Rozdział 11

498 18 10
                                    


- Boruto, dlaczego chcesz wziąć udział w tych ,,zawodach"?- spytałam co go totalnie zamurowało.

- Dlaczego? Może dlatego, że ten skurwiel denerwuje wszystkich dookoła, jest złym szefem.

- Kto?

- Twó-..- zatrzymał się na chwilę- Twój wróg.- jego uśmiech był tak fałszywy, tak samo jak jego ton.

- Aha?.. Wiesz, że możesz nie wyjść z nich cało?- popatrzyłam mu w oczy i dostrzegłam pewien błysk, który znam za dobrze.

- Przecież będziemy grali w szachy, co mogłoby pójść nie tak?- sarknął.

- A spierdalaj.- powiedziałam i odeszłam.

Jak on może być takim optymistą, dupkiem i idiotą jednocześnie? Nie będę się o niego martwić, niech radzi sobie sam. Ruszyłam do mojego tymczasowego pokoju, położyłam się na ogromnym łóżku i zasnęłam. W środku nocy obudził mnie zimny wiatr, zostawiłam otwarte drzwi balkonowe? Podeszłam do nich i je zamknęłam. Odwróciłam się i zostałam przyciśnięta do czyjegoś torsu. Było ciemno i nic nie widziałam, czułam tylko jak ktoś mnie przytula.

- Tęskniłem...- wyszeptał nie znany mi głos, myślałam że nie znam tego głosu.

- Kim jesteś?- zapytałam nie okazując strachu, a bałam się w chuj.

- Nie pamiętasz twojego oprawcy?- zaśmiał się Konohamaru.

- Idioto, bałam się.

- Wiem, serce ci waliło. Nie wiedziałem tylko dlaczego, czy bałaś się, że ktoś cię atakuje, czy dlatego, że mnie widzisz?- tym razem ja się zaśmiałam i odwzajemniłam uścisk.

- Co ty tu robisz? Jak mnie znalazłeś? Jak tu wszedłeś?- zawaliłam go pytaniami, a on tylko się śmiał.

- Co tu robię? Proste, chciałem cię zobaczyć po ostatnich wydarzeniach. Jak cię znalazłem? To żaden problem dla moich ludzi. A jak tu wszedłem? Przez okno. Tak było ono zamknięte, ale nie pierwszy raz włamuje się do kogoś oknem. A ty jak się czujesz? Ktoś cię wtedy postrzelił, prawda?- wyrecytował.

- Ja czuję się na prawdę dobrze. I tak postrzelono mnie, a dokładniej Udzio. Ale spokojnie nie mam mu tego za złe, to był wypadek. Kiedy są te zawody?- nie otrzymałam odpowiedzi.- Kiedy? Kiedy ten dupek będzie musiał wziąć w nich udział? Kiedy?!- krzyknęłam szeptem.

- Csiiii.- przyłożył mi palec do ust, uciszając mnie.- 4 dni, tyle ma czasu. I prawdopodobnie ktoś nie wyjdzie cało.- myślałam, że zemdleje. To nie tak, że nie wiedziałam co się szykuje, ale nie wiedziałam, że jest aż tak źle.- Spokojnie, znaczy nie mogę obiecać, że twój chłopak wyjdzie z tego żywy, ale nie martw się.- przytulił mnie i pocałował w czoło. Poczułam nieprzyjemny chłód, wyszedł.

***

Nie zasnęłam w nocy. Bałam się jak jasna cholera, z jednej strony chcę zobaczyć jak się to wszystko skończy, a z drugiej nie chcę zobaczyć śmierci kogoś na kim mi zależy. 

Czyli go kochasz?

Nie, nie kocham, ale nie będę miała kogo wkurwiać.

Zeszłam na dół do kuchni, od razu podbiegł do mnie Inojin. Objął mnie co też odwzajemniłam.

- Cześć mała.- akurat w jego ustach słowo ,,mała" nie brzmi obrzydliwie.

- Hejka.

- Jak się spało?

-...- co mam powiedzieć, że super?- OK.

- Co robicie?- wszedł blondyn.

- Nic takiego. A jak tobie się spało?- spytał Inojin.

- Dobrze, miałem fajny sen.- spojrzał na mnie i poruszył brwiami w dwuznaczny sposób.

- Jaki? Co ci się śniło?- zapytał Inojin. To chyba jasne debilu!

- Więc, byłem razem z Saradą nad jeziorem, leżeliśmy na piasku, goli.- patrzyłam na niego z otwartą buzią, a on się śmiał.- Zobaczyłem spadającą gwiazdę i spytałem:

W śnie, z perspektywy Boruto:

- Widzisz, spadająca gwiazda.- wskazałem palcem na niebo.

- Tak, czego sobie życzysz?- spytała mnie cudowna kobieta.

- Przeżyć całe życie u twojego boku.- zbliżyłem rękę do jej ciała. Dotknąłem jej gołego ramienia, wzdrygnęła się, ale nie protestowała.- A ty?

- Ja chciałabym zrobić coś szalonego.- mówiąc to pocałowała mnie, wiedziałem co chce zrobić.

Usiadła na mnie, przypominam byliśmy goli. Podnieciłem się, ona tak samo. Całowaliśmy się delikatnie, ale zachłannie. Ona błądziła swoimi rękoma po moim torsie, a ja swoimi po jej plecach. Chciała zrobić coś szalonego, dam jej to czego chce. Teraz to ona była pode mną, wyciągnąłem z moich spodni prezerwatywę i ją otworzyłem.

- Na pewno tego chcesz?- pokiwała twierdząco głową.

Zacząłem działać, wolno w nią wszedłem, jęknęła cicho, przyspieszyłem. Robiłem to delikatnie, podobało jej się.

- Kocham cię.- wysapała z jękiem.

- Tak ja ciebie też.- czułem, że dochodzę, ona tak samo.

- Boruto, j..ja za...zaraz...- doszła w tym samym momencie co ja.

- Dziękuję kochana.- pocałowałem ją delikatnie w usta.

- Ja tobie też...

Rzeczywistość

- Jezu obrzydliwy jesteś, jak mogłam być przy tobie goła.- krzyknęłam.

- Normalnie.- wzruszył ramionami chłopak.

- A był seks?- spytał Inojin, miałam ochotę przybić sobie z otwartej ręki w czoło.

- Nie było.

Pov. Boruto

- Nie było.- nie powiem przecież, że pieprzyłem Saradę.

- Nie? A mi się wydaję, że jednak tak.- przywaliłem mu w ramię na co syknął.

- Ja muszę iść na trening, a ty Inojin idziesz ze mną. Pa moja kochana.

- Spierdalaj kochanie.- sarknęła.

***

Na siłowni powiedziałem mojemu przyjacielowi co tak na prawdę było w moim śnie.

- WIEDZIAŁEM!!!- krzyknął za co zarobił kuksańca w bok.

- Zamknij się.

- Czyli ona ci się podoba?- wyszczerzył się jak głupi.

- Może..

- Tak, ona ci się podoba. Stary na co czekasz?

- A co jak ona tego do mnie nie czuje?- spuściłem wzrok.

- Stary ty widzisz jak ona na ciebie patrzy? Ona cię gwałci wzrokiem. Bierz ją!

- Masz rację! Idę do niej.- już miałem iść, ale zostałem zatrzymany.

- Chcesz iść spocony i śmierdzący?- popatrzyłem na swój strój, miał rację. 

- No tak, idę się umyć. Dzięki stary.

***

Po prysznicu poszedłem się przebrać. Nałożyłem na siebie szarą, luźną bluzkę i czarne dżinsy. Wyszedłem do ogrodu mając nadzieję, że ona tam będzie, była, ale nie sama...

================================================================================

Dzisiaj krótszy, dlatego że chcę w następnym rozdziale rozwinąć temat.

Kocham i do następnego

xx

A może powiesz ,,Tak"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz