72) Wizyta

287 31 27
                                    


- Tak. To miałem na myśli. A najpierw odpowiedz mi... Co to jest? - Dettlaff uniósł jego dłoń ku światłu świecy, aby skupić na niej uwagę Morgrava. - A dokładniej, chcę wiedzieć... dlaczego.

 W dłoni maga błyszczały ukruszone odłamki szkła. Szło było też rozsypane po podłodze. Krew nie krzepła jeszcze, odkąd Dettlaff przybył na górę. Rany nekromanty nie wyglądały dobrze. Kiedy już kwestia jego złego nastroju została wyjaśniona, młodszy wampir przeszedł do kolejnej sprawy.

- Nie goisz się najlepiej. - kontynuował Dettlaff, przyglądając się plamom czerwieni na przejrzystych kawałkach. - Kiedy ostatnio coś jadłeś?
- To nic takiego. - Darius odwrócił wzrok i zmarszczył lekko brwi. - Zezłościłem się, że coś mi nie wychodzi... I stłukłem kilka fiolek. I się skaleczyłem. Niechcący.
- I postanowiłeś zostawić sobie te fiolki w ręce? - Tym razem to Dettlaff uniósł brew, znów zaniepokojony bardziej, niż chciałby to przyznać. - Na zapas?
- Przestań. - parsknął Morgrav, ale z wysiłkiem uśmiechnął się kątem warg, doceniając jego próbę żartu. - Byłem za leniwy, żeby się tym zajmować. Sądziłem, że zaraz się zaleczę.
- Nie jadłeś niczego, odkąd tu przybyliśmy. - zawyrokował Dettlaff. - To dużo za długo, wiesz o tym.

 Morgrav westchnął ponownie.
- Daj spokój. - mruknął, obserwując, z jaką ostrożnością Eretein utrzymuje w bezruchu jego dłoń. - Nic mi nie będzie. Nie muszę tak często jeść. Mam już swoje lata...
- Więc może, zamiast od kąpieli, powinniśmy zacząć od kolacji przy świecach - zamyślił się Eretein, obrzucając biurko szybkim spojrzeniem i odnajdując bez trudu niewielkie szczypce, którymi Morgrav trzymał fiolki, gdy te nagrzewały się od środka od różnych żrących substancji. – Ale najpierw musisz dać sobie pomóc. Nie ruszaj się. - zarządził nagle.
- Nie, przestań! - Morgrav spróbował wyszarpnąć rękę, zaniepokojony. - Samo się zagoi!

 Dettlaff przytrzymał go.
- Nie zagoi się. Wiesz o tym. Nie, dopóki nie wyjmie się szkła. Na pewno nie, przy twojej marnej regeneracji.
- Nie chcę żadnej pomo!... Ałł! - zaczął Darius, lecz skrzywił się zaraz, gdy Dettlaff, nie zważając na jego zakazy, wyjął mu z ręki pierwszy odłamek. Pociekła odrobina krwi. - Ała. - mruknął czarodziej, już bez bólu, ale z niezadowoleniem w głosie. Pozwolił mu kontynuować tę czynność, po czym westchnął ciężko. - Dlaczego tak lubisz mnie torturować, co?
- Sam to sobie zrobiłeś. - powiedział krótko Dettlaff, skupiony na ostrożnym wyciąganiu kolejnego odłamka. - Możesz mi wierzyć, jestem bardzo daleki od chęci robienia ci krzywdy.
- Och, tak? - podjął sceptycznie Morgrav, zerkając na kolejny przejrzysty kawałek, który powoli wysuwał mu się ze skóry, pobłyskując w świetle świecy. - Wiesz. Mogłem SAM to zrobić. Magią. - dodał, zniechęcony. Nie był zachwycony nagłą opiekuńczością Dettlaffa, ale też nie zrobił nic, aby zabronić mu tego zachowania. Po prostu na to patrzył, nieprzekonany.

 Na zewnątrz odezwał się kolejny grom.

Ulewa zdawała się przechodzić, ale wiatr nadal nieprzyjemnie zawodził, zabryzgując wodą wnętrze ponurej wieży.

- Ale nie zrobiłeś. - zauważył spokojnie Dettlaff, po chwili ostrożnie odkładając kolejny zakrwawiony kawałek szkła na biurko. - I nie zrobiłbyś. I sądząc po twojej minie, nawet nie próbowałeś. Ponoć nie masz sił... - Przechylił się nieco, by popatrzeć mu w twarz. - Mam rację?

 Darius uciekł wzrokiem. Racja zdecydowanie była dziś po stronie Ereteina.
- Nie powinieneś był mnie widzieć w takim stanie. - odparł mu, zażenowany tą sytuacją. Zacisnął wargi, sfrustrowany do reszty własną niemocą. - Żałuję, że musisz. Mogłem cię nie wpuścić. Mogłem po prostu zablokować drzwi i... -
- Bardzo dobrze, że dałeś mi się zobaczyć w takim stanie. - obwieścił Dettlaff, nadal w spokoju i upartym opanowaniu. Zmniejszył nacisk na jego dłoni, gdy upewnił się, że Darius nie zamierzał się wyrywać. - W końcu zobaczyłem to, co tak starannie ukrywasz przed światem. Ciemność, którą w sobie dusisz. To, co mnie niepokoiło, ale niepotrzebnie... - kontynuował Eretein, sięgając drugą ręką do jego policzka. - Poradzimy sobie z tym.

Regisowe Historie // Witcher/ Wiedźmin fanfiction (bxb)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz