Louis nie użył gumki.

— Ale to było trzy miesiące temu! Do tej pory powinienem już mieć jakieś, pierwsze oznaki. A czuję się zdrowy jak ryba.

— Wrażliwość na zapachy to też jest objaw ciąży, Harry.

— Przestań. A teraz, szykuj się. Za dziesięć minut wychodzimy ze samochodu.

Resztę drogi na lotnisko przebyliśmy w ciszy. Oddaliśmy bagaże i poszliśmy na odprawę. Niall cały czas był cichy, a ja nie naciskałem na rozmowę. Przynajmniej na razie. Testy i tak miałem w walizce i chciałem go wręcz zmusić do ich zrobienia, a potem, jeżeli wyszłoby pozytywne umówić go do pani doktor Colins. Lot też obył się bez większych komplikacji. Samolot wyleciał o planowej godzinie i wylądowaliśmy naprawdę szybko w Hiszpanii. Po drodze napisałem tylko parę wiadomości do Louis'a, że wszystko jest dobrze i za niedługo będziemy jechać do hotelu i od razu kładziemy się spać. Horan również do Liam'a. Zakomunikowałem jeszcze raz blondynowi, że zrobi testy rano i poszedłem pod prysznic, a on zaraz po mnie. Zasnąłem jako drugi. Niall padł na łóżko obok mnie i po krótkiej rozmowie z Payne zasnął. Ja jeszcze chwilę wymieniałem wiadomości z Louis'em aż w końcu sam padłem.

Rano obudziłem się z nowym zapałem do pracy. Sesje mieliśmy zacząć dopiero jutro, jednak dzisiaj miałem tylko przyjść i porozmawiać o szczegółach. Nic więcej; reszta dnia była wolna. Niall jeszcze spał, więc zamówiłem śniadanie do pokoju (dziękując, że rozumieli angielski) i rzuciłem na szafkę cztery różowe opakowania z dzieckiem. Musiałem tylko cierpliwie poczekać na to aż się obudzi.

Długo nie musiałem czekać. Pukanie do drzwi i zapach jedzenia, wywołał go z łóżka. Najpierw zjadł naprawdę dużą porcję śniadania, a potem ruszył w stronę łazienki.

— Zapomniałeś czegoś.

— Harry no...

— Zrobisz je.

— Dobra, ale ty też robisz te dwa.

Westchnąłem i ostatecznie się zgodziłem. Nawet nie wiedziałem, po co. Skorzystałem również z drugiej łazienki, po drogiej stronie całego pokoju. Wykonałem wszystko zgodnie z instrukcją i położyłem je na umywalce. W tym pomieszczeniu oprócz umywali, małej szafki z lustrem i toalety nic więcej nie było. Wyszedłem z pomieszczenia i spotkałem Niall'a, który siedział na łóżku. Poderwał się do góry, kiedy mnie zobaczył.

— I co?

— Trzeba poczekać. Pięć minut.

Kiwnął głową i sam zaczął chodzić w tę i z powrotem po pokoju. Ja nie miałem się o co stresować. Byłem niemal pewny, że wynik wyjdzie negatywny.

— Idę sprawdzić. Ty też idź, Harry.

Przewróciłem oczami i wstałem. Kiedy dotarłem do łazienki, chwyciłem w dłonie dwa plastikowe patyki i wyszedłem. Chciałem pokazać Niall'owi, że bardzo się mylił. On sam wyszedł ze łzami w oczach i pokazał mi pozytywne testy.

— O mój Boże! Będziemy mieli dziecko! O Boże, o Boże, o Boże! — Wymamrotał pod nosem, a potem spojrzał na mnie. — A ty!?

Rzucił swoje testy na łóżko i wyrwał moje z ręki. Pisał tak głośno, że musiałem zakryć uszy.

— O Boże! Będziemy mieli jednocześnie dzieci!

Love Again → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz